Niebezpieczne zabawy ... przestroga.

Moderator: Anirysova

Niebezpieczne zabawy ... przestroga.

Postprzez Konio » 2015-02-12, 21:18

Myśleliśmy że nas nigdy to nie dotknie.. niestety myliliśmy się. Piszę ten wątek z myślą że może komuś się przyda a może nawet ustrzeże jakiegoś biedaka przed chirurgiem a właścicieli przed masą nerwów , nieprzespanymi nocami oraz nie małymi kosztami całej przygody.
O czym mowa ................. o połknięciu przez naszego pupila kamienia , błędnej diagnozy , "profesjonalizmie" weterynarzy , którzy nadają się tylko do przycinania pazurów oraz powikłaniami , które przyprawiają o zawał serca.
Wszystko zaczęło się na początku stycznia . Dzień jak co dzień , akurat mieliśmy wolny piątek więc poranna atmosfera rewelacyjna . Poranna kawa na stole , futrzak lata po pokoju cały szczęśliwy i domaga się ciastek , które akurat leżą na stole . Nic nie zapowiadało tego co nastąpić miało w ciągu najbliższych godzin i dni ........... no ale życie pisze swoje scenariusze.
Sucz jak zwykle wyłudziła ciastko i wyciągnęła mnie z wyrka na spacerek . Po powrocie za jakiś czas zwymiotowała ,a że czasem jej się to zdarzało w ostatnim czasie nic nie wzbudziło naszych podejrzeń ( akurat nasz egzemplarz jest z serii odkurzaczy i pożeraczy celulozy ) ... jak zwykle w ruch poszły ręczniki jednorazowe i mycie kafli.
Po pół godzinie ponowna przygoda , ale i to jeszcze nie zapaliło u nas lampki ostrzegawczej. Tłumaczyliśmy sobie że pewnie znowu pożarła na spacerze jakąś chusteczkę czy i inne śmieci.
Nerwy zaczęły się dopiero kiedy pies zwymiotował 3 a potem czwarty raz. Mieliśmy już jechać do weta ale Nana przestała wymiotować , jedyne co to straciła apetyt . Zapadłą decyzja że jak nic się nie poprawi następnego dnia jedziemy do weterynarza bo najprawdopodobniej czymś się zatruła . Akurat były to dni kiedy na pomorzu występowały wichury zbliżała się już 18 i wszystkie gabinety w pobliżu były zamknięte.
Ale nagle zaczęła wymiotować wodą , dosłownie jakby z wiadra wylał na podłogę . Szybko zacząłem szukać jakiegoś weterynarza , który nas przyjmie lub przyjedzie na wizytę domową . Nana jest z tych co w samochodzie po kilku minutach opróżnia zawartość żołądka na tylną kanapę . Znalazłem lekarz , która podjechała do gabinetu o 20 ... musieliśmy tylko dojechać. W drodze ponownie zwróciła dużą ilość wody na tylną kanapę ... dosłownie wody .... bo na szczęście piła , pomimo że nic nie jadła.
I tutaj pierwsza porażka a dokładnie "profesjonalista" weterynarz . Miła pani , gabinet nawet fajny i dobrze wyposażony . Myślę sobie znaleźliśmy fajne miejsce i nawet blisko .
Ale szczenna mi opadła jak pani zaczęła stawiać diagnozę na podstawie naszych relacji . Nie dotknęła nawet brzucha ... ale za to fotki lustrzanką do kartoteki zrobiła profesjonalnie. Przyszła jeszcze pora na pomiar temperatury .......... i tu porażka . Na wyposażeniu tylko termometr "dogłębny" a że nasza sucz to grzeczna panienka nie dała sobie zaaplikować termometru pod kitę :) . Weterynarz nawet bała się chyba jej dotknąć.
" No ale widzę że temperatury chyba nie ma , zatruła się zapewne" , postawiwszy diagnozę na podstawie wywiadu i "zrobionych fotek chyba" zaaplikowała 3 zastrzyki w tym jeden przeciwwymiotny . I to był pierwszy błąd - zastrzyk przeciwwymiotny. Skasowała 150 , puściła uśmiech i życzyła powrotu do zdrowia.
Pies po zaaplikowaniu zastrzyku przeciwwymiotnego już nie zwymiotował . Nastała sobota .... tutaj streszczę tylko co nastąpiło bo mnie nie było a z psiakiem walczyła żona.
Wymioty powróciły , tym razem Nana zwróciła z żółcią ... w dalszy ciągu nic nie jadła ... nawet na widok kiełbasy uciekała co nas bardzo zaniepokoiło . Żona odwiedziła naszego weterynarza opisując wszystko co działo się z psem od piątku rana . Tu akurat Nana została porządnie wymacana , dostała kolejny antybiotyk i kolejną porcję zastrzyków przeciwwymiotnych - to kolejny błąd .
