cześć wszystkim
Podnoszę wątek, bo mam podobny do zagadnienia w temacie problem
Moja Lenka miała jakiś czas temu (no może minęły jakieś 3 tyg.) zapalenie uszu. Nie trzepała łebkiem, nie bolały ją, ale miała jakiś nalot i fetorek szedł za nią
Byłyśmy u weta (Wyżyny jesli ktoś z Bydzi czyta, to może kojarzy) krople Dicortineff Wet po kropli dziennie przez tydzień (podobno lekkie zapalenie było). Po tygodniu miałam tylko zakrapiać uszy roztworem Otifree (raz w tygodniu) i tak robiłam, efety były niezłe, ale...
przechodzę do meritum sprawy...w końcu (gaduła ze mnie
)
Wczoraj na kolejnym szczepieniu inny pan wet, choć w tej samej przychodni, zanim zaszczepił obejrzał uszy i stwierdził, że coś tam jeszcze jest. Wziął coś ala nożyczki, owinął je watą , polał czymś tam (
) i czyścił Lenie uszy. Sunia tak skomlała, że była w szoku, jakby ją bolało i to bardzo ( wczesniej tak nie reagowała ). Wieczorem chciałam jej zajrzeć w uszy, ale trauma została, po kilku podejściach jednak dała się obejrzeć.
Czy spotkałyście się z takim czyszczeniem uszu przez weta? ( to moja pierwsza psina, stąd moje małe doświadczenie i wiedza )
Podpowiedzcie też czy Otifree jest OK i czy raz w tygodniu delikatne zalanie uszu jest prawidłowe, czy może przesadzam.