Kochani
spondyloza to paskudna i podstępna choroba. Walczyliśmy przez 3 lata. Hectorek był okazem zdrowia, gdyby nie to podstępne paskudztwo. Nie było już szansy, można było jedynie skutecznie zablokować ból Provicoxem, ale nie można było zatrzymać paraliżu.
Musieliśmy podjąć najtrudniejszą decyzję. Już po drugim ataku obiecałam Hectorkowi, że nie pozwolę, by się męczył. Zrozumiał. Przez ostatnie dni, gdy nie mógł już chodzić, przewracał się po dwóch krokach, patrzył na mnie tak, jakby mówił: OBIECAŁAŚ.
Wczoraj zasypiał w moich objęciach, a o 11:35 jego serduszko stanęło. Pustka i żal nie chcą mnie opuścić, ciągle słyszę jego oddech i kroki w domu...
Żegnamy się dzisiaj.
Meggy, dziękuję za wsparcie i rozmowę z Wiesiem. Bardzo mu pomogła w podjęciu decyzji i zrozumieniu cierpienia oraz miłości.
Aniu, dziękuję za wsparcie i ciepła rozmowę. Dziękuję, że byłyście z nami w tym okrutnym dla nas czasie.
Wiem, że teraz nasz kochany Hektuś już nie cierpi, że łapki już biegają z radością i w pełnej kondycji. Ta kochana, przyjazna i radosna dusza, po wykonaniu swego zadania, odeszła na zasłużony odpoczynek i po nagrodę, na którą zasłużył.
Dziękuję Hectorku, bardzo dziękuję!!!!!!!!!!
Obrazek został zmniejszony.