Strona 1 z 1

ku przestrodze-pies bez rodowodu-historia Fibi

PostNapisane: 2015-08-03, 10:27
przez Ulabalula
Witam wszystkich wielbicieli Bernenczyków
Chciałam po krótce opisac historię mojej suczki Berneńskiego Psa Pasterskiego, niestety której juz od 18 lipca 2015 roku z nami.
Bedąc młodym małżenstwem z Kozienic zamarzylismy o psie, jak zobaczylismy rasę Berneński Pies Pasterski to od razu się zakochalismy. Oczywiście dużo czytalismy o tej rasie i zastanawialismy się czy z rodowodem czy bez.
Względy finansowe(co było błędem) przesądziły o wyborze psa bez rodowodu.
Znajoma kilka miesiecy wcześniej kupowała psa z tej pseudohodowli więc i my się zdecydowalismy....nie zdając sobie sprawy jakie będą późniejsze konsekwencje.
Fibi urodziła sie 03.03.2009 roku w Jordanowie.Jak ja zobaczylismy to od razu sie w niej zakochalismy i wiedzielismy ze ona żaden inny:-) Właściciele pseudohodowli oczywiście pokazali nam rodowody rodziców...hmmm chyba fałszywe jak teraz myslę. Zapłacilismy za nia 850zł i bardzo cieszylismy się z posiadanego szczeniaka.
Fibcia rosła...miała dosyc zadziorny i łobuzerski charakterek...ja jako mamusia oczywiście kupowałam dla niej najlepszą karmę, prepraty na stawy itp...regularne wizyty u weterynarza (pani weterynarz sama posiadała psy tej rasy więc jej ufalismy co później sie okazało zgubne)
Praktycznie Od poczatku z Ficią były problemy zdrowotne...
Gdy miała około roku
Oczy.....
Cały czas pocierała oczy....i wdawały się infekcje róznego rodzaju....
Rzekoma Pani weterynarz faszerowała ją róznymi lekami...
Nawet pobierała wycinek z powieki oka....i wykryła nużeńca(heheh....każdy go ma nawet człowiek)
Sfrustrowani poszlismy do innego weterynarza.....
ten stwierdził że byc może allergia więc Fibcia przeszła na diete wykluczająca...
coś tam niby pomogło...
Gdy Fibcia miała 3 lata przeprowadzilismy sie do domku..
z oczami bywało róznie....raz lepiej raz gorzej...generalnie po zmianie diety już tak się nie czochrała...
jednakze w zeszłym roku w wakacje Fibcia znowu złapała jakąś infekcje oka.....
tym razem nasza Pani weterynarz również nie pomogła...pojechalismy do Puław...tam kolejny weterynarz zaczął ją leczyć...chodziła w kołnierzu wydawało się ze coraz lepiej...
az pewnego dnia patrzymy a tu Fibcia ma oko na wierzchu...
i kolejny weterynarz...tym razem w Lublinie...tym razem trafiony....profesor...
ale jak zobaczył oko to się załamał......powiedział że istnieje 10 % szans że uratuje gałkę oczną...
w październiku 2014 roku Fibi miała zabieg....udało się....gałka oczna uratowana....i krople krople krople....wizyty w Lublinie non stop...i cóż sie okazało...Fibi sie drapała ponieważ miała ektropium, a poza tym rzęski jej wrastały i dlatego...a nie alergie czy nużenca:-)
Gdy przeszczep sie przyjął i zagoił oko...pora go było wymrozić... więc kolejne narkozy jeden zabieg...potem drugi 20.06.2015r.
Była sobota...mąż wrócił z Fibcią i jak zwykle po tych zabiegach Fibcia leżała i odpoczywała w domku na sofie...ale zazwyczaj wieczorem juz się podnosiła...tym razem za bardzo jej się nie chciało...
w niedziele rano równiez chodziła osowiała i powłóczyła nogami...zadzwonilismy do pana profesora...on stwierdził że to jeszcze po narkozie...na wieczór Fibi już zarzucała tyłkiem...
W poniedziałek rano nie wstała...paraliż tylnych kończyn...od razu zadzwonilismy do pana profesora, on kazał udac sie do najblizszego weterynarza po zastrzyk ze sterydów...(co też było błędem) Tak tez zrobilismy a po południu udalismy się do pana weterynarza z Puław, poniewaz pani wetrynarz z naszej miejscowości, która ma hodowlę berneńczyków, rozkładała rece.....
Pan weterynarz w Puławach zrobił badania krwi i rtg...
okazało sie niestety że to nie po kleszczu a wypadnięcie dysków w odcinku lędźwiowym plus spondyloza postepujaca...
zlecił serię zastrzyków i czekać.....
ale ja nie mogłam...
po powrocie do domu zaczełam szukać....kto by mógł pomóc...znalazłam lekarza od komórek macierzystych on z kolei polecił mi lekarza z Wrocławia...ponad 350 km od nas...który nastawiał psie kregosłupy.
Po zastanowieniu ruszylismy z Fibcia w drogę....
cóż dalej....
Pan weterynarz z Wrocławia to najlepszy weterynarz na jakiego do tej pory trafilismy....on dał nadzieję...nastawiał ją....potem nas uczył jak to robić...
Okazało się że dyski wypadniete sa nie tylko w lędźwiowym ale i w szyjnym coś było nie tak.
Po powrocie do domu intensywnie robilismy zabiegi...stan Fibi sie polepszył tzn w końcu po tygodniu prawie nie spania zaczęłą się kłaść i zaczęłą kontrolować wypróżnienia..jednakże nadal czucia nie było...
Ale psychicznie z Fibi było dobrze....była taka jak przed paraliżem normalna, wesoła tylko że nie chodziła. Mielismy nadzieję, że może sie uda...
Musielismy wyjechac 10 lipca, a po tygodniu jak wrócilismy to ....już było bardzo źle....Fibi prawie nas nie poznawała...sikała krwią, połowy psa nie było i bardzo cierpiała...podjelismy decyzję....

