Strona 1 z 4

Czy wasz berneńczyk was kiedyś obronił?

PostNapisane: 2010-02-16, 13:06
przez Nana
Czy wasz bern was kiedyś przd czymś (kimś) obronił? Jeśli tak to w jakiej to było sytuacji i jak to zobił (tylko szczekał :-x , zaatakował :evil: ?)? Jeśli nie, to sądzicie, że mógłby to zrobić? ;-)

Re: Czy wasz berneńczyk was kiedyś obronił?

PostNapisane: 2010-02-16, 13:51
przez Bernerin
Moja 6-cio letnia Asja obronila mnie i moja corke kilka razy, gdy obce psy na nas szczekaly obnazajac zeby. Asja stanela przed nami i tez szczekala i pokazywala zeby. Jak dotad przeciwnik zawsze rezygnowal z innych form agresji i wycofywal sie.
Z podejrzanymi ludzmi jeszcze nie mielismy doswiadczen, ale podczas spacerow w ciemnosci Asja jest zawsze bardzo czujna i szczeka od czasu do czasu, gdy zauwazy/uslyszy kogos w ciemnosci, a my nie. Mysle, ze gdyby ktos probowal zaatakowac kogokolwiek z rodziny, to mialby wiszacego bernenczyka na rekawie :mrgreen: , ale podejrzewam, ze zlodzieja mowiacego do niej milym glosem i dajacego smaczka jednak by wpuscila :->

Re: Czy wasz berneńczyk was kiedyś obronił?

PostNapisane: 2010-02-16, 14:53
przez Majszczur
Berta uratowała mnie kiedyś przed potencjalnym pożarem/zaczadzeniem...
Po którejś z kolei ciężkiej nocy z chorym dzieckiem wreszcie udało mi się bladym switem uśpić małą. Wyszłam z sypialni i na moment przysiadłam na kanapie, a wcześniej nastawiłam wodę na herbatę. Nigdy nie sypiam w dzień, a tym razem odleciałam dość mocno,leżąc z twarzą na siedzisku kanapy. Nagle poczułam łapę na twarzy. Pogłaskałam, przytuliłam i chciałam spać dalej. Łapa wysunęła się z mojego uścisku i z większym impetem wylądowała na mojej głowie, odsunęłam i... skoczyłam jak oparzona. W całym mieszkaniu dość mocno już czuć było sfajczony czajnik i rękawicę kuchenną... :roll:
Tak jak powyżej Berta zawsze była niezwykle czujna w ciemności i na każdy szmer w krzaczorach reagowała wysztywnieniem i wzmożoną milczącą uwagą. Nie oddalała się wówczas odemnie - mam nadzieję, że nie w nadziei, że to ja ją obronię tylko odwrotnie :lol: Rzeczywiście zawsze stawała między mną, a jakimś wyraźnie nieprzyjaznym psem, ale do bezpośredniej konfrontacji z napastnikiem nigdy nie doszło. Konflikty raczej omijała szerokim łukiem.
Natomiast obcych traktowała ZABÓJCZYM... uśmiechem :mrgreen:
Złodzieja zapewne nie tylko by wpuściła, ale jeszcze zaprosiła na kawę i ciacho, żeby tylko dłużej został i głaskał, głaskał, głaskał... choć nie, raz niezwykle żywo obszczekała mojego wujka, który znienacka pojawił się w drzwiach w... koszmarnym kapeluszu (choć nigdy wcześniej kapeluszy nie nosił)... widocznie chciała go przed tym nietrafionym nakryciem przyczepionym do głowy obronić :lol: :mrgreen: :-P

Re: Czy wasz berneńczyk was kiedyś obronił?