Już tego dnia , szukając informacji o objawach w necie zacząłem podejrzewać niewydolność jelit albo że pies coś połknął. Weterynarz nie , nawet nie skierował na RTG czy jakieś inne badania .....
Nana słabła ale przestała wymiotować. Od piątku nic nie jadła i nawet sucha krakowska nie robiła na niej wrażenia.
Niedziela , pies dalej nic nie je ......... po południu zwymiotował żółcią z krwią ( zielona ciecz z krwią , która ma postać jakby fusów od kawy czy brązowych ziół ) . Wiedziałem już co to jest bo naczytałem się całą sobotę i wiedziałem że może przepowiadać większe problemy .
W planie była kolejna wizyta w poniedziałek rano jak stan się nie pogorszy . Ale o 24 Nana ponownie zwymiotowała żółcią z krwią . Psiak już ledwo stał na nogach .
Wcześniej szukając informacji na temat choroby trafiłem na adres szpitala dla zwierząt w Gdańsku . Godzina 0:30 telefon do szpitala a po 20 minutach Nana wylądowała już w gabinecie .
Oczywiście pierwsze co to RTG - podejrzenie niedrożności jelit po krótkiej rozmowie z lekarzem.
Tutaj zdjęcie : kamień 3,6cm w jelicie cienkim.
Obrazek
Tak wygląda w realu :
Obrazek
Oczywiście zaraz badania krwi na Cito . Psiak został w szpitalu na poranną operację pod kroplówkami.
Stan jego się pogorszył mocno przez nieszczęsne zastrzyki przeciwwymiotne , które tak chętnie aplikowali weterynarze.
I wydawało by się że dalej już tylko może być lepiej ............. i było przez tydzień.
Tutaj wspomnę o pełnym profesjonalizmie lekarzy ze szpitala . Atmosfera i obsługa na b. wysokim poziomie .
Pies po operacji musiał zostać do czwartku na obserwacji .
W czwartek odebraliśmy sunię , która naprawdę była w dobrej kondycji.
Wystarczyło tylko naciąć jelito cienkie żeby wyjąć kamień , ale niestety jak przemieszczał się w jelitach " nie wiadomo jak długo" trochę je pokiereszował .Oczywiście przedstawiono nam możliwość wystąpienia stanu zapalnego otrzewnej ...i związane z tym komplikacje.
Następnego dnia po odebraniu psiaka z rany zaczął się sączyć płyn ... kapał co jakiś czas . Uprzedzono nas że może to występować ale bierze leki i lepiej jak płyn wycieka . Pies czuł się bardzo dobrze poza tym kapaniem płynu. W sobotę leciał mocniej wiec pojechaliśmy na kontrolę . Niestety i tak nie można było nic zrobić poza lekami a płyn musi sam się wydostać. Lepiej jak się wydostaje niż zalega w otrzewnej.
W poniedziałek przestał lecieć kompletnie i przez kolejny tydzień byliśmy szczęśliwi że odzyskaliśmy wreszcie naszą szczęśliwą sunie.
Przyszła kolej na zdjęcie szwów ...... i kolejna tragedia . Przepuklina ... Niestety płyn w jamie nie pozwolił się zrosnąć mięśniom na brzuchu a szwy wew. się rozpuściły . Na całej długości rany mięsień nie trzymał.
Kolejna operacja ... przed nami . Odczekaliśmy tydzień żeby piesek już całkiem dobrze się poczuł i kolejna operacja ... tym razem na szczęście prostsza .
Ale żeby nie było za prosto trzeba było przyciąć zdegradowane końce mięśni żeby się dobrze zrosły .
Blizna już nie jest taka ładna jak poprzednia ale i szwy musiały być mocniejsze.
Jesteśmy już 4 dni po operacji a sunia bryka jakby nigdy nic się nie przydarzyło .
Jedynie po wydepilowanym podwoziu widać że miała przejścia . ...... mamy nadzieję że to już koniec męczarni dla naszej sumi .
Podsumowanie :
Kamień w żołądku zalegał zanim się przemieścił na pewno kilka tygodni , miesięcy a może i nawet ponad rok.
Pies połknął go podczas spacerku , zabawy .
............kończąc pisanie tego wątku .... rana zaczyna krwawić ...............:( ........... lecimy do szpitala .
jak wrócę napiszę co i jak.
Ostatnio edytowano 2015-02-12, 21:41 przez Konio, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Konio
 