Cały czas się zastanawiam...gdzie był błąd...i cały czas sie obwiniam...
nigdy nie załowałam że ja mielismy...była najukochańszym psem....opiekowała sie naszą córeczką...obydwie wylegiwały sie na łóżku...były nie rozłączne...bardzo za nią tesknimy i bardzo ją kochamy....
nie umiem sie pogodzić... że jej nie ma
Biedna kochana Fibi...tyle sie wycierpiała....nigdy jej nie zapomne
Ula

Re: ku przestrodze-pies bez rodowodu-historia Fibi

PostNapisane: 2015-08-03, 11:46
przez aneczka2014
Współczuję ci bardzo Ula,smutna historia :(

Re: ku przestrodze-pies bez rodowodu-historia Fibi

PostNapisane: 2015-08-03, 12:23
przez ewa sz
Niesamowicie smutna historia... Bardzo Wam współczuję... Najważniejsze, że Fibi już nie cierpi, a Wy zrobiliście wszystko, co było możliwe. Trzymajcie się!

Re: ku przestrodze-pies bez rodowodu-historia Fibi

PostNapisane: 2015-08-03, 14:13
przez ewazlotowska
w/g mnie to Fibi jest ofiarą nie tylko pseudohodowli ale glównie wetów ,którzy ją "leczyli".

Re: ku przestrodze-pies bez rodowodu-historia Fibi

PostNapisane: 2015-08-03, 14:28
przez Agama
Bardzo smutna historia współczuję [*][*][*] Fibi

Re: ku przestrodze-pies bez rodowodu-historia Fibi

PostNapisane: 2015-08-03, 20:21
przez aga.s
Smutna historia ,z bardzo smutnym zakończeniem ... mimo ,ze po drodze było bardzo dużo miłości .
Fibi (*) (*) (*)

Re: ku przestrodze-pies bez rodowodu-historia Fibi

PostNapisane: 2015-08-03, 21:42
przez agas
Współczuję, zrobiliście wszystko co mogliście dla niej. Biegaj Fibi za Tęczowym Mostem....

