W Jaszówce już jesień. Nie kalendarzowa ale biologiczna. Moi ciągle coś grzebią w ogrodzie i mnie wyciągają z domu. Duży powiedział że pogoda jest na tyle przyjemna ze mogę z nimi zajmować się ogrodem. Ogród to ja mogę najwyżej ozdabiać a nie w nim pracować i to też niezbyt długo.
Pozamykali wszystkie drzwi i kazali mi siedzieć w ogrodzie. Pokazywałem Dużemu że chcę do domu na moją kanapę ( czytaj kanapę Dużego ) ale on jest taki niedomyślny że aż strach.
Kazał mnie policzyć pojemniki na kwiaty,
to położyłem się koło łańcucha spustowego od rynny,
ale zastanowiłem się że mogą mnie do niego uwiązać wiec przeniosłem się na środek podjazdu.
Dopiero, co prawda krótkotrwała, burza wybawiła mnie z opresji i pozwolili mnie wejść do domu. Coś sobie za ostro poczynają. Żeby im nie przyszło do głowy zostawić mnie w budzie na zimę. Myślę że Duży nie będzie taka „wiśnia”.
Ares Bero the First.