Droga Matyldo,
Dopiero teraz przeczytałam wzruszającą historię Twojej Oszin... Ryczę, jakbym straciła mojego własnego psa, bo do dziś widzę te odchodzące oczy i spokój mojej Kropki- dalmatynki. W lutym miną dwa lata od jej odejścia.
Wiem jak trudno jest się podnieść po stracie ukochanego psa. Trzy dni po prostu "funkcjonowałam". Meggy napisała, że czujemy sie gorzej niż po stracie człowieka... Gorzej, albo identycznie. Cała moja rodzina chodziła jak struta, a kundelka Pola spała całe dnie i snuła sie gdzieś po katach. Jeszcze tej samej nocy podjęłam decyzję, że MUSI pojawić sie nowe szczescie.
Tydzien później trafiła do nas Atena. W grudniu skończy trzy lata. Długo myślałam, że to jak zdrada. Wiem, że brzmi to kuriozalnie, ale ja tak dokładnie czułam. I wiesz co? W oczach mojej Ateny widze oczy Kropki. Są identyczne!
A ponieważ bernenczyki to "rasa epidemiologiczna", półtora roku temu trafiła do nas Ceri ( przez "k"
) Nie umiem już wyobrazić sobie życia bez przynajmniej 3 psów. Przeraża mnie myśl, że będą odchodziły, ale wiem też że jest lek na nasze obolałe dusze
W kolejnym psie jest cząstka poprzedniego. Trzeba ją tylko odszukać.
Oszin czuła Waszą heroiczną walkę o jej życie. Teraz ma drugie, bez bólu. Jest z tyloma większymi i mniejszymi na czterech łapach
Trzymaj się ciepło. Twoja Oszin czuwa