Re: ku przestrodze-pies bez rodowodu-historia Fibi

PostNapisane: 2015-08-04, 07:42
przez wiki
Bardzo mi przykro ....

Re: ku przestrodze-pies bez rodowodu-historia Fibi

PostNapisane: 2015-08-04, 10:41
przez Barbapapa
Bardzo przykry kawałek życia. Dla Fibi (*) (*) (*). Trzymajcie się, choć wiem jakie to trudne.

Re: ku przestrodze-pies bez rodowodu-historia Fibi

PostNapisane: 2015-08-04, 11:18
przez diaboli9
Bardzo smutna historia. Biedny piesek, jest mi niesamowicie przykro, że tyle cierpiał ;(

Re: ku przestrodze-pies bez rodowodu-historia Fibi

PostNapisane: 2015-08-04, 12:46
przez Ulabalula
Dziękuje wszystkim za ciepłe słowa.
Ula

Re: ku przestrodze-pies bez rodowodu-historia Fibi

PostNapisane: 2015-08-04, 15:29
przez saganka2
To wszystko nie jest takie proste. Oczywiście bardzo Wam współczuję, bo strata przyjaciela bardzo boli. Ale pewne Wasze oceny, choć spowodowane bólem, nie są do końca ok. Bo tak - spondyloza ciągle jest choroba nieuleczalną, o prawdopodobnie genetycznym pochodzeniu. Leczenie jest tylko zachowawcze i niestety niewiele daje. Podanie sterydu nie zawsze jest złem wcielonym, a przy chorobach neurologicznych, porazeniach, gdy liczy się także czas, często jest działaniem ratującym życie, o czym przekonał się mój pies. Opis objawów pod koniec życia Waszej suni też jest dosyć niespecyficzny, więc trudno wyrokować, na co umarła.. Czy robiliście także usg narządów wewnętrznych i badania z krwi? Co do problemów z oczami u psów tej rasy w młodym wieku - nie jest błędem leczenie zachowawcze do czasu zakończenia rozwoju głowy, ponieważ w olbrzymiej większości przypadków po rozroście wszsytkich mięśni i kości powieka zaczyna przylegac w prawidłowy sposób do gałki ocznej. Ale oczywiście wszystko zalezy od indywidualnego osobnika.

I jeszcze raz chciałam dodać, ze niezmiernie mi przykro z powodu śmierci Waszej Przyjaciółki..

Re: ku przestrodze-pies bez rodowodu-historia Fibi

PostNapisane: 2015-08-06, 13:04
przez Ulabalula
saganka2
Fibcia nie umarła, musielismy ją uśpić bo była juz w takim stanie....że niehumanitarne byłoby ją jeszcze trzymać przy zyciu...badania krwi miała robione zaraz po paraliżu i były w normie...usg narządów nie robilismy...bo już potem co się zadziało to nie było sensu...nie wiem czy dobrze zrobiliśmy....ale wiem jedno zrobilismy tyle ile mogliśmy żeby jej pomóc....jedyne co to własnie ci....pierdz..... weterynarze.... to oni powinni wiedziec co robić a nie rozkładać ręce....żeby pomóc mojej suni musielismy z nia jechać około 400km bo na miejscu i w okolicy żaden wetrynarz nie wiedział....powtarzam nie wiedział co robić....
a jak juz nie wiedzieli to mogli chociaż kogos polecić a nie rozkładać rece...to dupy wołowe...a zwłaszcza....pani weterynarz...z hodowlą psów tej rasy nic o niej nie wiedzaca...