Posty: 57
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2010-12-03, 19:47
Lokalizacja: Gdańsk
psy: Nana

Re: Niebezpieczne zabawy ... przestroga.

Postprzez mamagu » 2015-02-12, 21:34

Z całego serca życzymy szybkiego powrotu do zdrowia <pies>
Avatar użytkownika
mamagu
 
Posty: 282
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2012-07-20, 12:52
Lokalizacja: Zielona Góra
psy: DSPP BINGO (FRODO) 25.08.2012
Hodowla: CZANDORIA

Re: Niebezpieczne zabawy ... przestroga.

Postprzez Barbel » 2015-02-12, 21:49

O ja cię... Przypomniało mi się wgłabienie jelita u mojego pierwszego berna... Po 3 dniach diagnoz na rece, które leczą operacja i smierc z powodu niewydolności krazeniowej......
Trzymam kciuki za małą.
Avatar użytkownika
Barbel
Moderator
 
Posty: 5195
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-24, 17:31
Lokalizacja: Śląsk
psy: Barnaba (*),

Re: Niebezpieczne zabawy ... przestroga.

Postprzez meggy » 2015-02-12, 21:55

Tak mi przykro .Trzymam kciuki!!!!!
Mam w domu pozeracza kamieni :( na szczescie wydala je i to nawet dosc spore :(
Avatar użytkownika
meggy
 
Posty: 9039
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2007-05-10, 11:22
Lokalizacja: Tuszyn.k.LODZI
Hodowla: FCI " Majowy Skarbiec "

Re: Niebezpieczne zabawy ... przestroga.

Postprzez Tesla » 2015-02-12, 22:06

Masakra. Trzymamy mocno kciuki i łapy
Avatar użytkownika
Tesla
 
Posty: 221
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2014-02-18, 01:21
Lokalizacja: Kraków
psy: Tesla DSPP
Hodowla: z Niedźwiedziej Gawry

Re: Niebezpieczne zabawy ... przestroga.

Postprzez anula » 2015-02-12, 22:17

Kilkumiesięczna suczka z naszej hodowli w podobnej sytuacji nie została wybudzona po operacji. Tam też weterynarze nie uważali za stosowne zrobić rtg. Dopiero jak była już w słabiutka trafiła do weta, który zrobił rtg i operował, ale jelita były w takim stanie, że nie było czego ratować :evil: ona połknęła sznurowadła i inne mało jadalne rzeczy...
Avatar użytkownika
anula
 
Posty: 7352
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2007-05-09, 17:46
Lokalizacja: Toruń
Hodowla: Astrolabium

Re: Niebezpieczne zabawy ... przestroga.

Postprzez Cefreud » 2015-02-12, 22:19

trzymamy!
Avatar użytkownika
Cefreud
 
Posty: 10797
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-24, 21:36
psy: CeFreud (*),Wall-e i Kubuś-sz koty,Pimki(*)

Re: Niebezpieczne zabawy ... przestroga.