PostNapisane: 2010-02-16, 20:03
przez Mika
Hm, ja mam poważne wąpliwości, czy Redus by mnie obronił. Owszem, doskonale wpisuje się w rolę żywego alarmu. Każdy obcy za furtką jest sumiennie, basowo oszczekany, ale oczywiście nie jest to histeryczne ujadanie , ale typowe dla berna powiadomienie " Uwaga, hau-hau, ktoś obcy w pobliżu,." przy czym Redus szczekając ogląda się , gdzie jestem, bo on przecież tylko zawiadamia, a resztą ( a więc obroną domu i stada, rzucaniem się do gardła etc) to już ja mam się zająć :mrgreen: Nie widzę go w roli typowego obrońcy, zwłaszcza po ostatniej akcji w parku, gdy zauważył z daleka swojego prześladowcę z lat szczenięcych, niejakiego Bobika ( mix postury i wyglądu małego PONa, tyle że jednolicie beżowego koloru). Tenże Bobik lat temu 6 upatrzył sobie Redzia za narzeczoną i niezmordowanie dawał temu wyraz w czasie naszych spacerów w parku. Redziowi niezbyt się to podobało. Teraz, mimo że jest poważnym bernem w wieku 7 lat , na widok Bobika schował się za mnie.... :oops: Co za kompromitacja...Gdyby potencjalny przestępca był kobietą, to w ogóle nie miałby problemów: Redzio kocha wszystkie kobiety i jeszcze barek by otworzył. Z facetem byłoby gorzej ( na widok dorodnych kolegów moich dużych córek zwiewa do naszej sypialni), ale chyba ograniczyłby się do szczekania. Mój głupolek kochany...

Re: Czy wasz berneńczyk was kiedyś obronił?

PostNapisane: 2010-02-17, 10:36
przez BERR
Mika Fantastyczne opowiesci - fajny humorek z rana :lol:

Mam dwie sunie - jedna jest moja druga wszystkich domowników ale w zasadzie tez moja:)
Lala na razie uczy się szczekać i kulić ogonek i do mnie miedzy nogi jak coś lub ktoś sie zbliża - kto w danej chwili jej sie nie podoba.
Natomiast Saba jest bardzo czujna czasem az za bardzo - szczeka u mnie od razu jak ktoś sie zbliża do wejściowych drzwi dwa pietra niżej, nie ma szans żeby ktoś wszedł do domu bo Saba stoi na straży i ostrzy zęby a głos ma bardzo donośny i groźny. Nawet bez dzwonka byśmy sie obeszli bo Saba juz wcześniej szczeka aniżeli dzwonek zadzwoni. Nigdy nie mieliśmy żadnej akcji żeby sprawdzić czy ktos zrobiłby mi, nam krzywdę ale myślę ,że nie tak szybko... Saba trzyma sie na metr od osoby która obszczekuje.
Kidy okradali moja siostrę ( 80 metrów od nas mieszka) Saba w domu wariowała , wyszłam do okna popatrzyć co sie dzieje bo Saba siedziała na parapecie i szczekała o 1 w nocy - bałam się ze pobudzi dzieci wiec ja uciszyłam. Pod domem siostry stał samochód i facet chodził po ogrodzie - myślałam ze szwagier skończył zmianę w pracy wiec poszłam spac-jedynie sie dziwiłam ze o 1 w nocy oglada krzaczki :shock: . :oops:
Rano była policja a siostra została okradziona . :oops: :evil:
Miałam handre ze nie zrozumiałam swojej suni.

(Aha Saba nie jest Bernusiem - ale mieszańcem uratowanym z pseudo hodowli ale mam nadzieje ze mieścimy sie w watku) ;-)

Re: Czy wasz berneńczyk was kiedyś obronił?

PostNapisane: 2010-02-17, 12:00
przez Cefreud
jak by mój prześladowca celował we mnie kanapkami z pewnością Freud dzielnie odparł by atak :mrgreen:
W sytuacjach,które wydają mu się dla mnie zagrożeniem staje między mną a przeciwnikiem i tu mu się koncepcja kończy :mrgreen:

Re: Czy wasz berneńczyk was kiedyś obronił?

PostNapisane: 2010-02-18, 23:18
przez Alicja i Spartki
Karolina ale sie usmiałam
. :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
moje też pewnie by mnie broniły tylko by trzeba było je z łóżek posciągać.Zresztą pani ma w domu trzy mopy to niech sie sama broni. :mrgreen: :mrgreen:
a tak na powaznie to jak spartan miał 3 lata i poszliśmy na spacer skoczył na mnie owczarek kaułkazki.Prezio stanął w mojej obronie i żeby nie interwencja moich bernenskich panienek pewnie skończylo by sie dla niego to bardzo zle.

Re: Czy wasz berneńczyk was kiedyś obronił?

