U nas wszystko było bardziej poplątane . Najpierw mieliśmy Pestkę(PON) , która nam zginęła-kamień w wodę ...
Po dwóch miesiącach poszukiwań kupiliśmy Norisa - berna - gdy miał 8 miesięcy okazało się, że jest bardzo chory ( forumowicze znają jego historię) , był smutny, niechętny do zabawy, nie szczekał
Wtedy odnalazła się Pestka, to było takie nieprawdopodobne, odnalazła się ok 25 km od domu ( podejrzewam, że ktoś ją tam wywiózł) pani, która ją przygarnęła zauważyła tatuaż i tak oto Pestka znowu była z nami
Niesamowita zmiana nastąpiła u Norisa, biegał szczekał , bawił się, a Pestka cierpliwie znosiła jego wariacje... Niestety Noris odszedł, przegrał z chorobą
.
Teraz mamy Jimiego i Pestkę, która jest jak matka, gdy trzeba pobawi się, gdy trzeba skarci, ale także często ustąpi i wiele nauczy
.
Jimi bał się przejść przez mostek w parku, nic nie dały namowy, wołania, kuszenia... uparł się
my po drugiej stronie, a on po swojej..Wtedy Pestka spokojnie podeszła do niego, coś tam sobie noskami szepnęli i Jimi jakby nigdy nic przebiegł za Pestką na drugą stronę omijając mnie- przykucniętą, z wyciągniętą ręką ze smaczkiem
.
Pestka ma ponad 7 lat, Jimi prawie 6 miesięcy - duet z nich bardzo zgrany
bardzo ich kocham