przez Meisi » 2013-04-21, 22:37
Luna jest już u mnie.
Mała jest z pseudo i zdawałam sobie z tego sprawe. Nasz york jest z hodowli prawdziwej zarejstrowanej w ZKwP i... mała ma chorobe genetyczną oka, którą będzie miała do końca życia i musi miec kropelki nawilżające oko. Zakup berneńczyka miał byc z hodowli mniej więcej na jesień jak już będzie ogrodzenie z przodu domu ( mieszkamy w szeregowcu). O berneńczyku marzyłam razem z siostrą 2 lata i decyzja została podjęta, że maluch będzie na jesień z jakiejś bardzo dobrej hodowli, aby już nie miał żadnej chorody genetycznej tak jak nasz Lady <york >. Moja mama nie za bardzo orientowała się w sprawach berneńczyków i nawet nigdy nie widziała na oczy żadnego, więc zabrałyśmy ją z siostrą do pseudo żeby tylko jej pokazac jak mniej więcej wygląda taki psiurek na żywo. W hodowli były 2 berneńczyki - pies i suka. Hodoffca zaczął nam opowiadac jaki to rodowód nie potrzeby itd. Zanim zobaczyłyśmy matke i szczeniaki byłyśmy przekonane, że za nic nie kupujemy takiego szczeniaczka. Jednak kiedy zobaczyłyśmy matke szczeniąt i szczenięta to nie mogłysmy zostawic tego biednego najmniejszego z miotu szczeniaczka, który jadł dopiero jak rodzeństwo skończyło... Rodzice szczeniąt mieszkały w niewielkich kojcach, matka miała pozlepianą sierśc, obwisłe cycuszki i byla ogólnie zaniedbana. Szczeniaki wraz z nią na noc były brane do garażu, który był w strasznym stanie... Gościu opowiadał, że suke dopuszcza co roku, ale ona ma rodowód jednak szczeniaki nie mogą go miec, bo to było 12 w miocie, a dają metryki tylko do ilości szczeniąt 9 < yhym jaaasne, ale już nie chciałyśmy tego komentowac>. Małej było nam strasznie szkoda, bo tak się na nas patrzyła... <33 Zapytałyśmy czy szcznięta mają książeczki zdrowia i poprosiłyśmy o książeczke malutkiej. W książeczce było tylko jedno odrobaczenie, a kiedy zapytałysmy o szczepienia odpowiedział, że psom się robi szczepienia dopiro jak skończą rok < większej ściemy nie słyszałam -.- >. Kiedy usłyszałysmy tą ścieme o szczepieniach nie miałyśmy wyboru, bo miałybyśmy straszne wyrzuty sumienia jakbyśmy ją tam zostawiły. Siostra tylko wyciągnęła pieniądze, zapłaciła i zabrałyśmy małą, więcej kontaktu z tym hodoffcą nie chcemy miec.
Na szczęście weterynarz powiedział, że mała wygląda na zdrową, ale w pierwszy dzień nie chce jej stresowac badaniami, ale za tydzień mamy przyjśc na badanie krwi i trzeba będzie jej zrobic badanie moczu i kału, a jeżeli tylko zauważymy coś niepokojącego dzwonic lub ewentualnie przyjeżdżac.