Bardzo dziękuję, za tyle miłych słów. Gdzieś w moim życiu znalazło się miejsce dla psów i zrobię wszystko by dalej tak pozostało, choć ani moja praca zawodowa, ani nauka z nimi związane nie są Ale patrząc na kolejne szczęśliwe pyski, w tym ten jeden rozpychający się koło mnie, chyba już inaczej nie umiem.
Shogunek mój malutki właśnie odsypia obok mnie wszystkie przygody długiego weekendu, przez jakie przeciągnęła ją pańcia... Najpierw było zwiedzanie obcych kanap - no bo przecież nikt nie gonił... Obrazek został zmniejszony. poszukiwania smaczków zakopanych w dywanie - tutaj z pomocą Melka Obrazek został zmniejszony. by w końcu wykolegować Melka z Jego własnego legowiska... Obrazek został zmniejszony.
Żeby wrócić do domu, przyszło robić Bonicie za "psa który jeździł koleją" Obrazek został zmniejszony.
Potem w ramach "bratania z przyrodą" wywieźli psa gdzieś na głęboką i przepiękną polską wieś Obrazek został zmniejszony. znaleźli jednak właściwą kanapę, tylko panna się musiała podzielić się nią z jeszcze jedną bernenką... ale przymknęła oko, bo jednak Sonieczka przeżywała wyjazd mocno, Bonisia więc rozsiadła się obok. Obrazek został zmniejszony. Razem z resztą towarzystwa panna zastanawiała się czy jednak smaczki nie spadają z nieba? Obrazek został zmniejszony.
I nadszedł, głęboko upragniony przez Bonitę, trochę mniej przeze mnie, ostatni dzień długiego majowego wypoczynku. Panienka obrawszy sobie obiekt uwielbienia, tylko zerkała, czy na pewno wszyscy dostrzegają Jej uczucie. Obrazek został zmniejszony. Przyszła też pora na absolutne szaleństwa minowe Obrazek został zmniejszony. Obrazek został zmniejszony. Obrazek został zmniejszony. Obrazek został zmniejszony. Obrazek został zmniejszony.
Skoro Kudłaty robi fotki, to chyba ma jeszcze coś dobrego do jedzenia? Obrazek został zmniejszony.
To byłam ja - całkiem szczęśliwa z rozwoju sytuacji - Bonita Obrazek został zmniejszony.
Spoiler:
Bonitka miała wyjątkowo dobry nastrój w ten weekend, nawet do całkiem obcych osób odważyła się podejść i powąchać, oczywiście od tyłu i bez ich zainteresowania wobec Bonity. A na znanym sobie terenie i wśród znanych sobie osób ogon był już całkiem w górze, a szeroki uśmiech na pysku
Baksak pięknie dziękujemy za fotki (i towarzystwo), są rewelacyjne jak zawsze
Lubaja Bonita chyba też ma sentyment do Adonisa
Shunay60 Bonita pochrapująca na łóżku dziękuje i też przesyła pozdrowienia
No to i ja dorzucę trochę Bonisiowych fotek. Pierwsze wspólne spacerek, łapki podkurczone, ogonka nie widać Obrazek został zmniejszony. tak najchętniej stałabym się niewidoczna Obrazek został zmniejszony. chudzinka malutka Obrazek został zmniejszony. ale Magda zadbała o panienkę i Bonitka powoli zaczęła odżywać Obrazek został zmniejszony. słucham Cię Obrazek został zmniejszony. patrze Ci w oczy Obrazek został zmniejszony. ładnie proszę Obrazek został zmniejszony. mojaś Ty Obrazek został zmniejszony. biegnę do ciebie Obrazek został zmniejszony. jeszcze szybciej Obrazek został zmniejszony. a najchętniej z Tobą Obrazek został zmniejszony. Taka jestem teraz szczęśliwa Obrazek został zmniejszony. i uśmiechnięta Obrazek został zmniejszony.
