Dzięki kochane.
Dzieci wyzdrowiały.
TŻ wyjechał i mnie nie wkurza.
A na deprechę najlepszy jest publiczny występ z cieczkującą Grandzisławą w duecie

Polecam samobójcom
Nikt nie pyta o zawody, ale i tak powiem: Byłam, przeżyłam, terapię śmiechem zaliczyłam. Nie żałuję, że się uparłam i z utęsknieniem czekam na kolejne. Drżyjcie narody! Jeszcze się odkujemy
Gdyby macica miała skrzydła Granda latałaby nad murawą ringu jak gołębica.
Gdyby macica umiejscowiona była w mózgu, szara komóreczka mojej rozpalonej suki nie obijałaby się pustym echem od ścian czerepu.
Gdyby macica umiała mówić, mogłabym nawiązać z nią kontakt werbalny o niebo lepszy niż kontakt (a w zasadzie jego brak) z właścicielką macicy.
Ale macica siedzi tam gdzie siędzi, dogadać się z nią ani w ząb nie dogadasz, i robi z mózgu suki sałatkę z jajcami.
Jednym słowem było mega zabawnie, ale zajebiście... niesportowo
na puchary jeszcze przyjdzie kiedyś czas

czy ja już kiedyś mówiłam, że kocham to durne cielę

za to, że potrafi mnie rozbawić w najmniej oczekiwanym momencie. Sfinks w wykonaniu Grandy i mój pajacyk dwadzieścia kroków dalej był ukoronowaniem naszego debiutu.
http://www.facebook.com/#!/media/set/?s ... 248&type=1