
Ja akurat daleka jestem od potępiania kogokolwiek, ale ze swojego krótkiego życia wiem, że cuda się zdarzają...
Mam mieszane odczucia, nie chciałabym dotknąć Beaty, któa bądź co bądź jest w żałobie...
Mam jednak nadzieję, że to jest lekcja. Dla nas wszystkich. Również lekcja empatii.
Moja ukochana pudlica w wieku 6 lat zachorowała na nosówkę, do tego doszedł paraliż kończyn i nerwu wzrokowego... Nie będę opisywać, co robiliśmy, ile kroplówek, masaży, leków, zastrzyków i tzw. "cudów na kiju"... Dożyła 13 lat, odeszła na psiego Parkinsona

Brombas - już raz napisałam w tym wątku (znaczy w wątku żałobnym, ze dobry aparat idt. i ze historię naszych łap można znaleźć i opowiadać dalej... Nasz pies w przeciągu 1, 5 roku mial operowane 3 łapy... Jest rekonwalescentem w świetnej formie. Implany więzadeł krzyżowych dały mu ponownie wolność....
Nie znam dokladnie przypadku Baksa, bardzo współczuję Beacie i miałam nadzieję, że ta duskusja trochę się przesunie w czasie... Beata, mam nadzieję, że wiesz, iż to nie przeciwko Tobie. To przy tzw. "okazji". Smutnej okazji.
Dobry aparat i dobrzy lekarze - przynajmniej 2!