Chcąc wybrać się do Wielkiej Brytanii trzeba zacząć myśleć o tym conajmniej 7 m-cy wcześniej.
Pies musi być zaczipowany , potem zaszczepiony p/wściekliźnie . Po miesiącu od szczepienia trzeba pobrać krew na poziom p/ciał p/wściekliźnie . Jeśli ten poziom jest prawidłowy , to po 6-ciu miesiącach można z psem wjechać do Anglii. Na 24-48 godz przed wjazdem pies musi być odrobaczony i odkleszczony .
Pozostaje wybrać drogę jaką zamierzamy dostać się do Anglii.
Dla nas odpadał samolot ( pies w luku bagażowym ) i prom ( pies na pokładzie parkingowym w samochodzie – np. rejs z Holandii 8godz i do psa można zajrzeć jeśli kapitan się na to zgodzi )
My wybraliśmy przejazd Eurotunnelem ( z Calais we Francji– trochę dłużej się jedzie , ale można zostać z psiurem w samochodzie i czas przejazdu to nieco ponad 30min)
Chcąc wystawić psa w Anglii należy go zarejestrować w ich Kennel Club-ie .
Przesyła się rodowód + championaty + opłatę do nich i otrzymuje się numer ATC .
Potem przy zgłoszeniu psa używa się tylko tego numeru .
Zgłaszając psa na wystawę odrazu można opłacić wejście dla osób towarzyszących , bilet parkingowy , które dużo wcześniej przed wystawą przychodzą pocztą do domu .
Kontakt z organizatorem wystawy był rewelacyjny , odpowiadali na maile dosłownie na bieżąco.
Dla porównania na europejskiej w Budapeszcie dostaliśmy zgłoszenia na tydzień przed wystawą , no i mylnie zapisali nam psy do bernardynów . Niestety na maile nie odpowiadali ,a podanego w zgłoszeniu numeru kontaktowego na wszelki wypadek nie odbierali.
Same hale wystawiennicze są usytuowane przy autostradzie , więc z dojazdem , korkami nie było żadnego problemu.
Dla wystawców były zbezpieczone trzy duże parkingi , więc i tutaj organizacja na medal.


Na samej wystawie właściwie bez ścisku , ringi przestronne .
Dla każdego pieska przygotowany boks , w którym mógł odpoczywać .

Jedyny minus dla mnie to jak już pisałam brak opisu , oceny , czy chociażby pamiątkowego dyplomu.
I jeszcze na koniec musimy obalić mit powściągliwych Anglików.
Zarówno na wystawie , jak i po niej ( w hotelu i pobliskim pubie ) chłopaki zetknęli się z bardzo serdecznymi ludźmi.
Paiko gwiazdorzył na spacerkach i właściwie większość osób nie przechodziła obojętnie obok niego . Mizianka i przytulanki były takie same jak u nas .