przez binka » 2013-06-27, 15:46
Do weta zawieźliśmy Inkę na 9.00. Odbieraliśmy ją po południu. Była wybudzona i przyszła do nas o własnych siłach. Ale do samochodu mąż zaniósł ją na rękach. Do wieczora cały czas spała. Następnego dnia pojechaliśmy do weta na zastrzyk. Był zdziwiony, bo Inka stawiała operowaną łapę na ziemi. Nie podpierała się na niej, ale nie trzymała jej w powietrzu. Ostrożnie, ale poruszała się o własnych siłach. Tylko na siku mąż ją wynosił na rękach, bo mamy w domu kilka schodów. Ale chodziła sama. Jedynym problem w zasadzie był kołnierz, który musieliśmy jej zakładać, jak zostawała sama w domu, bo obijała się w nim o ściany. Po tygodniu ściągnęliśmy szwy i zaczęliśmy chodzić na krótkie spacery, tyle że na smyczy, żeby nie szalała. Dość szybko doszła do siebie i zaczęła używać operowanej łapy, pomimo, że drugi staw biodrowy też jest w nie najlepszym stanie. I jak do tej pory nie widać, żeby jej coś dolegało. Biega i szaleje jak zdrowy pies.
Super, że jesteście już po operacji. Teraz może być tylko lepiej. Najważniejsze, że jak wszystko się zagoi, to już go nic nie będzie boleć.