Jesteście wspaniali i niepowtarzalni. Wszyscy razem znakomicie daliśmy radę i Wy też zasługujecie na
medal . Tak dużo wsparcia, zainteresowania i ciepłych słów. Na pewno wszystkim potrzebującym z
przyjemnością się zrewanżujemy.
Miło nam, że cieszycie się razem z nami . Pierwszy raz na tym portalu napisałem, bo szukałem
pomocy dla Barego. To był lipiec 2010 r. Już była diagnoza. Już była zapowiedź, że jest to trudny
przypadek, duży problem a także ryzyko, że Bary nie będzie mógł szczekać.
W poprzednim poście pisałem o 17 długich miesiącach, które Bary musiał czekać, aby zacząć cieszyć
się życiem. Dlaczego akurat 17? Pamiętamy jego pierwsze miesiące, kiedy nikt nie podejrzewał, że coś
takiego może dotknąć naszego Baruszka. Jego zdobywanie Samotni i Śnieżki. Wszystko układało się
tak, jak powinno. Nie wiedzieliśmy, że zdeformowana chrząstka rosła wraz z Barym.
Później diagnoza i pierwsze zabiegi. Skomplikowany stan krtani Barego nie pozwalał na
jednorazową chirurgiczną interwencję. Konieczne było rozłożenie tego zabiegu na kilka etapów. Tak
też zrobiliśmy. Wszystkich operacji było cztery.
Pierwsza operacja polegała na usunięciu chrząstki rożkowej, która zasłaniała światło krtani. Operacja
odbyła się 14 października 2010 roku. Bary odczuł ją bardzo dotkliwie, ale szybko doszedł do formy.
Nastąpiła poprawa.
Druga, kilka miesięcy później (grudzień 2010), usunięcie migdała, bo był bez osłony (w przypadku
zapalenia migdała stanowiłby śmiertelne zagrożenie, gdyż powiększonym rozmiarem zasłoniłby
światło krtani).
Później trzecia – najważniejsza – to po niej zaczęliśmy o wszystkim Was informować. To ta operacja
była największym stopniu ryzyka. Bary po tej operacji utrzymywany był przez dwadzieścia pięć godzin
w stanie śpiączki farmakologicznej, był zaintubowany, cały czas czuwał przy nim lekarz. Bary po
operacji miał wysoką temperaturę, wymiotował przez rurkę intubacyjna, miał biegunkę.
No i ostatnia operacja (luty 2011), której wynik przesądził o tym, że Bary czuje się dziś tak dobrze .
Szkoda, ze tego w komputerze nie widać jak szczeka, biega, skacze, cieszy się . Mam nadzieję, ze
rekompensuje to wszystkie cierpienia, które przeżył.
Wcześniej wspominaliśmy, o wycieczkach z Barym na Śnieżkę, teraz znów jest w formie. Być
może Bary w sobotę pójdzie w góry (Karkonosze), w górach jest jeszcze śnieg ( radocha). Pora wracać
do natury i zdobywania . Koty sąsiadów już wiedzą, że Bary wrócił i jest w formie :)
I jeszcze zdjęcie na dzisiaj :)
Obrazek został zmniejszony.Pozdrowienia z Jeleniej Góry dla wszystkich:)