przez Tess » 2015-10-26, 19:57
Już. Dzisiaj Niuniuś odszedł za Tęczowy most. Przez ostatnie tygodnie, jak my jechalismy do pracy z Niusiem zostawała opiekunka. Żeby pomóc mu wstać, wyjść na dwór, nakarmić tym, na co akurat miał ochotę. Niuniuś chudł, ale miał wolę zycia. Ostatnie dni były juz dużo gorsze. Nie był w stanie sam zmienić pozycji, przestał jeść, chociaz nadal bardzo cieszył się na nasz widok, lubił lezec na słoncu w ogrodzie. Dzisiaj doszły do tego odruchy wymiotne bez mozliwości wymiotów - histiocytoma na żoładku rozrosła się bardzo, ta na węzłach chłonnych przy krezce też. Nie chcielismy, zeby cierpiał. Podjęlismy jedna z najtrudniejszych decyzji. Niuś odszedł spokojnie, na naszych kolanach. A ja będę tęsknić, bo to był taki...niuniuś. On był miłością. Po prostu.