Oj, ale żeby tak nic nie napisać??? - nieładnie  
 Z Dejzi i jej pańciostwem spotkaliśmy się na ognisku. 
Bardzo mnie cieszy, że Dejzi, w tak krótkim czasie, tak bardzo zżyła się ze swoimi ludzikami  

  Oczywiście poznała nas - i z typową sobie euforią i błyskiem w oczach rzuciła się na nas na powitanie, ale tak naprawdę, to nie odstępowała swoich ludzików na krok. Ogromnie przyjemne uczucie patrzeć, jak wyadoptowany pies czuje się szczęśliwy  

   I szczęśliwe ludziki oczywiście  
 Nie wiem tylko, skąd ten brak wiary w siebie i w swojego psa   

   - na zakończenie ogniska był nawet zakład, do którego auta Dejzi się 'zapakuje' - i oczywiście to miśkowie obstawiali, że będzie chciała jechać z nami. Jakże ich księżniczka musiała rozczarować, kiedy bez namysłu i najmniejszych wątpliwości wskoczyła im bez zaproszenia do samochodu (podkreślę, że wszystkie były otwarte)  
  
  
  Śliczny avatarek - muszę się w końcu wziąć za swój  
  