PostNapisane: 2010-02-19, 14:13
przez Dafne
Baron również robi mur pomiędzy mną a potencjalnym zagrożeniem.
Kilka razy ciałem przyparł do ściany niespodziewanych gości
i czekał aż przyjdę by zadecydować co dalej.

Re: Czy wasz berneńczyk was kiedyś obronił?

PostNapisane: 2010-02-19, 14:24
przez Szilkowa
Cefreud napisał(a):jak by mój prześladowca celował we mnie kanapkami z pewnością Freud dzielnie odparł by atak :mrgreen:


:lol: :mrgreen: :lol: :lol: :lol:


Kiedyś tata chciał właśnie zobaczyć jak się Szila zachowa gdyby ktoś chciał mnie uderzyć. Tata stanął obok mnie i udał że chce mnie uderzyć , Szila od razu przybiegła robiąc hałasu , wiedziała że to zabawa , ujada ale za każdym razem gdy tata chciał się zamachnąć podbiegała i zaczynała iskać go za rękę :lol: Wyglądało to komicznie :lol:
Ale jednak myślę że gdyby się kiedyś zdarzyło że ktoś chciał by mnie zaatakować to wiem że by mnie obroniła ( no chyba że jakimś cudem ten ktoś miał by jej ukochaną piszczącą piłeczkę :-P )

Re: Czy wasz berneńczyk was kiedyś obronił?

PostNapisane: 2010-02-21, 12:10
przez AT
Ja podczas spaceru miałam kiedyś incydent z 3 podchmielonymi panami, którzy trochę za bardzo się nami interesowali. Mufka jak tylko pojawili się w polu widzenia ich obserwowała a w momencie gdy jeden z nich idąc z naprzeciwka wyciągnął w nasza stronę rękę wyskoczyła w jego kierunku. Gdybym nie trzymała jej mocno na krótkiej smyczy to pewnie by go ugryzła. Facet wytrzeźwiał momentalnie :-P i minęli nas łukiem.
Natomiast na psim obozie chcieliśmy Mufkę sprowokować do szczekania i wymyśliliśmy, że pozorant będzie udawał, że mnie bije (tak jak to zrobiła Madzie Szilkowa). Niestety wyszło, że Marcin mógłby mnie zatłuc na śmierć a Mufoza by się nawet nie ruszyła. Gdy odwróciliśmy sytuację i ja zaczęłam bić pozoranta Mufka natychmiast zaczęła mnie oszczekiwać, żebym przestała bić Marcina no ale w sumie mnie to bardzo nie dziwi bo tak jak ten Pozorant rozpuszcza mojego psa to tylko moja Mama może się z nim równać :-P

Re: Czy wasz berneńczyk was kiedyś obronił?

PostNapisane: 2010-03-03, 15:19
przez Bernerin
Asia, to Ty chcialas Mufke nabrac na takiego trefnego pozoranta??? :lol: No wiesz, to przeciez obraza bernenskiej inteligencji! :mrgreen:
Pozorantem moze byc jedynie zupelnie obca osoba, bo inaczej caly eksperyment bierze w leb :->

Re: Czy wasz berneńczyk was kiedyś obronił?

PostNapisane: 2010-03-06, 00:55
przez beta68
Moja sunia kiedys nieźle wystraszyła złodzieja, czy kogoś o nieznanych intencjach, który przeskoczył bramę po 23.00 i wszedl na nasze podwórko, olewajac moja nader maleńką psię. Lucky zrobiła niesamowity rumor. Wszystko widział sasiad, który do nas zadzwonił, że mamy goscia, bo nikt się nia nie zainteresował. Ja spalam, bo byłam chora, maż był w łazience, a syn ogladał mecz. Dobrze, że pies bronił, bo facet podażał na tył domu. Psia skakała do niego z zebami, szczekaniem i warczeniem i odskakiwała nie pozwalajac mu iść dalej. Ten chłopak był pijany albo naćpany. Bynajmniej na widok mojego męża nie wydusil słowa tylko uciekł przez płot, tzn nieźle glebnał za płotem. Biec nie mógl tylko szedł nie ogladajac się. Był to taki pierwszy raz, teraz to pewnie dzwoniłabym na policję, a mąż nie wychodziłby z pustymi rękami. Lacky nie spała chyba do 4.00. Spieniona chodziła tam i spowrotem wachając slady tego gościa. My poszlismy spać, ale sasiadka piekła cista na impreze dość długo więc nam opowiadała. Ale tak czy tak wystraszyłam się. Ta akcja psi była zaskakujaca, gdyz normalnie w dzień jak otwieramy bramkę bramofonem, to wpuszcza wszystkich, a do nas często ktoś przychodzi. Zatem nikt nie wie co drzemie w rozumku naszych czworonogów.