Postprzez Shogun&Kama » 2015-02-12, 22:46

No pięknie, ja nie wiem o co come on z tymi przeciwwymiotnymi!!! I tak dobrze, że podali zapewne cerenie a nie metoklopramid bo mogło skończyć się gorzej... :sciana: Trzymam kciuki za Waszą psinę!!!
Shogun&Kama
 
Posty: 320
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2012-10-23, 12:01
psy: Duży Szwajcarski Pies Pasterski

Re: Niebezpieczne zabawy ... przestroga.

Postprzez Konio » 2015-02-12, 23:08

Właśnie wróciliśmy z kliniki ... po miesiącu zmagań jesteśmy wykończeni psychicznie .
Sunia krwawi z rany bo ma problemy z krzepliwością krwi .
Na szczęści jak robili przepuklinę to zobaczyli że otrzewna jest już ładnie zagojona wiec płyny nie będą się przedostawały do otrzewnej. Na razie sunia dostała zastrzyk z witaminy K i porcję K w tabletkach.
Natomiast jak w ciągu 2 dni sączenie z rany nie ustanie czekają nas specjalistyczne badania na krzepliwość żeby ustalić przyczynę. Problem jest taki że mięśnie muszą się zrosnąć zanim szwy wewnętrze puszczą , w przeciwnym razie czeka nas kolejna operacja poprzedzona poprawą krzepliwości krwi.
Jedyne dobre w tym wszystkim to to że znalazłem klinikę na wysokim poziomie z profesjonalną obsługą.
Co dziwne nawet sucz sama ciągnie i macha kitą jak wchodzimy do środka i podbiega do lekarzy i obsługi.
.... idę spać na dziś mam dosyć. Dzięki za słowa otuchy ..
Pozdrawiam Konrad.
Avatar użytkownika
Konio
 
Posty: 57
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2010-12-03, 19:47
Lokalizacja: Gdańsk
psy: Nana

Re: Niebezpieczne zabawy ... przestroga.

Postprzez 2kreski » 2015-02-13, 09:31

Bardzo trzymam kciuki za wasza sunie i za was. Weim jak to może wykonczyc pscyhicznie ( choc u nas az tak ciesko nie było nigdy). Współczuje i zycze duzo zdrowia!
Dawajcie znac jak tam na froncie.

PS. Tez jestesmy z Gdańska, czy moge Cię prosic o namiary wetów tych "profesjonalnych" i tego szpitala , z którego jestescie zadowoleni? Moze byc na priv. Z gory bardzo dziękuje.
Avatar użytkownika
2kreski
 
Posty: 696
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2014-10-01, 10:59
psy: DSPP Coco, DSPP Kvant

Re: Niebezpieczne zabawy ... przestroga.

Postprzez Alicja i Spartki » 2015-02-13, 09:43

A czemu PV dobrych należy chwalić :-) a suni życzymy szybkiego powrotu do zdrowia a wam odpoczynku po przejsciach.
Avatar użytkownika
Alicja i Spartki
 
Posty: 4037
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-24, 20:13
psy: spartki w ilosci 10 szt
Hodowla: spartanska Osada

Re: Niebezpieczne zabawy ... przestroga.

Postprzez Milla » 2015-02-13, 09:43

Zaliczyłam podobną "akcję" z Bonitą, z tym, że przyczyną nie był zjedzony kamień, a sucha karma która na dł 20 cm zatkała jelito grube.
Spoiler:
Z doświaczenia jako sygnały "ostrzegawcze" u nas pojawiały się:
nienaturalne prężenie, na siłę próbowała "przeprostować" grzbiet
dziwne gazy i burczenie w brzuchu
suce się odbijało i piła na potęgę
miała odruch wymiotny
jedyne co podał wet to lek p/bólowy - każdy inny mógłby spowodować koniecznosc operacji,a że suka też ma problemy z krzepliwością krwi, taka opcja byłaby ostateczością. Ale RTG było zawsze i obowiazkowo - akcje były w sumie 2.

