Ewo, z koszami jest dokładnie tak jak dziewczyny napisały. I jest tak już od kilku dobrych lat. W mojej okolicy jest wiele specjalnych pojemników (wraz z dystrybutorem woreczków) a dodatkowo wiele zwykłych koszy jest ozdobionych grafitti z sylwetką kucającego psa.
Hasło które się pojawiło na parkanach, to - podejrzewam - inicjatywa młodzieży z sąsiedztwa. Bardzo fajnej zapsionej i kulturalnej młodzieży.
Bo to kwestia "kultury posiadania psa" czy się sprząta po swoim pupilu czy nie. Ja sprzątam i to nie tylko pod swoim oknem. A wielu jest takich "sraczy tranzytowych", którzy u siebie sprzątają a jak przechodzą przez inne osiedle to już nie

nienawidzę tego

Jest też kilku niereformowalnych tubylców. Na naszym osiedlu mamy kilka takich "kwiatków"

Już kiedyś o tym pisałam. Jednym jest pan doktor z sggw, właściciel ON-ka, który potrafi nawalić kilimandżaro tuż przy furtce i udaje że nie jego. Znaczy właściciel udaje, a nie pies

Kiedyś będąc świadkiem owej intymnej acz nietrudnej do przeoczenia - zarówno naocznie jak i nawęchowo - czynności fizjologicznej Rolfa i widząc że właściciel nie zbiera się do posprzątania, podałam doktorkowi woreczek z uprzejmym uśmiechem i słowami "o! widzę, że zapomniał pan woreczka, proszę" gościa wysztywniło i mówi skonsternowany, że "nie wie która kupa jest Rolfa", a ja na to "pan weźmie którąkolwiek, sztuka jest sztuka!" gościa skręciło. mnie zresztą też tylko z tłumionego śmiechu
