Strona 1 z 1

spacerowy problem

PostNapisane: 2009-04-30, 21:59
przez asienka
Forumowicze pomozcie
Mam problem z Nasza mala Cheslea :-( :-( od niedzieli Chelsea moze wychodzic na pole i nie liczac pierwszego spaceru gdzie bylo ok teraz jest to masakra :( Chelsi nie chce wychodzic na pole,wyjdzie przed klatke i kladzie sie na chodzniku i skuczy!Zadne wolanie nie pomaga,nie chce jej ciagnac bo coz to za spacer.Jedyna sytuacja kiedy sie ozywia na polu jest spotkanie z mama Blusia to wtedy to potrafi godzine harcowac z nia w trawie!a tym ze nie chce tez sikac na polu juz nie wspominam :-| czy to jest normalne? moze ona jest jeszcze za mala na spacery?moze powinnam ja tylko wynosic na siku i do domu?juz sama nie wiem co mam robic :cry: :cry: po domu szaleje jak jakis wariat maly,myslalam ze chetnie pojdzie na spacerek wychodzic troche energii....

Re: spacerowy problem

PostNapisane: 2009-04-30, 22:03
przez iwona_k1
nic nieprzyjemnego nie wydarzyło się na pierwszym spacerku?

Re: spacerowy problem

PostNapisane: 2009-04-30, 22:14
przez Aga-2
Oj, no to rzeczywiście problem. Skoro Chelsea szaleje z Blusią, to nie jest przyczyną jakaś dolegliwość, tylko pewnie brak przyzwyczajenia do spacerów i do przebywania poza domem. A może spróbują ja przekupić smakołykami? Nie jestem zwolennikiem takich "zabiegów", ale przecież jakoś ją trzeba do spacerów przekonać...

Re: spacerowy problem

PostNapisane: 2009-04-30, 22:16
przez Hekate
z tego co pamiętam, Alto na pierwszych spacerach, też niezbyt chętnie wychodził, to co nam się wydaje małą odległością, dla takiego szczeniaczka jest już dużo, może narazie zabieraj ja na spacerki na rękach, niech poznaje otaczający świat z perspektywy bezpiecznych ramion ;-)

Re: spacerowy problem

PostNapisane: 2009-04-30, 22:30
przez Tańka
Yoki na początku też nie przepadał za spacerkami, tyle nowych zapachów, dźwieków itp.To zupełnie normalne, że piesek jest nieufny-boi się nieznanego. To zupełne maleństwo, musi się wszystkiego nauczyć, widzi to przecież pierwszy raz.Jak jest z mamą jest ok, mama dodaje jej pewności siebie.My robiliśmy spacerki króciutkie, potem coraz dłuższe, za to częste, bo co 2 godziny.Zaczynaliśmy od 5-10 minut. Kucanie, wołanie,głaskanie.Powolutku... :-> I w miejsca, gdzie jest spokojnie, mało bodźców, zeby sie nie wystraszyła...

Re: spacerowy problem

PostNapisane: 2009-05-01, 09:29
przez asienka
no wlasnie na pierwszym spacerku bylo super-nic sie nie wydarzylo co mogloby ja wystraszyc,spacerowala pieknie,poznalismy jednego pieska sasiadow i wszystko bylo ok!dzisiaj jedziemy na dzialke,moze jak na spokojnie sie zaznajomi z trawka,drzewkami i wogole 'polem' to bedzie lepiej.Dzialke mamy na uboczu,cisza i spokoj i dosc duzy teren do zwiedzenia!trzymajcie kciuki!

Re: spacerowy problem

PostNapisane: 2009-05-01, 10:15
przez mary
Luka do tej pory nie przepada za WYCHODZENIEM z domu. Jesli idzie kilka osób nie ma problemu, ale jak chcę z nia iść sama (ja czy któreś z dzieci) za furtką siada i ani jej ruszyć. W lesie hasa aż miło popatrzec ale dojść tam to nie lada wyczyn. Z załatwianiem sie poza swoim ogródkiem też jest problem. Do tej pory siku i kupkę robi tylko na swoim placu. Nawet jak byliśmy na spacerku w Lędzinach załatwiła się dopiero po powrocie. Po grilu w Krakowie załatwiła się dopiero :!: wieczorem na swoim posłaniu (zostaliśmy do niedzieli u mojej siostry w Krakowie), a na drugi dzień rano na polu koło auta którym przyjechała bo posłanie miała wyprane. I tak jest do tej pory. Wieczorem na spacer nikt jej nie wyciągnie nawet kilka osób. Próbujemy co kilka dni może kiedys się to zmieni.
Może takie niektóre berny są po prostu ;-)

Re: spacerowy problem

PostNapisane: 2009-05-01, 12:37
przez Magda
asienka napisał(a):Jedyna sytuacja kiedy sie ozywia na polu jest spotkanie z mama Blusia to wtedy to potrafi godzine harcowac z nia w trawie!a tym ze nie chce tez sikac na polu juz nie wspominam :-| czy to jest normalne? moze ona jest jeszcze za mala na spacery


