dlatego suka powinna byc sterylizowana przed adopcja, żeby sie komuś później nie 'odwidziało'
Ja nie widze problemu, podobnie jak z kastracją samców.
przykład z życia mój własny: zawsze mielismy kocurki w domu, mieszkamy na głębokiej wsi, więc były wychodzące. Ale niestety czesto zdarzało sie w okresie marcowym, że chłopaki zakochane przepadały bez wiesci nawet na pare tygodni. Dzieci płakały, kotów nie ma, nie wracają, jak wytłumaczysz 4 letniemu chłopcu, że jego ulubiony kotek nagle zniknął?
Teraz mamy 2 wykastrowane kocurki, zgoda wszechobecna panuje, nikt sie nie gryzie w nocy pod oknami, chłopaki siedza w domu, nie maja potrzeb wychodzenia na zewnatrz, nic nie śmierdzi
Dzieci zadowolone, mają swoich przyjaciół przy sobie, tym samym nie musze sie martwić, że przyniosą jakieś świństwo na sobie po spotkaniach z włóczęgającymi się pobratyńcami - 2jajecznymi, pełnowartościowymi ?
Ja uważam, że naszym kocurkom nic nie brakuje, wręcz przeciwnie są świetni i nie rozstają sie na krok, bo to też swoją drogą bracia
Nie odbieraj tego jako feministyczne zachcianki, bo sam zabieg kastracji przezywala cała nasza rodzina, czy wszystko bedzie w porzadku, czy chłopaki nie beda miec jakiś komplikacji, ale udało się i jest spokój
Poczytaj w internecie troche o komplikacjach zwiazanych z porodami, ropomaciczem, o ciążach urojonych, czy sukach, które właśnie nie mają instynktu macierzystego i wcale nie chca sie zajmować swoimi nowonarodzonymi szczeniakami.
Nie wiadomo co się człowiekowi trafi
Życzę wszystkiego dobrego i znalezienie odpowiedniego psa!
Ja z moim Nugatem też kilometrami spacerowałam po lesie, nie ma lepszego towarzystwa