Strona 1 z 8

czesanko...

PostNapisane: 2006-10-12, 23:04
przez inbloom
podpowiedzcie, proszę, jak przekonać bernusia do czesania? absolutnie nie mam już pomysłu jak przekonać do tego swoje szczęście :-/ Bosman jest teraz na etapie zmieniania sierści ale strach pomyśleć co będzie za jakiś czas, jak już ją zmieni całkiem...
będę wdzięczna za jakiekolwiek pomysły ;-)
pozdrawiam

PostNapisane: 2006-10-13, 00:00
przez Gocha
Ozzy był czesany od zawsze więc nie przypominam sobie żebym jakoś specjalnie przyzwyczajała go do tego .Zawsze go chwaliłam i nagradzałam jak stał spokojnie . Zacznij go jednak przyzwyczajać dopóki masz małą powierzchnię psa bo przynajmniej krótko trwa takie czesanie :lol:
Ozzy ma długie futro i czasami zajmuje to sporo czasu a pies z nudów ziewa :-D

PostNapisane: 2006-10-13, 08:52
przez Dorota i Ajra
Ja Ajrę też czesałam od szczęnięcych czasów. Nawet mamy z tym związany rytuał. Ajra siada i szczeka przez 10 minut cały czas ja w tym czasie czeszę jej klatę i to nasz pies uwielbia i potem stopniowo przesuwamy się na dalszą część grzbietu (wtedy jest już cicho). Natomiast nie pozwala zacząć czesania od grzbietu wtedy bierze nogi za pas, a to dlatego że do czesania właśnie ją przyzwyczailiśmy od głaskania po klacie i tak się u nas zaczeła przygoda z wyczesywaniem

PostNapisane: 2006-10-13, 09:47
przez Wanda
O tak, tzreba zaczać od samego poczatku ja przy pierwszym( Betka) nie dopilnowałam tego i ona do tej pory nie lubi szczotkowania. Natomiast przy nastepnych od pierwszych dni były czesane po kilka minut dziennie delikatnie i nagradzane za grzeczne stanie. Draco jak widzi że biorę szczotkę do ręki już jest przy mnie a Basma zaraz za nim w kolejce.

czesanie Bosmana

PostNapisane: 2006-10-13, 11:44
przez Gość
A po czym poznajesz, że on tego nie lubi? Jak się zachowuje? Ucieka?
Ja z Astą miałam z czesaniem kłopoty od zawsze. Ale nie odnoszę wrażenia, że ona tego nie lubi, bo jak mnie widzi z zestawem szczotek i grzebieni w ręce, to cieszy się niezmiernie. Ewidentnie jednak postanowiła czas czesania przeznaczyć na dawanie mi w kość. Od szczeniaka próbowała mnie wtedy podgryzać i droczyć się ze mną. Doszła z pewnością do słusznego zresztą, wniosku, że na czesaniu bardziej zależy mnie niż jej i postanowiła ten fakt wykorzystać. Z czasem jest coraz lepiej, ale w dalszym ciągu musi się mieć czym zajmować na dłuższą metę. Kończy się na tym, że pozwalam jej podgryzać moją rękę w rękawiczce, podczas gdy drugą ręką ją czeszę, albo mój syn lub córka zajmuje ją czymś od przodu, kiedy ja rozczesuję tył. Mamy też swoje newralgiczne miejsca typu ogon, czy podbrzusze, gdzie muszę być z czesaniem bardzo ostrożna. Jak ją szarpnę o jednen raz za dużo, to daje drapaka i jeszcze na mnie napyskuje przy okazji.
No, cóż powyższy obrazek nie świadczy dobrze o wychowaniu Asty. W przypadku czesania ewidentnie poszłam na daleko idące ustępstwa.

sprostowanie

PostNapisane: 2006-10-13, 12:00
przez Aga-2
Ten tekst o czesaniu Asty napisała Aga-2, a nie gość.

