No to Wam coś opowiem. Na drugich zajęciach to były jaja 

 dosłownie 

 W sobotę pojawiliśmy sie w psieczkolu. No, ponieważ Kaja (łaciata) chciała sie pobawić, to pozwolili nam "wielcy" trochę pobrykać razem. Było fajnie. No, ale ponieważ trzeba było się eudkować pani mnie zawołała - a ja podeszłam do niej. Opłacało się, bo była nagroda mniam 

 Natomiast Kaja dostała ADHD. Latała, koła zataczała i wpadła w zagajnik - a tam jak się okazało coś było 

 . Nagle 

  to zobaczyłam  

 - ruda (mówli że to kura) prawie spadła mi na gowę - trochę się więc jej odsunęłam. I te na pół latające kury uciekały, a za nimi biegła Kaja- na szczęście tak mówili dwunożni pan złapał ją przed wejściem do kurnika- bo byłyby jaja -  

 a raczej chyba by ich po tym zdarzeniu nie było 

 No to prawie zaczęłiśmy zajęcia - na padok wybiegły konie- ale nie zrobiły one na nas większego wrażenia- takie większe od nas psy. Kur przez jakiś czas nie zapomnę, choć dziś ich w krzakach nie było  

 JA natomiast szkoliłam siad, waruj i reagowanie na przywołanie i było mizianie i trochęęęęęęęę sie zmęczyłam- no to przespałam całe niedzielne podpołudnie - ale chyb nic nie straciłam -  co nie?  
 NO, a w ogóle waże 12kg 700 - byłam u weta, ale długo gadał, coś mi tam oglądał, zaszczepił -(bo jadę na wakacje - to chyba coś fajnego 

)  Ma być dużo dzieci, trochę koni i zobaczymy co jeszcze 

 . No to poleżałam sobie wygodnie u niego na stole, bo się nam nigdzie nie spieszyło, a on gadał i gadał - gość ok - mogę go czasami odwiedzać 
