przez Mika » 2015-05-14, 12:36
Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę o to prosić, ale proszę o kciuki dla Redusa....Leży w tej chwili na stole operacyjnym z rozpoznanym skrętem żołądka. Sondowanie nic nie dało, trzeba było ciąć. Stresowałabym się trochę mniej ( !), gdyby nie to, że wczoraj miał podawaną narkozę przy wszczepianiu komórek macierzystych. Ja wiem, że to wygląda na ironię losu- robiliśmy mu drogi zabieg, by poprawić mu komfort życia, a po mniej niż 24 godzinach on o to życie walczy na stole operacyjnym...Trzech lekarzy zapewnia mnie , że ten skręt nie ma nic wspólnego z wczorajszym zabiegiem- po prostu pech. Ponieważ wczoraj cały dzień nie jadł ( właściwie od wtorku wieczór), dałam mu małą porcję jedzenia około 22 wieczór. Rano był już żwawy i wesoły, załatwił się w ogrodzie, dostał śniadanie o 7:20, porcję trochę mniejszą ( mam go odchudzić o 2 kg) i połozył się na pontonie. Myśmy wyszli z domu, mąż do pracy, ja na zakupy. Wróciłam o 9:30, wypuściłam psa do ogrodu, widziałam , że dużo pił z ogrodowej miski a potem położył się na chodniku.Po 10tej pokręciłam się troche po ogrodzie i wracając zabrałam psa ze sobą. W domu zaczął wymiotować... tzn próbował, ale tylko się ślinił. Od razu zapaliła mi się czerwona lampka- rzuciłam się do brzucha i niestety wydał mi się twardy. Ale pies jeszcze machał ogonem. Po kolejnej próbie wymiotów spojrzałam na Redusa z góry i już rzuciłam się do telefonu- z góry wyglądał jak wielka gruszka. W lecznicy byliśmy w 20 minut. Zdjęcie wykazało ewidentne rozszerzenie żołądka, ale lekarki nie były pewne, czy to już skręt, więc próbowały włożyć sondę, ale ta utknęła. Więc operacja... Dobiły mnie słowa na pożegnanie ( bo ja na ogół w sytuacji trudnej mobilizuje się i wchodzę na tryb zadaniowy i dlatego byłam opanowana)- ja powiedziałam, że tym razem t-shirt nie wystarczy i trzeba będzie kupić specjalny kubraczek, a wetka na to : o ile będzie potrzebny, bo nie wiadomo, czy przeżyje. Ja wiem, że ona ma rację....jest realistką- pies ma 12 i pół roku a wczoraj przeszedł zabieg pod narkozą. Ale to nie tak miało być ! Proszę, jesli o tej porze ktoś to czyta, potrzymajcie kciuki za mojego staruszka. Bardzo się o niego boję.