Re: ku przestrodze-pies bez rodowodu-historia Fibi

PostNapisane: 2015-08-06, 15:34
przez baksak
Bardzo mi przykro z powodu Fibi (*) (*) (*)

Też bym chciał, żeby weterynarze wiedzieli co robią i nie popełniali błędów. A w razie wątpliwości kierowali do specjalisty <bezrady2>

Re: ku przestrodze-pies bez rodowodu-historia Fibi

PostNapisane: 2015-08-06, 23:36
przez anula
Wiesz co, od kilku lat szukamy przyczyny złego stanu zdrowia bliskiej mi osoby, ludzka medycyna często jest bezradna, weterynaria tym bardziej.
Mamy różne doświadczenia z wetami, diagnostyka jest znacznie trudniejsza w niedużych miastach i miasteczkach, gdzie nie ma uczelni weterynaryjnej, dobrego sprzętu i dostępu do badań wykonywanych na miejscu. Specjalistów można szukać ze świecą, badania często robione są w ciemno, a pies nie odpowie wyczerpująco na pytanie co mu konkretnie dolega. Niestety też coś o tym wiemy....

Współczuję z powodu straty, którą ponieśliście.

Re: ku przestrodze-pies bez rodowodu-historia Fibi

PostNapisane: 2015-08-14, 18:51
przez Szam
Co to za lekarz co nastawia psie kregoslupy? To weterynarz? Nigdy o takim nie słyszałam.

Bardzo mi przykro z powodu smierci Fibci :(

Re: ku przestrodze-pies bez rodowodu-historia Fibi

PostNapisane: 2015-08-16, 16:01
przez MB
Szam napisał(a):Co to za lekarz co nastawia psie kregoslupy? To weterynarz? Nigdy o takim nie słyszałam.


Tak Kasiu, to lekarz weterynarii.
Ma w internecie opinię cudotwórcy. Ja mam u siebie 2 psy po jego "pracy". Sunia beagle, która po 10 dniach od "nastawienia" nadal ciągnęła łapy za sobą, poprawa pojawiła się po pierwszych zabiegach fizjoterapeutycznych (oczywiście na krótko, bo to jest pies do diagnostyki i zabiegu chirurgicznego). Drugiej suni nastawił kręgosłup, ale nie zdiagnozował prawdziwej przyczyny "niechodzenia" suni, którą jest polineuropatia obwodowa. Właściciele tej ostatniej mówili mi, że tam na podwórku jest dość duża liczba takich psów, poruszających się jak foczki. Pan lekarz każe sobie zostawiac na "leczeniu" psy na 2 - 3 miesiące.
Na szczęście właściciele pojechali po diagnozę i właściwe leczenie do kliniki, która takim się zajmuje.
Teraz mam kolejną sunię po cudotwórczym leczeniu, u jakiejś innej kręgarki, która "wie pani ona stawia psy na łapy". Ach tak, ale Wasza jakby nie chodzi, co? No nie, ale może trzeba by pojechać jeszcze raz...

Nie mogę pozostawić bez echa działalności tego "weta", nawet w tak smutnym wątku jak Wasz, przepraszam.
Przykro mi z powodu waszej suni :(, znam tą bezradność.

Re: ku przestrodze-pies bez rodowodu-historia Fibi

PostNapisane: 2015-08-16, 16:56
przez Szam
Marzenka, właśnie z ludzkiej medycyny kregarze cudotworcy potrafia zrobic wiele zlego, a tu slysze o takim co psie kregoslupy nastawia. Zgroza :(

Re: ku przestrodze-pies bez rodowodu-historia Fibi

PostNapisane: 2015-08-16, 17:50
przez Harry
Tak sobie myślę ,że równie dobrze to mógł być jakiś nowotwór ,skoro nie została dokładnie zdiagnozowana to nie można tego wykluczyć .
Moje dwie suki dogue de bordeaux miały nowotwory ,jedna w wieku 2,5 roku a druga w wieku 7,5 lat .W obu przypadkach były inne objawy a miejscowi lekarze np chcieli leczyć na zapalenie oskrzeli albo w drugim przypadku na wątrobę .W Myślenicach jest klinika w której zdiagnozowano nowotwora starszej suni ,jeżdziliśmy na chemioterapię i sunia jeszcze rok w bardzo dobrej formie żyła .Od wetów tak wiele zależy .
Współczuję wam straty :(