Eśka zaczęła kuleć na przednia łape jak miała 1,5 roku. Jak ja wet "obmacywał"

wyszło, ze ma bolesny łokieć. Dostała jeden zastrzyk przeciw zapalny. Ale nie przeszło. Po jakimś czasie zrobilismy RTG, żeby sprawdzić co jest grane. Z "głupim jasiem" bo choć Esia to nad wyraz spokojna sucz, to jednak w bezruchu leżeć nie chciała i już. Rtg nic nie wykazało. Poniewaz wet akurat jeździł po różnych seminariach więc fotka objechała pół Polski, obejrzało ją kilku najlepszych specjalistów i żaden nic nie dojrzał. Nikt nie miał pomysłu. A psica kulała. Ograniczyliśmy spacerki do 2 km (z 10) i dalej kulała. Skorzystałam z porady i podałam jej tabletki ziołowe Reumaherb. A w międzyczasie pasłam galaretką z kurzych łapek i samymi łapkami gotowanymi. Chyba z 10 kg zeżarła .Przeszło, za jakiś czas znów troszkę poutykała więc dostała następne opakowanie. I problem definitywnie zniknął. Spacery 5 godzinne, hasanie po ogrodzie, skoki na tylnych łapach na widok miski z żarciem. i nic. Żadnej kulawizny, żadnego bolesnego łokcia, żadnego piszczenia.
Nie wiem co jej było, ale przeszło.