U mnie dokładnie odwrotnie
Mój mąż spokojnie nie posiedzi i lata po największych chaszczach,psice nie odpuszczą i lecą za nim,a ja ,chcial nie chciał,za nimi,drąc się na starego,że w kleszczowiska je wlecze,że łapy połamą złażąc do wody z urwiska, potopią się itd
Na Mazurach jeszcze więcej atrakcji,bo krzaków więcej
,ale bestyjki uwielbiają takie wyprawy
Niestety,mój mąż nie usiądzie nad wodą jak normalny ,biały człowiek
Na Mazurach mamy swoje ulubione,ekologicznie czyste jeziorko i przeważnie tam jeżdzimy.Ludzi mało naogół,woda cudowna.W tym roku jeszcze nie byliśmy,niestety
Kiełbasa leżąca na grillu ,dla moich psic jest tez ogromną pokusą
A ostatnio doprowadzały do nerwicy właściceli suczki ratlerka,którzy siedzieli niedaleko nas nad wodą i drżeli o bezpieczeństwo maleństwa
Zupełnie nie ufali moim dziewczynom,które koniecznie chciały zaprzyjażnić się z ich suczką
Ja tam,Aniu,rozumiem Twojego męża,też mi się marzy odrobina komfortu w plenerze,ale z moim chłopem nic z tego