
Na miejscu obśmiałam się, obżarłam (Ewo ciesz się, że nie mieszkam bliżej, bo wyżerałabym Ci te boskie kozie sery regularnie) i "dotleniłam"

Dzięki AniRe i Hani za towarzystwo w podróży. Asieńce i Czesławie za wspólną noc

Grandzina-Wołowina w trzecim dniu z nadmiaru wrażeń padła trupem - rozważam pozwanie administracji za dopuszczenie do totalnego wyeksploatowania mi zwierza









... a Baruszka nic nie przerosło - widziałam go nawet w szczenięcej pozycji zabawowej z dupką w górze, więc raczej nic nie wskazuje żeby był w stresie