Re: Czy wasz berneńczyk was kiedyś obronił?

PostNapisane: 2010-03-06, 01:29
przez Vel_Pan_Rekin
Zaproście tu Grażynkę Pokerową, ona Wam opowie, jak Pokersio przez okno skakał, by ją bronić... (Aha, nie chodzi o historię opowiadaną na tym forum, bo Pokersio co najmniej dwa razy skakał z okna :-D

Re: Czy wasz berneńczyk was kiedyś obronił?

PostNapisane: 2010-03-14, 10:00
przez Asia z Luną
Dobry wątek ;) Ja też się zastanawiam, co moje Słońce by zrobiło w takiej sytuacji. Na razie ma 10 miesięcy, więc ciekawi ją wszystko, obszczekuje wszystkich za bramą, ale jak już ktoś wejdzie jest jej najlepszym przyjacielem :/ Więc wpuszcza wszystkich. W nocy robi się bardziej czujna, siedzi tuż przed domem i nie biega po działce. OStatnio wpuściła faceta od podcinania drzewek, i pomagała mu znosić obcięte gałęzie. Powiedział, że jeszcze takiego rozkosznego psa nie widział. A przecież nie miał prawa wejść na działkę! :) No, ale widocznie Luna uznała że nie stanowi zagrożenia. Mam nadzieję, że jak będzie starsza, będzie miała większe poczucie "swojego terytorium" i będzie bardziej to okazywać. Wasze opowieśc i przejawach obronnego instynktu w bernów trochę podnoszą mnie na duchu.

Re: Czy wasz berneńczyk was kiedyś obronił?

PostNapisane: 2010-03-14, 10:28
przez kerovynn
Eśka na widok i dźwięk obcych przed bramą natychmiast się zrywa i sygnalizuje szczekaniem. Jak jest na podwórku to od razu gna do bramy z takim głuchym bulgotem a sierść ma zjeżoną na grzbiecie na maksa. Nawet jak znajomi przychodzą do nas to ją przytrzymuję bo ona obszczekuje wszystkich a dopiero potem przyjaźnie wita.
Czy obroniłaby mnie? Nie wiem, chyba nie bardzo. Ale może nie było by potrzeby bo na jej widok i tak wszyscy schodzą z chodnika - prócz znajomych :lol:
Rok temu na Wielkanoc przyjechał pradziadek Aduni -Esia widziała go pierwszy raz. Witając wnuczkę chciał wziąć ją na ręce, Ada zapiszczała z uciechy, a Eśka natychmiast się zjeżyła, zaczęła na niego warczeć i zasłoniła małą.

Re: Czy wasz berneńczyk was kiedyś obronił?

PostNapisane: 2010-03-14, 15:35
przez mary
Moja Luka tylko teściowej nie wpuści do domu :mrgreen: Muszę ją zamykac. Najbardziej lubi listonoszy, myslę że to ja musiałabym jej bronić.

Re: Czy wasz berneńczyk was kiedyś obronił?

PostNapisane: 2010-03-17, 11:35
przez BERR
W PONIEDZIAŁEK ZOSTAŁAM OKRADZIONA NA GŁÓWNEJ DRODZE NA CHODNIKU NIEDALEKO DOMU (20m ). Szłam z synami i 2 psami . Lala podkuliła ogon a Saba podbiegła do przodu i siadła na d..pie a facet z rowera który koło nas zatrzymał się żeby ukraść mi telefon szybko wziął co chciał i odjechał... Moje psy nic nie zrobiły , ludzie również są tylko świadkami, wezwałam policje i pewnie umorzą sprawę, mimo opisu gościa który mnie okradł i kojarzenia go po twarzy (nie znam nazwiska)k mieszka wieś dalej ...... Jestem zła ,że uczyłam je ,że na chodniku mają być grzeczne i nie reagować na przechodniów- teraz wiem ,że to błąd - wychowujemy psy na bezpieczne ,żeby nie były agresywne a potem psiaki ,,głupieją" i pewnie Saba zareagowałaby jakby mnie ktoś tam okładał po twarzy - chociaż teraz to już nie mam pewności czy nie usiadłyby i patrzyły co się dzieje bez reakcji... :evil: :oops:
Jestem strasznie zła bo policja nic nie robi w tej sprawie a jest białe na czarnym co i jak... :oops: :shock: :idea: :?:

