w temacie o wieku duchów troszkę zaśmieciłam więc przenoszę ewentualną rozmowę na temat metod ,,oduczania" i tu wklejam mojego posta:
Ja jestem rozdarta. Z jednej strony nie używam awersji ale z drugiej strony nie widziałam i nie widzę nic złego w tym, żeby ,,twardemu" szczeniakowi pokazać ,,miejsce w szeregu". Nie mam powodu, żeby nie ufać ludziom, którzy twierdzą, że z ich obserwacji wynika, że suki karcą w ten sposób szczonki (i chyba nie odbija się to tragicznie na ich psychice, ani nie stają się przez to lękliwe) a z drugiej strony nie mam powodu nie wierzyć ludziom, którzy twierdzą, że suki się w ten sposób nie zachowują...
Wiem, że zarówno nagroda jak i kara jest bardzo względna i indywidualna dla jednego psa samo troszkę mocniejsze ,,nie" może być przyczynkiem do zdruzgotania psychiki a innego nic nie ruszy. Czy jak ja mówię do swojego psa ,,nie" to ją krzywdzę?
maat napisał(a):Jednemu trzeba dodać animuszu, innemu utrzeć nosa.
no właśnie ale jak przytrzeć nosa?
właśnie kolejny raz przeczytałam książkę ,,nasz wierny przyjaciel pies" Pat Miller i ona też opisuje jeden przypadek kiedy oduczyła psa (już dorosłego) niepożądanego zachowania przy pomocy awersji dodając, że do tej pory zastanawia się czy mogła to zrobić inaczej ale jak dotąd chyba nie znalazła innego potencjalnego rozwiązania problemu.
Jedno jest pewne (chyba) - lęku przy pomocy awersji się nie wykorzeni.
Magda ja też bardzo lubię czytać Twoje posty. Bardzo proszę o jeszcze - dopiero zaczynam naukę uczenia psa (czy wychowywania, czy współuczenia się jak kto woli ale mi też najbardziej zależy na tym, żeby mi i psu żyło się ze sobą fajnie a nie żeby był maszynką do wykonywania poleceń)