Chelsea za mała na pewno nie jest, musisz ją zabierać na spacery, bo jeżeli teraz nie pozna otaczającego ją świata to prawdziwy problem będzie później... niechęć do spacerów może się przerodzić w strach przed wszystkim i co wtedy? Zabieraj ją w jak największą ilość miejsc, tylko wszystko powolutku, stopniowo, najpierw niech pozna trawnik przed domem, potem za ;-) i tak małymi kroczkami coraz to dalej. Gdzieś chyba czytałam, że hodowca małej mieszka w Twoim bloku (jeśli coś pokręciłam, to przepraszam), więc jeśli Chelsea towarzystwie swojej mamy zachowuje się swobodnie, to może udałoby Wam się to tak zorganizować, żeby przynajmniej na ten jeden czy dwa spacery w ciągu dnia sunie wychodziły razem?? Często jest tak, że szczeniak naśladuje starszego psa i czuje się w jego obecności pewniej, na zasadzie 'on idzie, to ja też' ;-) Często ją też nagradzaj, siku na dworze niech równa się pyszny smakołyk. Powodzenia!

Re: spacerowy problem

PostNapisane: 2009-05-01, 14:04
przez asia78
Myślę, że na działce, będzie jej dobrze.
Chelsea jest jeszcze niepewnym siebie szczeniaczkiem. Musicie pokazywać jej świat, żeby nabrała pewności siebie, tak jak pisały dziewczyny.
Amanda jako szczenię też nie chciała załatwiać się w obcych miejscach, wolała zrobić siku tam gdzie czuła się bezpiecznie, czyli w domu czy mieszkaniu. Teraz już tak nie robi.
Myślę, że pomogło zabieranie jej w rożne miejsca do parku, do centrum Warszawy, do mojej mamy do bloku, do znajomych itd. A w kontaktach z innymi psami przede wszystkim psie przedszkole i szkolenie.
Teraz mogę iść do parku i nie boję się, że na widok roweru czy rolkarza pies mi zwieje lub zaatakuje.
Nie powinniście jej za bardzo pocieszać na tych spacerkach, żeby nie wzmacniać jej strachu i niepewności.
Skoro pani się nade mną tak rozczula i ochrania to znaczy że jest powód do strachu. Wystarczy kucnąć przy małej, żeby mogła się na chwilę schronić.
Stopniowo będzie coraz lepiej. Myślę, że spacery z mamusią to też dobry pomysł.

Re: spacerowy problem

PostNapisane: 2009-05-01, 14:17
przez AT
mary napisał(a):Wieczorem na spacer nikt jej nie wyciągnie nawet kilka osób. Próbujemy co kilka dni może kiedys się to zmieni.
Może takie niektóre berny są po prostu ;-)

Tak nie powinny mieć żadne psy a na pewno nie berny ;-) Szczeniak z dobrą psychiką i odpowiednio socjalizowany od początku i owszem często ma lęki i opory przed nowym bo to normalne jednak u takiego szczeniaka nad takimi lękami powinna zwyciężyć ciekawość i chęć poznania nowego - jeśli tak nie jest to czym prędzej trzeba swojemu psu pomóc. Nie próbować co kilka dni tylko codziennie. Zabierać malucha na spacer na głodniaka (tuż przed porą posiłku, przez pierwsze 2,3 dni można nawet zrezygnować na przykład z obiadku tak żeby psiak był bardziej głodny i najwyżej po spacerku dać mu trochę więcej niż zwykle). Zabieramy na spacer drobniutko potrojone paróweczki albo ugotowane jakieś mięcho i ulubioną zabawkę i jeśli psiak ma opory przed zwiedzaniem świata to nęcimy go żerełkiem lub zabawką. Taki spacer na początku może trwać nawet tylko 3 minuty. Ważne jest żeby skończyć go w momencie gdy maluch wyraźnie się nie boi lub jeśli jest bardzo zalękniony boi się mniej niż na początku a najlepiej wyłapać moment chwilowego entuzjazmu na spacerze (nawet 1 sekundę) wtedy cieszymy się entuzjastycznie i dajemy nagrodę po czym wracamy do domu, żeby psiak ze spaceru wyniósł tą dobrą chwilę wtedy jest szansa, że na następnym jego opór będzie dużo mniejszy.
Im młodszy psiak tym łatwiej i szybciej pójdzie Wam pokazywanie mu nowego świata jeśli teraz to zaniedbacie to niemal na pewno pies wyrośnie na lękliwego.