Re: Czy wasz berneńczyk was kiedyś obronił?

PostNapisane: 2010-03-17, 13:25
przez daria
Jak mniemam że wszystko działo się bardzo szybko,Lala ma niecałe 5 m-cy,Saba nie wiem , zaskoczeni i Ty i psy więc czego się spodziewasz,moja suńka by też była w szoku a przecież jest już duża

Re: Czy wasz berneńczyk was kiedyś obronił?

PostNapisane: 2010-03-17, 13:38
przez kerovynn
Eska pewnie tez by siadała na d...pie i czekała na głaski ;-) . Trudno wymagać od psa uczonego łagodności by nagle zaatakował intruza bo skąd ten pies ma wiedzieć, co intruz ma w planach. Mnie się tylko raz trafiło, że moja psica (schroniskowa Rawka) skoczyła do gardła chłopakowi, który mijając mnie na chodniku machnął mi ręką przed twarzą. Ale po tym incydencie nie mogłam już jej zabierać na wyjazdy do rodziny, a my się ograniczyliśmy do jednodniowych nieobecności w domu.
Ja wolę łagodnego psa - bo gdyby zaatakował i pogryzł to on by był poszkodowany a nie napastnik.

Re: Czy wasz berneńczyk was kiedyś obronił?

PostNapisane: 2010-03-17, 14:52
przez BERR
A to wiadomo-= jeszcze mam dość duże emocje bo znam sprawce a nikt go nie tknie!! Lalusia wiadomo jest młoda i wiadomo ze nic nie zrobi - ale Saba jest psem ,,groźnym" na swoim i jak ktoś idzie koło nas koło domu to reaguje stanowczo i dobitnie... Tak samo jak wejdzie ktoś do domu jest bardzo sroga - szczeka ustawia granice itd ale nic nikomu nie zrobiła jeszcze nigdy ... natomiast kompletnie łagodna jak gdzieś idziemy , można ja głaskać i w ogóle...
Wszyscy byliśmy zaskoczeni - cieszyłam sie ze synkowi nic sie nie stało bo wyjechał rowerem na drogę, drugi został na chodniku złodziejaszek wykorzystał zamieszanie i mnie obrobił... Zaskoczona jestem ,że nie zaszczekała ,że nie
przestraszyła go ,że Saba tego nie wyczuła :shock: :shock:- jest bardzo czujna pisałam Wam wyzej o niej, czasem aż upierdliwie czujna...
z drugiej strony to nie wyglądało groźnie - całe zajście , trwało jakieś 30 sekund... jestem po prostu rozdarta, rozgoryczona bo miałam nowiuśki telefon tygodniowy - od męża :cry: , ze zdjęciami dzieci, naszymi, boje sie żeby ktoś tego nie wykorzystał... Jestem kobieta rodzaju Lwicy i po prostu nie mogłam zareagować ,,chroniąc" dzieci ... Gdybym była bez dzieci - mysle ze sprawa rozegrałaby sie inaczej, zareagowałabym natychmiast i wezwała pomoc, pojechała za nim pierwszym lepszym samochodem itd. ... ale to juz tylko gdybanie ... Policja się smiała ze mnie ,że mam dwa duże psy a mnie wyrolowały - :oops: :shock: ale mówie im ,że psy są do kochania i u mnie są psy łagodne bo tak je wychowuje , i nie mam psów do ,,bitek" i sie ,,zamknęli"... Oj mówię wam wściekła jestem a emocje od poniedziałku mam silne ... Poprostu jestem zwiedzona - rozumiecie mnie :oops: ;-)