Strona 2 z 3

PostNapisane: 2008-02-21, 21:07
przez marzena
alicja napisał(a):dac nakaz ODPOWIEDŹ W TRZECH ZDANIACH.

Wręcz przeciwnie :-D Domagamy sie długich opowieści :mrgreen:

PostNapisane: 2008-02-21, 21:11
przez Guard
Ja proszę o kolejną bardziej obszerną. Nie ma ciekawszych opowieści niż od Spartaków. Przemo miał rację : Admin powinien dla Pani wątek założyć, a my powinniśmy "zaiksowi" płacić za możliwość czytania. Za te dotychczasowe bardzo dziękuję.

PostNapisane: 2008-02-21, 21:21
przez Halina
Temat jest świetny. Natomiast odpowiedź na to pytanie to już całkiem inna bajka. Ja przeżywam strasznie rozstania. Dręczą mnie pytania i wątpliwości. Super jak się wie niemal odrazu "tak to będzie dobry właściciel dla mojego malucha i tak się dzieje rzeczywiście". Ale jak ma się jakiś cień wątpliwości to już nie ma komfortu. Są ludzie, dla których odda się psiaka bez zmrużenia oka co do innych ma się wątpliwości. Są trudne decyzje i łatwiejsze. Niektórzy pamiętają jak burzliwie było nawet tu na forum gdy Luna miała jechać z Sylwią do Szkocji. Ja wiedziałam, że Sylwia jest dla niej. I jak przysięgłam sobie że nigdy więcej nie zdecyduję się na sprzedaż 10-miesięcznego psa tak dla Sylwi i Maćka zrobiłabym to poraz drugi. Oni wiedzą jak ciężką dezyzję musieliśmy podjąć wszyscy. Sylwia z Maćkiem zdali chyba najtrudniejszy test na właścicieli psa. Luna wesoła i radosna po kilku miesiącach zaczęła być lękliwa. Natychmiast zawiadomiłam ich o tym. Mogli zrezygnować ale nie zrobili tego. Nawet po przyjeździe do mnie gdy sami zobaczyli, że łatwo nie będzie, nawet wtedy proponowaliśmy im żeby zostawili ją u nas, że będzie to bardzo trudny orzech do zgryzienia pomimo naszych ogromnych starań, żeby ją odwrażliwić. Pomimo tych wszystkich przeciwności oni nie zrezygnowali i pokochali ją odrazu i nie odpuścili. Chociaż z miejsca Sylwi powiedziałam, że Luna nie może być suką hodowlaną a o hodowlanej suni Sylwia marzyła. Cóż jesteśmy w kontakcie i i dziękuję Bogu za to, że Luna trafiła do Sylwi i Maćka. Dzięki im za to.
Z drugiej strony, Kayah śliczna, łagodna, zakochana w ludziach. Właściciel, który zdaje się, że naprawdę kocha zwierzęta dba i leczy chorą na dysplazję swoją bernardynkę - mieszańca . Z westim , któremu kość przebiła tchawicę szalał żeby go ratować nie bacząc na koszty. Ale doły wykopane przez Kaykę na podwórku zmusiły go do oddania jej. Dzięki, znowu , że znalazła się Agnieszka. Kayah ma w końcu ludzi, którzy ją kochają i których ona może kochać bez przeszkód.
Nie ma recepty. Duża intuicja , sporo szczęścia i niestety codzienne rozterki. Acha były takie przypadki, że odmówiłam sprzedaży szczenięcia.

PostNapisane: 2008-02-21, 23:23
przez meggy
My mielismy dopiero -jeden miot! a rozstanie ze szczeniakami -o zgrozoooo :oops:
Malo nie wsiadalam z kazdym do samochodu -aczy ma wygodnie, a czy nie placze a czy wszystko powiedzialam- :cry: To nie jest fajne!!!!!!!!!
A jak znalezc tego wlasciwego? hm to trudne pytanie? To sie po prostu czuje .............
U nas byla jedna pani - to jej powiedzialam ze wszystkie juz zarezerwowane wstepnie i jak ktos zrezygnuje to zadzwonie -"ale nie mowila do mnie" :-/ Wiem ze kogos mozna zle ocenic -ale...... sposob patrzenia ,dotykania ,brania na rece...... te wszystkie gesty bardzo duzo mowia -choc nie wszyscy sa wylewni i skacza z radosci.......sposob odkladania pieska -no i PYTANIA JAKIE ZADAJA!!!!!!!!!!
Gdzie bedzie mieszkal ,czy dom czy bloki - jasne ze wole by byl to dom zogrodem! ale co bernenczykowi po wielkim ogrodzie w ktorym jest samotny :-/
Kazdy potencjalny wlasciciel -to indywidualne podejscie -nie mozna wszystkich oceniac jedna miara! Rodzina z dziecmi -super -pod warunkiem ze dorosli nad tymi dziecmi panuja-bo jak nie to zdecydowanie wole osoby samotne!!!!!!!!!!!! to strasznie trudne!
Ale jak maja juz nowe domki ,z wlascicielami jest kontakt, moge odwiedzac i widziec psy ,badz dostaje zdjecia to jest strasznie fajnie i milo ,czlowiek rosnie ze ma takie kochane "wnuki"

