przez Tytus de ZOO » 2009-03-04, 11:14
Gdybym napisał, że nie istnieje coś takiego jak cechy rasowe psów północy, albo retriwerów, albo psów pasterskich, albo terierów, nikt nie miałby wątpliwości, że bredzę. No bo przecież wiadomo, że malamut musi biegać z sankami (a nie siedzieć na kanapie), z labradora zaś nie zrobi się psa obronnego itd. Wiadomo - lata selekcji (naturalnej, czy świadomej) na określone cechy zrobiły swoje i pewne genetyczne skłonności uległy utrwaleniu. Ale ta powszechna wiedza zaczyna nagle zawodzić (ba, ocierać się o herezję), gdy genetycznie uwarunkowaną skłonność do określonych zachowań zaczyna przypisywać się rasom, które zwykło się zbiorczo określać mianem bojowych. Nie, ależ skąd - odzywają się pełne oburzenia głosy - wszystko zależy od socjalizacji, wychowania i osobniczych skłonności.
Jasne, dla każdego, kto posiada choć podstawową świadomość psiarza, oczywistym jest, że od indywidualnej konstrukcji psychicznej i wychowania zależy bardzo dużo. Nie oznacza to jednak, że za pomocą odpowiedniego wychowania zrobi się z malamuta dobrego psa myśliwskiego, a jeśli nawet to tylko wyjątkowo. Dlatego także po psach bojowych tylko wyjątkowo można oczekiwać, iż nie będą miały skłonności do konfrontacji z inymi psami. I dobre wychowanie niewiele tu zmieni. Mam znajomą, która w dużym mieście prowadzi dużą klinikę weterynaryjną. Opowiadała mi o kilkunastu (z ostatnich lat) przypadkach podobnych do opisanych w tym wątku - przyjaźnił się amstafek latami z Burkiem, bawili się, lubili, aż pewnego dnia amstafek bez ostrzeżenia i wyraźnego (zrozumiałego dla właściciela, doświadczonego psiarza) powodu rzuca się na Burka i odryza mu łapę albo szczękę albo pół gardła. Ja wiem, rozumiem - to (agresja) zdarza się także jamnikom i yorkom. Tyle, że te psy gryzą głównie ze strachu, metodą "ukąsić i odskoczyć". Ich reakcję da się łatwo wytłumaczyć czymś innym niż wola walki. Naprawdę to samo można powiedzieć o psach bojowych? Czy one nie atakują dlatego, żeby zabić i tylko dlatego, że cel jest psem? Krótko mówiąc, dobrym wychowaniem można stłumić w psie bojowym instynkt walki, ale nigdy wykorzenić do cna. Nie jest tak, że złe wychowanie robi z amstafa bandziora, tylko tak, że bardzo dobre może skłonność do walk na śmierć i życie stłumić. To chyba dokładnie odwrotnie niż w przypadku wiekszości ras (jeżeli rozumiemy, że chodzi o walkę do krwi ostatniej dla samej konfrontacj, a nie starszenie się w ramach układania hierarchii itp.).
Ostatnia sprawa. Piszą niektórzy, że psy bojowe atakują tylko inne psy.
Cóż, po pierwsze marna to pociecha dla właściciela zagryzionego bez powodu berna. To "tylko" pies, powiecie mu? Tylko?
Po drugie, skoro pobłażamy psiemu instynktowi walki, pobłażajmy także instynktownym zachowaniom właścicieli napadniętych psów, którzy (nie myśląc) rzucają się rozdzielać walczące psy i sami narażają się na pogryzienie. Jak jednemu czy drugiemu amstafek poharata twarz, też powiecie "ależ on chciał tylko zaatakować innego psa"?
Po trzecie, instynkt walki to instynkt walki. Jak się już ten instynkt ma, to jest tylko mały krok, żeby ukierunkowac go na człowieka. Wystarczy, że tenże człowiek zrobi nieświadomie coś, co pies odczyta jako sygnał konfrontacji.
Po czwarte, zwyczajowo używane pojęcie "pies bojowy" ma trochę zbyt szerokie znaczenie, skoro czasem wrzuca się tam i rotka, i amstafa i doga argentyńskiego, i filę. A to dość różne psy. Jeśli nawet amstaf stworzony został do walki z innymi psami, to rotek, fila i argentyńczyk już niekoniecznie. A może sie mylę i one zostały stworzone jako psy do towarzystwa?
Nie mam wątpliwości, że istnieją cudownie łagodne amstafy i rotki. Jednak większości to nie dotyczy, bo geny robia swoje. Dlatego nie ma co sie oburzać, jak ktoś wyraża o danej rasie (nie o każdym jej przedstawicielu osobna) pewną ogólną opinię. Dokładnie tak samo, jak właściciel aspołecznego laba nie ma prawa protestować przeciwko opinii, iż psy te są przyjazne i łagodne.
Moja bouvierka sama z siebie zagania mi dzieci na spacerze. Labvradorka nie przepuści żadnej większej kałuży i natrętnie doprasza się o zabawę w aportowanie. Ale agesywne skłonności psów bojowych to tylko mity. Ja tego nie kupuję.