przez Dafne » 2007-08-27, 09:49
W ubiegłym tygodniu stareńki pies sąsiada mający problemy z chodzeniem położył się
na ziemi i nie mógł wstać. Leżał w słoncu, z dala od miski z wodą, kręcił się w kółko, nie mógł się podnieść. Sąsiad na moją interwencję odpowiedział, że nie ma kto psa zawieść do uśpienia, kosztuje to 90 złotych i trzeba jeszcze pochować. Wbiło mnie w ziemię. Cierpiący pies i właściciel bez serca. Zadzwoniłam do schroniska , podałam adres, nazwisko i problem. W ciągu pół godziny pies został przez właściciela zawieziony do wyznaczonego weterynarza. Jakich argumentów użyto w interwencyjnej rozmowie telefonicznej nie wiem najważniejsze, że podziałało. Sąsiad się nie odzywa, my również. Pies został uśpiony i pochowany. Teraz widzę mały kawałeczek ziemi jeszcze nie zarośnięty trawą. Miś ma szczście mieć kochających właścicieli.
Sama niedługo pewnie stanę przed podobną decyzją, bo w domu mam 16-letniego psiaczka ale nie pozwolę męczarnię. Pozdrawiam. Dafne