po rezerwacji pieska kazdy dostaje od nas ksiazke -"bernenski pies pasterski"-by przez
czas oczekiwania dowiedzial sie jak najwiecej o rasie!

PostNapisane: 2008-02-21, 23:57
przez Kola
alicja napisał(a):Jak sie dowiedziałam że małą trzymają w klatce na króliki to myśłałam że slubnego zabije. Pojechałam do nich jeszcze tego samego dnia jak dostałam telefon od sąsiadów ,nie było nikogo w domu. Sunia faktycznie siedziala zamknięta w klatce ,przewrócona miska ani grama wody. Czekałam na nich 8 godzin. Jak wrócili wogóle nie dyskutowałam tylko powiedziałam ze zabieram sunie do siebie.wiecie jak wracałam do domu to tak ryczałam ze świata Bożego nie widziałam,przysięgłam sobie że nigdy jej nie oddam nikomu bo wystarczająco sie wycierpiała i wydawało mi się ze tylko ja jestem w stanie wynagrodzić jej krzywdy.

:shock: szok! w klatce na króliki! Ludzią się w głowie poprzewracało? Niewiarygodne...
Nie dziwię się iż Pani ryczała... aż strach pomyśleć
Halina napisał(a):Ale doły wykopane przez Kaykę na podwórku zmusiły go do oddania jej.
:roll:

Gdy my pojechaliśmy po Roxy to byłam tak zestresowana, że nie mogłam się odezwać. Zresztą nieśmiała jestem strasznie i trochę trwało zanim się przełamałam. Na szczęście moja Mama jest bardziej rozgadana i w sumie wracanie tyle godzin bez szczeniaka byłoby straszne :-P .

PostNapisane: 2008-02-22, 00:04
przez anula
Ala, jako właściciel Twojego pieska normalnie bać się zaczynam. :-P A z drugiej strony może jak trochę pościemniam to nas odwiedzisz. ;-)

PostNapisane: 2008-02-22, 08:46
przez Alicja i Spartki
Aniu zanim Sawcia zamieszkała u was to sporo informacji przepłynęło z jednej i drugiej strony.Wiesz w Zyciu tak bywa że potrafimy na odległosć wyczuć że jednym ludziom mozemy zaufać a drudzy chocby siedzieli w hodowli co drugi dzien intuicja podpowiada NIE.Wiesz jak u nas jest :-) piesków cała gromada do tego dom , ksiegarnia często gęsto w sądzie i do dzieci do szkoły czy przedszkola. Raz w tygodniu chłopiec autystyczny i teraz dojdzie jeszcze od marca dziecko z Wtnicy.Zostawić to wszystko :-) to nie taka prosta sprawa a po drugie ja jestem typem domatora .Najszczęsliwsza sie czuje jak widze przy sobie swoją rozbrykaną gromadkę i basi urwisy.Nawet na wypoczynek kilkudniowy jade z dwójka lub trójka psów/mój slubny zawsze mówi ze to psy jada na wczasy a my z nimi a nie odwrotnie :-D -próbowalismy sami ale nie wyszło-tęskniliśmy i tyle/.Wolę jak to mnie wszyscy odwiedzaja co nie znaczy że kiedys do was nie wpadnę -NIE LICZ NA TO.A po drugie mam nadzieje że Sawcia bedzie babcie odwiedzać bo młodsza :-P .pozdrawaim ala.

PostNapisane: 2008-02-22, 09:53
przez Cefreud
Aluś-a jak opowiem,ze psiak od Ciebie żyje u mnie w fatalnych warunkach to mnie odwiedzisz? ;-)

No to wynika z tego,ze nie spzedalibyscie mi psa...
Chciałam ładnego ale wiedziałam,ze nie będę wystawiac(znaczy nie chciałam przebielonego,z wadą zgryzu,wnętorstwem itp).
Mieszkam w bloku
Pracuje na cały etat....

Ale znaleźli się tacy co zaeksperymentowali i sprzedali mi berna-za co im dziękuję.

