No to teraz się szykujcie na nas Tylko nie wiem co z tym kotem będzie I właściwie to nie wiem czy martwić się o niego , czy o moje burki Na wszelki wypadek może pochowaj wszystkie tłukące się rzeczy poza zasięg pędzących bernoli . Moje jeszcze nie przeżyły bliskiego spotkania z kicią chociaż Paiko próbował ostatnio pokonać ogrodzenie jak zobaczył za nim koteczka
No i nie było się czego bać Moje bernusie kochają koteczki Chociaż muszę przyznać , że ogromna w tym zasługa Simby - kota mądrego , który nie zwiewa z byle powodu ( np. pędzących z prędkością światła bernoli )
Próbowaliśmy spacerować po pięknym Starym Mieście w Lublinie , ale niestety pogoda nam nie pozwoliła
Nawet urokliwy taki deszczowy Lublin. Fajnie tak sobie chodzić ulicą Grodzką. Te kamienice, które znają Kazimierza wielkiego, Zygmunta Starego i Jagiełłę, chyba po raz pierwszy oglądały całe stado bernusiów. Pewnie sobie myślały, że koniki coś zmalały ostatnio...I mocno się ofutrzyły...
Namiocik Bostonków, w którym są wszyscy oprócz Bostonków, spisał się świetnie. Zabrałam co prawda dwa płaszczyki przeciwdeszczowe, a Jasiek zapakował folię malarską (mielibymy się w nią owijać, czy jak?), ale na szczęście nie trzeba było improwizować. Tak patrzę na zdjęcia i dopiero teraz uzmysłowiłam sobie, że założyłam na nogę (!) smycz. A na drugim końcu smyczy Dżosz. Aż strach pomyśleć, co by się działo, gdyby postanowił się z kimś przywitać bez konsultacji z mądrą pańcią Szkoda tylko, że niektórzy mieli przed sobę długą podróż do domu i musieli wcześniej jechać...
normalnie gdyby nie to,że lał deszcz umarła bym z zazdrości,ze chodzicie sobie po starówce Smutki jak zwykle cudne.To ich futro....normalnie skręca mnie z zazdrości