Eśka zaczęła kuleć na przednia łape jak miała 1,5 roku. Jak ja wet "obmacywał"
![puszcza oko ;-)](./images/smilies/icon_wink.gif)
wyszło, ze ma bolesny łokieć. Dostała jeden zastrzyk przeciw zapalny. Ale nie przeszło. Po jakimś czasie zrobilismy RTG, żeby sprawdzić co jest grane. Z "głupim jasiem" bo choć Esia to nad wyraz spokojna sucz, to jednak w bezruchu leżeć nie chciała i już. Rtg nic nie wykazało. Poniewaz wet akurat jeździł po różnych seminariach więc fotka objechała pół Polski, obejrzało ją kilku najlepszych specjalistów i żaden nic nie dojrzał. Nikt nie miał pomysłu. A psica kulała. Ograniczyliśmy spacerki do 2 km (z 10) i dalej kulała. Skorzystałam z porady i podałam jej tabletki ziołowe Reumaherb. A w międzyczasie pasłam galaretką z kurzych łapek i samymi łapkami gotowanymi. Chyba z 10 kg zeżarła .Przeszło, za jakiś czas znów troszkę poutykała więc dostała następne opakowanie. I problem definitywnie zniknął. Spacery 5 godzinne, hasanie po ogrodzie, skoki na tylnych łapach na widok miski z żarciem. i nic. Żadnej kulawizny, żadnego bolesnego łokcia, żadnego piszczenia.
Nie wiem co jej było, ale przeszło.