Dla Freuda zrobiłam prawo jazdy co by go jednak na wystawy wozić-skubaniec wystawił mnie do wiatru ;-)
Jak do dziś twierdzi moj mąż, w ciążę zaszłam co by bidulek za długo w domu sam nie siedział....
Nawet auto jak kupowałam to koniecznie musiało mieć bagażnik z otwieraną półką,zeby miał gdzie siedzieć...jakoś z wyobraźnią przestrzenną u mnie kiepsko i Freud w bagażniku Pandy się nie mieści :mrgreen:

PostNapisane: 2008-02-22, 10:20
przez Alicja i Spartki
Karolcia powiem tak dla mnie liczy się człowiek a nie to co posiada. Pies w domu nawet z najwiekszym ogrodem i piekna budą może być samotny i smutny a z drugiej strony pies na 38 metrach moze być najszczęśliwszym stworzeniem pod słońcem bo wie że jest kochany ze pani mimo że pracuje od rana do wieczora znajdzie dla niego czas nie na obowiązkowe sikanie ale na wspólny spacer ,spacer dwojga przyjaciół a nie wyprowadzającego z obowiazku.moje psy rozumieją to ze pracuje ale ja rozumiem ze tęsknia dlatego zabieram je dosłownie wszedzie ze sobą do sądu -wyskakuje między sprawami w przerwach jak jade po towar do sklepu .W drodze powrotnej znowu mały spacerek.Nie wyrózniam żadnego każde ma swoja kolejkę wyjazdu-przepraszam moze jestem dziwaczką ale poczucie odpowiedzialnosci wobec nich mam z serca i uczucia jakim je darze a nie z obowiązku i takich włąsnie szukam przyszłych włascicieli.
Byłam u ciebie widziałam jakie masz gabarytowo mieszkanie i zaręczam Ci że gdybyś kiedy kolwiek chciała od mnie pieska to na pewno byś dostała bo o tym jakim jesteś człowiekiem powiedział mi wzrokiem twój Fredzio a pies który kocha i bezgranicznie ufa własnie tak patrzy na człowieka.Teraz juz musze lecieć do małolatów ale jak wróce znajde zdiecia jak to Twój Fredzio na Ciebie patrzy z odwiedzin u was :-D
dodam że mam na swojej liscie kilku włascicieli mieszkajacych w bloku u któeych psy sa kochane i maja jak w niebie brombki pan Krzysztof z gdańska oj lece bo późno.

PostNapisane: 2008-02-22, 20:42
przez beta68
Uwielbiam czytać Wasze opowieści, mogą być bardzo długie. Przypomniałam sobie jak kupowaliśmy samochód. Moja Lucki od małego uwilbiała podróżować, choćby z garażu za bramę, gdy była mała i spowrotem gdy ktoś przyjeżdżał, otwierała się brama a ona tylko czekała, żeby ją wpuścić do samochodu "trasę". Najpierw na dłuzsze wyjazdy podróżowała w bagażniku UNA i oglądała okolicę (w środku miseczka z wodą , zabawka, suszona kiełbaska- jak z dzieckiem). Niestety mąż skasował UNO i trzeba było coś wziąść na raty. W salonie Opla, chodziliśmy i oglądali samochody -od bagażnika (ruchu nie było więc, chyba patrzono na nas jak na wariatów)Byliśmy bez psa na szczęście. No i kupiliśmy Lucki Meriwę (2 okienka z boku i tylna szyba- siedzi całą drogę i ogląda) :lol:

PostNapisane: 2008-02-22, 21:14
przez anula
No, ma się rozumieć, że od bagażnika oglądaliście. :mrgreen:

PostNapisane: 2008-02-23, 00:00
przez Guard
Tak sobie myślę, że na pytanie, "jak znaleźć dobrego przyszłego opiekuna ?" odpowiedź powinna brzmieć - NA FORUM !!

PostNapisane: 2008-02-23, 00:28
przez AT
:lol: hi,hi opiekunowie to może jakiś związek założymy i hodowcy będą się wpisywać na listę i dopłacać żebyśmy szczonka wzięli :lol: ;-) . Marzenia. na forum tez się można sparzyć my bez dzieci jesteśmy, ciągle się kłócimy (takie charakterki), nie kupuję samochodu patrząc na psa bo hrabina i tak na tylnym siedzeniu jeździ :-P . Narażamy psa na ciągłe stresy spowodowane permanentnymi podróżami i jeszcze wiele bym mogła wyliczać i jak się teraz przez ten temat zaczęłam nad tym mocniej zastanawiać to bym chyba sobie psa nie oddała. :roll:

PostNapisane: 2008-02-23, 00:30
przez meggy
Asia ale oczka Twoje mowia co innego :mrgreen:

