Kochani, spokojnie - jeszcze nie umieram
nie bede Wam pisala co mi jest bo za duzo by pisac
generalnie zdrowko mi podupada od polowy (albo i lepiej) lipca, nawet w Borownie chichraliscie sie z mojego glosu
ale nic to, juz jest sporo lepiej - oczywiscie przyczyna moich dolegliwsci znana jeszcze nie jest - co nie znaczy, ze jej nie poznam. jedyne co fajne w tej calej hospitalizacji to konsultacje u roznych specjalistow - bede przebadana od stop do glow
Asiu Muflagowa - potrzeba mi tu jednego (oczywiscie oprocz tych czworonoznych co w domu zostali i mnie szukaja calymi dniami podobno
): jeść!!! jestem na diecie alergicznej i to co tu dostaje i w jakich ilosciach... szkoda gadac... rozbestwilam sie w tym Borownie
dziekuje Wam za zainteresowanie, zacisnijcie lekko kciuki a w padzierniku jeszcze niezle poszalejemy
sciskam Was goraco!