Za sunię mocno trzymam kciuki <okok>
Historia paskudna i oby jak najlepiej i szybko się skończyła.
Spoiler:
Avatar użytkownika
Milla
Moderator
 
Posty: 1383
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2009-10-24, 12:21
Lokalizacja: Podkowa Leśna
psy: Maja[*], Bonita oraz klan A&B&D

Re: Niebezpieczne zabawy ... przestroga.

Postprzez 2kreski » 2015-02-13, 09:51

Alicja i Spartki napisał(a):A czemu PV dobrych należy chwalić :-) a.

Zgoda, ale z tymi złymi , to wiecie jak jest.... jest róznie ....
Avatar użytkownika
2kreski
 
Posty: 696
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2014-10-01, 10:59
psy: DSPP Coco, DSPP Kvant

Re: Niebezpieczne zabawy ... przestroga.

Postprzez Anna Rozalska » 2015-02-13, 10:01

Bardzo Wam współczujemy, życzymy suni szybkiego powrotu do zdrowia.Miałam podobną sytuację z moją rottką.
Miała hopla na punkcie noszenia kamieni.Musiała też kiedyś połknąć kamień większy od śliwki ale ja tego momentu nie zauważyłam. Moje obawy zaczęły się w momencie, kiedy zaczęła najpierw wymiotować żółcią przez trzy dni a potem straciła apetyt. Na szczęście po 2 dniach zwymiotowała to całe zło.Byłam zszokowana tym co zobaczyłam. Wielki kamień w prawie zielonej galarecie.Nawet nie byłabym w stanie powiedzieć wetowi co dolega mojemu psu. Jeszcze parę dni i pies dostałby pewnie zapalenia otrzewnej. Co za głupki bawią się kamieniami. Moja rottka była wspaniała poza tym, że przeżuwała kamienie , patyki i gumowe zabawki. Lamia nic nie łykała, natomiast Inzaghi wcina patyki. To też jest niebezpieczny zwyczaj. Mam nadzieję, ze w porę go tego oduczę.
Avatar użytkownika
Anna Rozalska
 
Posty: 2722
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2007-10-12, 08:52
Lokalizacja: Warszawa
psy: Lamia Aninbernus TM Inzaghi
Hodowla: Kamień Milowy

Re: Niebezpieczne zabawy ... przestroga.

Postprzez Marta@Amon » 2015-02-13, 10:38

Szybkiego powrotu do zdrówka Dziewczyny :-)
Avatar użytkownika
Marta@Amon
 
Posty: 677
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-11-09, 14:33
Lokalizacja: Kraków
psy: CYNAMON (Alpejski Sen) ,AMON (Górski Żywioł (*)...

Re: Niebezpieczne zabawy ... przestroga.

Postprzez JoannaO » 2015-02-13, 10:47

Trzymam kciuki. Tutaj przypomniało mi się jak my walczylismy z naszym pierwszym psem. Nie był to kamień tylko oponka od samochodu zabawki. Utknęła w jelicie i doszło do perforacji. Ten przypadek był pełną porażką. Zero profesjonalizmu. Po wielu latach mieliśmy podobny przypadek. Tym razem była to rekawica kuchenna! Tym razem była w żołądku. Było szybko, profesjonalnie bez dodatkowych uszczerbków. Bylismy czujni i przesadni. Zresztą pani weterynarz od razu RTG sieknęła.
JoannaO
 
Posty: 19
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2014-12-20, 20:00
Lokalizacja: Hemau/ Starogard Gd.

Re: Niebezpieczne zabawy ... przestroga.

Postprzez Rucia » 2015-02-13, 11:14

Współczuję i trzymam kciuki..mam nadzieję że teraz to już tylko lepiej :) ..dziękuję za tego posta..faktycznie jest to przestroga..
Avatar użytkownika
Rucia
 
Posty: 390
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2014-01-13, 11:36
Lokalizacja: Gągławki/Olsztyn
psy: Shira, Aragon, Vivien, Julka, Charmie DSPP
Hodowla: Shiragon FCI

Re: Niebezpieczne zabawy ... przestroga.