PostNapisane: 2006-10-13, 15:00
przez Olga
Ja tez zaczelam czesac od samego poczatku, ale wydaje mi sie, ze psa ktory nie lubi byc czesany najlatwiej przyzwyczaic jesli sie pomiedzy glaskanie i mizianie wplecie "glaskanie" delikatnie szczotka. I jakos stopniowo powinien sie przyzwyczaic :)

PostNapisane: 2006-10-13, 22:54
przez inbloom
bardzo Wam dziękuję za rady :-) postanowiłam je już dziś wykorzystać i nawet coś to dało :mrgreen: ogólnie to nie jest tak, że Bosmek nie lubi czesania (czego nie napisałam) a jedynie wierci się i mnie podgryza, szczeka na szczotkę i ucieka jak zabieram się za ogon czy tylne łapki :-/ dziś wykorzystałam pomysł z zajmowaniem czymś psa podczas czesanka i dałam mu gryzaczek - efekt jest taki, że już mnie nie podgryzał, nie uważał szczotki za wroga i nie uciekał ;-) zostało już tylko wiercenie się (ze staniem w miejscu jeszcze ma problemy, w skutek czego kręciłam się wokół niego :mrgreen: ) jednak uważam dzisiejsze zabiegi pielegnacyjne za sukces :-D jeszcze raz wielkie dzięki!
a może macie jakiś pomysł na nauczenie go stania w miejscu podczas czesania? bo póki co to najbardziej lubi położyć się na grzbiecie ;-)

PostNapisane: 2006-10-13, 22:57
przez Natalia i Galwin
Ja nie znam - Galwin zawsze podczas czesania śpi :-> ;-) Jak wycesze jedną strone to go przewracam na drugą i po kłopocie :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

PostNapisane: 2006-10-13, 23:39
przez STAWKA
ja Astora podtrzymywałam pod brzuchem a jak stał dłuzej to dostawał ciasteczko ... podziałało... ale tak szczerze to w rezultacie najczesciej lezy i tylko sie przekłada z boku na bok... ;-) hahaha

PostNapisane: 2006-10-14, 23:51
przez Koko
Koko od początku chyba lubiła ten sport, bo stała spokojnie i nie fikała przy zabiegu.
Od maleńkości była czesana, najpierw włosianą szczotką, później drucianą z kulkami.
Ostatni nabyłem na Słowacji fajny, metalowy grzebień z ostrymi zębami nierównej długości.
Sprawdza się przy rozczesywniu i dobrze usuwa wszelkie zabrudzenia (rzepy itp).

Teraz jak widzi grzebień to od razu staje jak posąg i czeka na porcję "pieszczot".

PostNapisane: 2006-10-15, 20:06
przez Ania
Badi też lubi się czesać, choć jak mu się już nudzi to po prostu odchodzi i uważa, że on na dzisiaj już skończył tą kosmetykę.

PostNapisane: 2006-10-15, 20:16
przez nugatika
u nas poczatki tez byly cięzkie, Nugat nie mial nic przeciwko czesaniu, tylko ze on z reguly wolał wtedy bawic sie szczotka, niz zebym to ja uzywala ja w wiadomym celu. Na poczatku, dawalam mu do podgryzania rękę, potem stwierdzilam, ze lepszy bedzie gryzak :roll: :mrgreen:
W trakcie i po czesaniu dostawał smakołyki, teraz tez dostaje, ale juz raczej po.
Jak czesze Nugata, to on z reguly sobie lezy, na jednym, badz drugim boczku, albo siedzi, zalezy ktore miejsce czesze :lol: Stać mało stoi, bo to jest bardzo wygodny pies i jak stwierdzi ze na leżąco tez coś można zrobić, to nie będzie stał. Bo po co łapy przemeczac? :lol: :mrgreen:
a najlepiej to podczas czesanie sie lezy na grzbiecie, brzuszkiem i wszystkimi czterema łapami do góry... :mrgreen: :lol:

PostNapisane: 2006-10-16, 00:50
przez Koko
Ania napisał(a):Badi też lubi się czesać, choć jak mu się już nudzi to po prostu odchodzi i uważa, że on na dzisiaj już skończył tą kosmetykę.
Bo to facet.

