"Coś" pod skórą

[kerovynn]

dzięki wszystkim - idziemy spać, jutro muszę być przytomna. trzymajcie mocno kciuki.

[Wiola&Nero]

Esiu Trzymamy za Ciebie kciuki i łapki ( cztery psie i 4 kocie) i za Twoją pańcię też Trzymaj się Aneczko

[magat]

... mnie mąż wymawia, że mam "chora wyobraźnię " zwłaszcza jeśli chodzi o dzieci lub psa , więc doskonale rozumiem i trzymam kciuki

[iwona_k1]

Z pewnością będzie dobrze,trzymamy kciuki...

[kerovynn]

W piątek byłyśmy u weta - na oko i na dotyk nic nie można stwierdzić. Raczej wykluczył chłoniaka skórnego - bo to nie to miejsce. Ale nie na 100%. W poniedziałek wieczorem robimy biopsję i kontrolnie badania krwi. Wcześniej nie miało to sensu gdyż próbki do badania jadą do Wrocławia i wet chciał by były "świeże" - to z piątku badane by były dopiero w poniedziałek. W środę/czwartek powinno być już wiadome co to jest. O kaszaku w ogóle nie było mowy.
Już u weta w piątek miałam wrażenie, że to "coś" się zmniejszyło. Wczoraj nawet to Grzesiek zauważył. Samo "coś" nadal ma wielkość orzecha włoskiego ale nie ma już obrzęku czy opuchlizny. Po ataku paniki już ochłonęłam i staram się patrzeć optymistycznie, głównie dlatego, że Eśka zachowuje się tak jakby tego babola na pysiu nie miała. Wszystko jest normalnie - apetyt, załatwianie potrzeb fizjologicznych, zabawy, wariacje. Przy spaniu kładzie głowę na boku, przyciskając "coś" do poduchy - widocznie nie boli. Na skórze ani z zewnątrz ani od wewnątrz nic nie widać. Żadnych plam, wypadania sierści, strupków, dziurek - nic. Lekarstw nie dostała żadnych ze względu na biopsję - żeby nie zamazać obrazu próbki. Czekamy.
Dzięki wszystkim za wsparcie i kciuki

[Hekate]

trzymamy bardzo mocno, coby nowiny były pomyślne

[PaniBisiowa]

Trzymamy kciuki za Esię.

[daria]

Trzymam kciuki i czekam na wyniki

[Wydra]

Aniu! nie myśl o najgorszym.Różne świństwa potrafią włazić za skórę.

[aga.galin]

Aniu - trzymam kciuki za Eśkę.

[Aga-2]

Trzymamy

[Anirysova]

Trzymamy mocno kciuki!

[Cefreud]

Freud miał chłoniaka w postaci skórnej.Pierwszym symptomem był bombel na boku.Zdiagnozowany jako dzikie mięso najprawdopodobniej po wbiciu jakiegoś ciernia.Po wycięciu na szwach pojawiły się zmiany-wyglądało to jak kipiące między szwami ciasto drożdżowe.Po wycięciu okazało się,że obok szycia były mikroguzki-w sumie wycięto 7 cm skóry To poszło do histopatologa.Dla potwierdzenia płytka poszła do Wrocławia.Niestety potwierdzili diagnozę.
Dziś poza blizną nie ma śladu.Wiadomo,że musimy bardziej uwazać(dłuższa przerwa miedzy szczepieniami,unikanie narkozy itp).W maju Freudzik kończy 5 lat a guzy miał wycinane w wieku 10 mc

[kerovynn]

Podobnie mówił mi wet - że nawet gdyby to był chłoniak skórny to po wycięciu z "marginesem" problem powinien zniknąć. A jak to wyglądało czasowo - to znaczy jak szybko narastał ten guz? U Eski od momentu pojawienia się (a raczej zauważenia go przez nas) utrzymywał się w niezmienionej wielkości przez ok 5 mies. Dopiero w ubiegły piątek raptownie się powiększył.


No nic, zobaczymy co biopsja pokaże.

[Roxanka]

Trzymamy kciuki. Wszystko będzie OK.

[Hekate]

Aniu czy już wiadomo jaki jest wynik biopsji?

[kerovynn]

jeszcze nie, wet ma dzwonić jak tylko dostanie informacje z Wrocławia.

[Drixon]

Aniu jak tam wyniki - wiemy już coś??

[kerovynn]

Jeszcze nic - molestowałam weta w tej sprawie w piątek ale nic nie było. Obiecał solennie, że jak tylko będą to się odezwie. Za to "coś" się zmniejszyło znacznie - jest już mniejsze niż było przez ostatnie 5 miesięcy , Grzesiek żartuje, że po biopsji została dziurka i powietrze zeszło . Czekamy zatem. A Esiaczek czuje się świeeeetnie - to mnie znacznie uspokaja

[aga.galin]

Gdyby to było coś "wrednego" to pewnie by się nie zmniejszało. Ale kciuki trzymamy dalej i czekamy na wyniki.