Postprzez Anirysova » 2015-02-13, 12:39

Trzymam mocno kciuki za Nane :-)
Avatar użytkownika
Anirysova
Moderator
 
Posty: 5202
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-24, 21:23
Lokalizacja: śląskie
psy: Monia, Wiki, Banu, Sisi i Duma
Hodowla: Anirys Team FCI

Re: Niebezpieczne zabawy ... przestroga.

Postprzez Konio » 2015-02-13, 16:23

2kreski napisał(a):Bardzo trzymam kciuki za wasza sunie i za was. Weim jak to może wykonczyc pscyhicznie ( choc u nas az tak ciesko nie było nigdy). Współczuje i zycze duzo zdrowia!
Dawajcie znac jak tam na froncie.

PS. Tez jestesmy z Gdańska, czy moge Cię prosic o namiary wetów tych "profesjonalnych" i tego szpitala , z którego jestescie zadowoleni? Moze byc na priv. Z gory bardzo dziękuje.

O reklamę chyba mnie nie posądzą.. :) żadna tajemnica.
Oczywiście to są moje odczucia a każdy przypadek jest inny .
Szpital Weterynaryjny Krzemińskiego - 80-769 Gdańsk, Łąkowa 35/38.
Młody i bardzo miły personel.
Mają USG , RTG cyfrowy oraz rezonans . Podstawowe badania krwi na miejscu.
I naprawdę klient nasz Pan w tym przypadku ma swoje zastosowanie.
Jak Nana przebywała 4 dni po operacji u nich codziennie dzwonili po obchodzie i informowali jak sunia się czuję.
W każdym momencie można zadzwonić i porozmawiać z lekarzem.
Nie ma sytuacji typu : przytrzyma pan psa bo muszę krew pobrać czy temp zmierzyć. Pełna obsługa zabierają pacjenta do oddzielnego pokoju i wszystko wykonują sami. Kartoteka psa wygląda lepiej ( zawartość informacji ) niż moja u lekarza rodzinnego.
Nie ma na siłę naciągania na koszty ... widać że chcą do siebie przywiązać klienta.
Dla przykładu wczoraj czy przy poprzedniej operacji podczas nieoczekiwanej kontroli nie płaciłem za USG .
Po prostu zrobili żeby zobaczyć co się w brzuchu dzieje. W cenę zabiegu wliczona wizyta kontrolna czy zdjęcie szwów . jedyne dodatkowe koszty to ewentualne następne leki czy badania krwi.
Przy wypisie jak dostaliśmy leki dla Nany na cały tydzień , nie dość że wszystkie torebeczki czytelnie opisane jak i co podawać to w dodatku z 15 min rozmowy i instruktarz co i jak podawać + wszystkie informacje na temat suni.
Co mnie najbardziej zdziwiło Nana nie ucieka na widok kliniki , tylko jak wysiada z samochodu szybkim krokiem wali do drzwi machając ogonem - byłem w szoku. Tak samo jej nastawienie do lekarzy jestem pełen podziwu.
... a co suni to sączy jej się lekko z rany czasami ... mam nadzieję że ustanie w ciągu 2 dni żeby się mięśnie zrosły bo jak nie czeka nas poprawa krzepliwości krwi i kolejne krojenie. Obecnie muszę ją stropować żeby tak nie szalała ... bo zachowuje się jakby nic jej nie robili. :) .
Jestem dobrych myśli a wszystko się rozstrzygnie w ciągu najbliższego tygodnia.
Pozdrawiam.
A Nana ma pecha bo na dworek w kagańcu ..:) .
Avatar użytkownika
Konio
 
Posty: 57
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2010-12-03, 19:47
Lokalizacja: Gdańsk
psy: Nana

Re: Niebezpieczne zabawy ... przestroga.

Postprzez KasiaT » 2015-02-14, 21:35

Mocno trzymamy za szybki powrót dziewczynki do zdrowia <tak>
Avatar użytkownika
KasiaT
 
Posty: 2484
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2011-02-03, 15:40
Lokalizacja: Dobrzyniewo Duże
psy: Nefra-Kropelka i Obelix-Leszczyna

Następna strona

Powrót do - Choroby układu pokarmowego, zatrucia i alergie pokarmowe

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość

cron