przez Tess » 2007-07-06, 19:51
Moja przyjaciółkę dotknęło nieszczęście. Zachorował jej kot. Posikiwał z krwia dobre trzy tygodnie. badania nie wykazały nic ponad to, co było widać gołym okiem - krew w moczu. Zapadła decyzja o rtg i usg - pojechała na Łąkową w Gdańsku, bo tam miała najbliżej. Zrobiono rtg, powiedziano, że zrobili usg ( nie wpuszczono jej na zaplecze). Diagnoza była przerażająca- kamienie i piasek, konieczna natychmiastowa operacja. Koleżanka zabrała kota i pojechała do swojego weta. Dokumentacji medycznej i wyników ( zapłaciła 148 zł) nie chciano jej wydać. Zdjęcie rtg wydarła podstępem. dodam, że kot po "wykonaniu usg" był czysty i bez śladu żelu. Kot miał wykonane powtórne usg w lecznicy na Zaspie w obecnosci dwóch wetów. Nic, kamieni ani śladu. Mimo to dla pewności, bo rtg było niewyraźne i mogło rodzic wątpliwości zabieg wykonano. I nic. Kamieni nie ma, piasku nie ma jest za to stan zapalny. Czyli pierwotna diagnoza była słuszna - krwotoczne zapalenie pęcherza. Paskudztwo, które leczy się długo i niechętnie. Wniosek jest taki. Na Łąkowej skasowano ją za badanie, którego nie zrobiono ( usg), nie chciano wydać dokumentacji badań, za które zapłaciła , a doktor K. z Łąkowej nękał ją telefonami, że śmiała wybrać innego weta. I co wy na to?