Re: spacerowy problem

PostNapisane: 2009-05-02, 15:19
przez asienka
Kochani dziekuje Wam wszystkim serdecznie za odzew,przeczytalam uwaznie to co piszecie i bedziemy probowac dalej!!!Narazie probujemy na chwileczke wychodzic co 2 godzinki,duzo ja przytulam i cierpliwie czekam az zdecuduje sie isc.Chodzimy lub stoimy dopiki Mala nie zrobi siusiu a dzisiaj to juz 3 razy zrobila na polu :-D kupilam jej specjalne psie ciasteczka ktore dostaje tylko za siusiu na polu :-D
co do wizyty na dzialce to bylo super-Chelsea na spokojnie zwiedzila sobie cala dzialke,zaznajomila sie z drzewkami,trawa,mleczami,motylkami i wogole calym zywym swiatem dookola.Pohasala sobie do woli,pospala w cieniu na trawce i ogolnie wygladala na baaaaardzo zadowolona :mrgreen: :mrgreen: az milo bylo patrzec jak sie bawi i wszystko ja interesuje!!!fotoreportarz z dzialki w galerii zaraz wrzuce :mrgreen: :mrgreen:

Re: spacerowy problem

PostNapisane: 2009-05-02, 15:39
przez AT
asienka napisał(a):duzo ja przytulam i cierpliwie czekam az zdecuduje sie isc.

Tylko nie przytulaj i nie pocieszaj psa w momencie kiedy się boi - to jest dla niego informacja, że bojąc się robi dobrze i w taki sposób utrwala się reakcje lękowe. Przytulamy i głaszczemy tylko w momentach jak psiak pokazuje swoja odważną naturę albo robi to na czym nam zależy (w tym wypadku siusiu i kupę na dworze ;-) )

Re: spacerowy problem

PostNapisane: 2009-05-04, 19:07
przez aniart
smakołyki odradzam-przyzwyczai się i będzie zjadać znalezione w przyszłości

Re: spacerowy problem

PostNapisane: 2009-05-04, 19:34
przez AT
:shock: :shock: :shock: to 99 procent ludzi jakich znam źle szkoli i socjalizuje swoje i cudze psy ;-) :-P smakołyki podajemy z ręki a nie z ziemi - dla psa to jest wystarczający sygnał, że z reki pańci jemy a z ziemi na przykład już nie (zwłaszcza jak nie będzie się mu pozwalało jeść niczego z ziemi). Szczerze mówiąc ciężko jest nęcić zabawką berneńczyka bo zauważyłam, że jednak większość z nich zdecydowanie lepiej reaguje na jedzenie i niewiele bernów widziałam nakręconych na zabawkę na tyle, by pomogła ona w przezwyciężaniu lęku.

Re: spacerowy problem

PostNapisane: 2009-05-05, 15:02
przez asienka
Kochani nastapil przełom ;) cierpliwie nagradzalismy Chelsee za to ze ladnie idzie,za siusiu i kupke na polu i wczoraj wieczorem pierwszy raz byl spacer bez kladzenia sie na ziemi i piskow,bez ciagniecia i moszenia na rekach :-D :-D :-D Chelsea szla pieknie z nami spacerkiem,nawet momentami pobrykiwala :) moje koleznaki z ktorymi chodze codziennie wieczorem byly w szoku :mrgreen: balam sie ze to tak tylko raz miala lepszy nastroj ale dzisiaj rano i teraz na spacerku tez chetnie szla,niuchala sobie trawke i ZROBILA DAW RAZY SIKU I KUPKE NA SPACERZE :-D :-D :-D :-D :-D mam nadzieje ze teraz juz pojdzie nam dobrze a spacerekz takim kochanym psiuniem nareszccie bedzie przyjemnoscia i dla mnie i dla Malej ;-)

Re: spacerowy problem

PostNapisane: 2009-05-05, 16:35
przez izu
No to suuper :-) Niech będzie już tylko lepiej!

Re: spacerowy problem

PostNapisane: 2009-05-05, 16:40
przez Aga-2
Tak sobie czytam o tych kłopotach z Chelsea (na szczęście już zażegnanych) i myślę, że wiele szczeniąt, które swoją kwarantannę musiały spędzić w zamkniętym mieszkaniu przeżywa podobne opory do opuszczenia bezpiecznego domu. Trzeba im dać zdecydowanie więcej czasu na zaznajomienie się ze światem zewnętrznym niż szczenięciu, które z hodowli, gdzie przebywało na zewnątrz przyjeżdża do domu z ogrodem. Takiemu szczenięciu dużo łatwiej wyjść później na spacer poza ogrodzenie, bo otoczenie niewiele się zmienia.
Teraz już na będzie na pewno dobrze!

Re: spacerowy problem

PostNapisane: 2009-05-05, 17:32
przez Ania Gd
Cieszę się, że już po "strachu".
Na pewno będzie już dobrze. Szybka reakcja to pół sukcesu.
Najważniejszy refleks (nie tylko przy łapaniu pcheł) hi hi hi :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Powodzenia Asiu

Re: spacerowy problem

PostNapisane: 2009-05-05, 19:58
przez Anna Rozalska
No to super. Teraz juz będzie coraz lepiiej i mała załapie, że siuisiu i kupkę robi się na dworzu. Za każdym razem
nagradzaj ją słowem dobry pies ( oczywiście w innej tonacji ). Czasami czlowiek robi z siebie głupka ale tak trzeba. Może pomyśl o psim przedszkolu jeśli takowe jest niedaleko was. My socjalizowałyśmy się właśnie w psim przedszkolu bo Lamia po kwarantannie też bała się własnego cienia.