Koko to kobitka, a one przecie lubią pieszczoty, (których nigdy dosyć...) :-P

PostNapisane: 2006-11-30, 15:46
przez Tess
Czoper nie przepada za czesaniem i zawsze ma ochotę " dać dyla". Sposób jest jeden - mąż bierze go na kolanka i czeszemy najpierw jedna stronę psa, potem drugą :lol: Po zakończeniu operacji Czoperek obszczekuje wyczesane kudełki i jak nie zdążę sprzątnąć próbuje je atakować :mrgreen:

PostNapisane: 2007-01-07, 17:19
przez Koko
Pytanie na temat:

Czy Wasze berny obecnie też linieją? Koko traci teraz masę włosów,
do tego stopnia, że w domu jest czarno na dywanach, a po PCW kłębią
się całe warkocze.

Czy to znak, że zima minęła i wiosna nadchodzi...? Chyba nie bo wczoraj
widziałem odlatujący klucz kaczek, a dzisiaj przyleciały sikorki bogatki.

Jedno pociągnięcie grzebieniem daje garść kłaków.
Inna sprawa, że łysa nie jest... :-/

PostNapisane: 2007-01-07, 19:57
przez Ewa z Dżoszem
Dżonio linieje równo od lata - ostatnio może jakby nieco mniej. Rośnie mu teraz podszerstek - mniej obfity niż w roku ubiegłym (zima fiksuje i psie hormony też). A z czesaniem to było tak. Na początku robiłam to w ogrodzie i wyraźnie mu przeszkadzałam kiedy kontemplował krajobraz, bo na widok grzebienia próbował wiać. Od dawna robię to w domu - wtedy, kiedy jest zrelaksowany i leży spokojnie. Mam wrażenie, że lubi te nasze sesje, kiedy monologuję sobie a pies mnie rozumie i leży spokojnie. Załatwiamy tak najpierw jeden, potem drugi bok. Czasem nie starczy mu cierpliwości na obfity przód. Wtedy odpuszczam i zabieramy się do kiziania następnego dnia. Wyczesana sierść wbrew pozorom nie fruwa tylko zatrzymuje się na grzebieniu (taki z obrotowymi zębami). Jak czasem popatrzę na górę wyczesanej sierści to szkoda, że tyle wełny się marnuje. W ostatnim "Moim Psie" (styczeń 2007) jest artykuł "WEŁNA Z SIERŚCIUCHA" a w nim opowieść o Nette Stormlund, która nie dość, że gra zawodowo na oboju w orkiestrze duńskiego radia, to jeszcze godzinę dziennie przędzie wełnę swoich collie! I wykonuje jeden sweter z psa na rok! DZIEWCZYNY I CHŁOPAKI DO ROBOTY!!!!

PostNapisane: 2007-01-07, 20:35
przez Barbel
Barbel linieje na okrągło. Myślałam ,że już przestanie przed Świętami bo jakoś mniej kudłów się szwędało po domu, ale przestało być zimniej i powtórka z rozrywki. Czasami aż mi żal tej wyczesanej sierści i mam wrażenie,że cały podszerstek mu wyczesuję. Bąbel większość doby przebywa w ogrzewanych pomieszczeniach i ogólnie nie jest zbyt owłosiony. Najokazalszy jak zwykle ogon - wczoraj zmierzyłam włos 23cm :shock: A reszta zarost "tramwajowy" co włos to przystanek :evil: i podszerstka nic a nic. Dzieciaki też go czeszą na zajęciach. Może tego czesania za dużo? Jak myślicie? Bo, śmiech śmiechem, ale tam gdzie "nieczesany" jest superowo ofutrzony (czyt. na ogonie :evil: )

PostNapisane: 2007-01-07, 21:44
przez Cefreud
mam ten sam problem.nie je kury, dostaje siemię lniane,olej,tran i zółtko.Włosy sa wszedzie.odkurzam dwa razy dziennie a jasio i tak ma włos jak młody bernuś... :evil:
Wcześniej czesałam codziennie-wyczytałam gdzieś że powoduje to częstsze wyłazenie kłaków.Zaczęłam czesac raz na tydzień-kłaki są nadal...
Chyba zacznę sweterki z niego robic. :lol:

PostNapisane: 2007-01-08, 00:01
przez Barbel
Karolina, musimy kołowrotek skołować :mrgreen: !