No to opisuję sędziowanie
Nie pamiętam nazwiska, może ktoś gdzieś zapisał?
Facet jest Belgiem.
Był baaaardzo skrupulatny i dokładny. Psy oglądał z każdej strony, obmacywał wszelakie miejsca, mierzył wysokość.
Dotykał głowy, sprawdzał czy uszy są dobrze osadzone, dokładnie sprawdzał grzbiet i brzuchol (coby sprawdzić czy sierść nie przekłamuje faktycznej budowy), macał kończyny i sprawdzał długość ogona, sam zaglądał w zęby.
Widać było że facet lubi to co robi i sprawia mu to radoche, zachęcał psiaki do współpracy, cmokał by się spoufalić (no i sprawdzić czy pies bojaźliwy nie jest oraz czy dobrze uszami strzyże), zagadywał (psy oczywiście), głaskał lub rzucał na glebę swoją chusteczkę, by się zainteresowały. Gdy któryś sierściuch miał obiekcje co do sędziowskiego macanka, częstował smaczkami  

 Wyłapywał wszelkie niedociągnięcia psów w ruchu i właśnie ruch był dla niego decydujący przy ocenie i ew. lokacie – każdą odstającą łapkę zauważył. A co najważniejsze tłumaczył swoje decyzje dotyczące lokat (dlaczego ten a  nie inny pies)  Nie rozrzucał ocen doskonałych na prawo i lewo, był raczej oszczędny ale sprawiedliwy. Poza wyglądem zwracał też uwagę na charakter i temperament psa. Opisy kwieciste i długie zaczynał od wszelkich atutów psa (nawet jeśli suka nie była zbyt atrakcyjna to pisał "piękna sucza głowa"), na końcu wpisywał ew. niedociągnięcia. Opisywal wszystkie elementy budowy, ruchu i charakteru (nie jak np w Toruniu, gdzie sędzia tylko mankamenty wpisywał)
Podsumowując: skrupulatny, pedantyczny, znający  doskonale rasę, a jednocześnie wyrozumiały i przyjacielski dla zwierząt. 
Jak dla mnie – sędzia marzenie.
Mój małżonek zagaił rozmowę podczas przerwy. Okazuje się że prywatnie facet ma entlebuchera, bardzo podobaja mu się bernusie ale wie że trzeba im poświęcać sporo uwagi a on jest ...baaartdzo zajęty, więc podziwia je na wystawach 