PostNapisane: 2008-02-23, 00:33
przez AT
A nie wiem sobie w oczy nie zaglądam :oops: :mrgreen: ;-)

PostNapisane: 2008-02-23, 01:03
przez Kola
beta68 napisał(a):Uwielbiam czytać Wasze opowieści, mogą być bardzo długie. Przypomniałam sobie jak kupowaliśmy samochód. Moja Lucki od małego uwilbiała podróżować, choćby z garażu za bramę, gdy była mała i spowrotem gdy ktoś przyjeżdżał, otwierała się brama a ona tylko czekała, żeby ją wpuścić do samochodu "trasę". Najpierw na dłuzsze wyjazdy podróżowała w bagażniku UNA i oglądała okolicę (w środku miseczka z wodą , zabawka, suszona kiełbaska- jak z dzieckiem). Niestety mąż skasował UNO i trzeba było coś wziąść na raty. W salonie Opla, chodziliśmy i oglądali samochody -od bagażnika (ruchu nie było więc, chyba patrzono na nas jak na wariatów)Byliśmy bez psa na szczęście. No i kupiliśmy Lucki Meriwę (2 okienka z boku i tylna szyba- siedzi całą drogę i ogląda) :lol:

Trochę off topicu weszło ;)

Roxy zawsze samochód mile sie kojarzył- wystawy i szkolenie gdzie spotyka dużą ilość psów i jest wówczas tak szczęśliwa, że jak zobaczy psy na wystawie kreci się wokół własnej osi i skacze na mnie. Bywało, ze gdy zobaczyła jak samochodem wjeżdżamy na podwórko to wybiegała na ulicę i chciała na niego skakać i wsiąść jak najprędzej by do psów pojechać. Nie martwcie sie. Samochody na naszej ulicy to rzadkość ;)
A podróżuje na tylnym siedzeniu wraz ze mną :). No cóż. Najpierw był samochód, a potem pies :D

PostNapisane: 2008-02-24, 00:31
przez beta68
Oj! tym moim postem to tak się nie sugerujcie :lol: i nie kupujcie pojutrze samochodu z lepszym bagażnikiem. A już broń Boże nie kasujcie starego jak mój mąż. A wracając do tematu, to ja jeszcze nie miałam szczeniaków od Lucki i wczesniej nie zastanawiałam się nad tym co czują ludzie mający hodowlę i rozstający się z psiakami. Moja 3 letnia sucia ciągle wydaje mi się, że jest "malutka" i jakoś nie mogę zdecydować się na wyszukanie jej odpowiedniego kawalera. W moim miasteczku są 4 suczki i 1 młodzian, więc chyba kiedyś na forum będę musiała rzucić hasło, "poszukuję berna ...". No, ale czy ktoś mnie zaprosi??? :-(
W tamtym roku musiałam rozdać 3 kociaki, którymi obdarowała mnie moja kicia w łazience przed wielkanocą i też rozmyślałam ad ich losem. Na szczęście żyją i wiem, że jest im dobrze.

PostNapisane: 2008-02-24, 19:18
przez panterka-23
Dobry przyszły właściciel? Hmmmmmmm odpowiedzialny za 2 życie, mający akceptacje reszty rodziny na psa i finanse na ew leczenie. Mający choć odrobinę wiedzy. Szczery heheheh

PostNapisane: 2008-02-24, 19:34
przez Anya
My jak kupowaliśmy auto to było jeszcze przed Szirą, ale widziałam że musi być kombik,żeby duuuży kiedyś piesek jeździł wygodnie. I co ..... :?: I zaraza siedzi z dziećmi z tyłu, o bagażniku nie ma mowy, chyba, ze dieci będą tam z nią :lol: Dzisiaj miała wejść do auta, to za kierownicą usiadła i ciężko ją było przekonać, zeby raczyła przesunąć szanowną doopkę :mrgreen:

PostNapisane: 2008-02-25, 23:23
przez Koko
Aga-2 napisał(a):... na myśl o sprzedaż szczeniaków, przyznam szczerze - skóra mi cierpnie!
... trochę się martwię, czy będę w stanie sprzedać inne. I komu?!
... czy maluchowi będzie dobrze w nowym domku.
... ja mam porządnego STRESA!

Nie tylko Ty.
Im bliżej do cieczki Koko i TEGO DNIA tym bardziej o tym też myślę.
Na szczęście nie planujemy więcej miotów, ale co będzie jak się trafi drużyna piłkarska jak u mamy Koko...?

Dobry temat. Mam nadzieję, że się rozwinie i da odpowiedź na nasze pytania.