Dziękujemy za kciuki
Jesteśmy już po dzisiejszej, wizycie kontrolnej.
Jak na razie wszystko jest w porządku, byle tak dalej – odpukać.
Wyniki krwi, poza leukocytozą i podwyższonymi enzymami wątrobowymi książkowe, Ekg bez zmian, rana goi się bardzo ładnie, apetyt jest.
Kilka słów jaki był przebieg skrętu u Saszy.
Od kilku dni nastąpiło u niego pogorszenie apetytu. Jako, że jest znowu w trakcie leczenia SIBO, nie zaniepokoiło mnie to specjalnie (okresy, w których dochodzi do tego, że muszę go karmić niemal na siłę powtarzają się u niego co jakiś czas).
W niedzielę już nie chciał jeść w ogóle, w poniedziałek też, dodatkowo zwymiotował popołudniu białą pianą. To już skłoniło mnie do umówienia się we wtorek rano na wizytę kontrolną i badania krwi. Sasza miewa wymioty (przy swojej chorobie), ale na czczo (rano) i żółtą pianą, nie taką białą, gęstą. Do tego jest na lekach blokujących wydzielanie kwasów żołądkowych i już jakieś 1,5-2tygodnie nie miał objawów refluksu.
Wieczorem zjadł trochę gotowanego ryżu z kurczakiem.
Po wtorkowej wizycie w klinice nabrał apetytu – dostał 150g suchej karmy (to połowa jego posiłku) i jej przy operacji już nie było w żołądku. Wieczorem dostał ryż z piersią kurczaka i marchewką.
Nie skończył jeść, zaczął się dziwnie kłaść na ziemi, jakby nie mógł ustać na łapach.
Od razu tel. do kliniki, że jedziemy, że prawdopodobnie to skręt. Po wyjściu na zewnątrz próbował zrobić kupę, nie udało się, a potem zaczęło go naciągać, ale nie mógł zwymiotować.
W aucie cały czas go naciągało i wył z bólu. Brzuch nie był jakoś bardzo mocno wzdęty, prawie w ogóle.
Po godz. od pierwszych objawów, już w klinice : temp.40,5, na USG widoczne rozszerzenie żołądka, ale nie jakoś bardzo mocno, widoczne gazy w jelitach, na RTG żołądek powiększony, ale też nie wskazywało na skręcenie – raczej tylko rozszerzenie. Wyczuwalna za to była twarda, powiększona śledziona. Dlatego natychmiast operacja.
Żołądek skręcony o 90 stopni, śledziona usunięta, wykonano gastropeksję.
Sasza nie biegał, ani przed, ani po posiłku, nie pił wody, jedzenie nie sfermentowało, bo nie zdążyło, a rannego posiłku już nie było w żołądku.
Patrząc na to jaki ma teraz apetyt, to już coś się działo od tych kilku dni i to pogorszenie nie było spowodowane jego podstawową chorobą.
Potrzymajcie jeszcze kciuki w wolnej chwili za niego.
Kolejna kontrola za 2 tygodnie, na razie klid, znaczy spokój, karmienie i pojenie po troszeczku, antybiotyk, zakaz kontaktów z Konradem – biedny Kondzio nie wie o co chodzi, że mu nie dają się Saszą bawić, więc wziął się za Solo.
Z tego bólu „puścił” mu cały podszerstek. W życiu nie widziałam czegoś takiego – można go skubać jak gęś z pierza.
Edit: jeszcze zapomniałam, że był odbarczany przez sondę - uszło dużo gazu, z jedzeniem się nie udało.