Spoiler:
Powiem Wam że, choć Milla jest młodsza od moich dzieci, uważam ją za niezwykle mądrą i dobrą osobę
to jeszcze nie koniec, obiecuje że będę się tu wpraszać i wstawiać więcej zdjęć
Ja mogę mieć zadatki co najwyżej na czarownicę Grunt, że te "moje czary" działają na Bonitę
Nie mniej ta kita w górze, budzi we mnie falę ciepłych uczuć. Że pies, zabrany "gdzieś z końca swiata", z początku bojący się własnego cienia, dziś szaleje wśród innych psów i ludzi. Moja dzielna dziewczynka
Baaardzo pięknie dziękuję za zdjęcia bo mój aparat dziś miał w nosie robienie fajnych zdjęć i większość wyszła rozmazana
Nas też ten ogon w górze badzo ucieszył A jak sobie pomyślę ile się trzeba napocić, żeby ogon spod brzucha powędrował w górę...
Obawiam się jednak, że nie masz kwalifikacji na czarownicę - do tego trzeba mieć nos jak diabeł dubeltówkę. No i te braki sprzętowe: gdzie masz miotłę, szpiczasty kapelusz i wściekłego, czarnego kota z żółtymi ślepiami?
Nie mogę się oprzeć, żeby Wam nie opowiedzieć o Bonisiowym ogonie pod brzuchem. Zjawisko. Widzieliście psa z ogonem przyklejonym do brzucha? Widzieliście. Widzieliście psa, który na tym ogonie przyklejonym do brzucha siada? Widzieliście. A widzieliście psa, który siada na ogonie przyklejonym do brzucha i na widok domowego człowieka macha pod brzuchem koniuszkiem ogona? Taka była Boniśka. Widok z jednej strony był tragiczny i serce się krajało, ale z drugiej przekomiczny. Bo ona to robiła całą sobą, jak szczeniak. Na szczęście to już historia.
Magda dziś była zupełnie bez aparatu. Zresztą i tak by pewno nie robiła zdjęć. Tak ją frapowała konieczność przyrządzenia na obiad wielkiego, tłustego łosia. I to jeszcze w szpinaku... Ciekawe czy zleceniodawczyni tego niełatwego zadania będzie go pożerać wraz z kopytami...
Prawda? Prawda? Moja dzielna dziewczynka, ostatnio nic tylko ładnieje i na coraz wiecej sobie pozwala (Borsuk świadkiem )
Zleceniodawczyni (Filipinka) uznała, że mamy w domku dość jedzenia i łoś vel łosoś czeka na lepszą okazję I będzie oczywiście będzie pyszny (zaraz przyjdzie i jeszcze mi się dostanie )
Zleceniodawczyni jeszcze się zastanowi nad przeżuwaniem kopyt. Na razie łoś wpełzł do zamrażalnika. Pewnie do czasu, kiedy z niego wypełznie, dorobi się swojej galerii
Dziś z Bonitką mamy "półrocznicę" Dokładnie pół roku temu było tak: Obrazek został zmniejszony. a ja sama patrząc na to zdjęcie przypominam sobie ten koktajl emocji: od przerażenia (czy kiedykolwiek będzie psem? a nie jednym wielkim strachem?), przez szok (że to może być aż tak źle, że przerażenie może psa przepełniać do trzewi), po rozczulenie (biedactwo, wreszcie ma szansę na normalną psiowatość)
Dziś? Jest cudownie, choć nad ideałem jeszcze pracujemy, bo każda z nas ideał wyobraża sobie nieco inaczej Obrazek został zmniejszony. wszystkie wymienione emocje "zaginęły w akcji", mam świadomość jak twardym zawodnikiem jest Bonita, pod płaszczykiem strachu kryje się duża ciekawość świata i wręcz nieprzyzwoite łakomstwo , Jej wieczna energia i dobry humor są dla mnie wzorem, (a w szczególności zazdroszczę Jej doskonałego kontaktu ze zwierzętami tego samego gatunku) potrafi zarysować nieprzekraczalne granice, by poza nimi być normalnym wesołym pieseczkiem
Czy mogło być lepiej?
Spoiler:
Mogło... idę właśnie odzyskać łóżko spod władzy Księżniczki... Moje łóżko. Z Jej kocykiem
Gratulujemy Bonicie, że w tak krótkim czasie udało się jej tyle osiągnąć No może z małą pomocą Magdy... ( ) Poznaliśmy Bonitę jak już była baaardzo ogarnięta, a i tak za każdym razem, ze spotkania na spotkanie, widzimy dużą różnicę w jej zachowaniu. Zastanawiam się kiedy Bonita zacznie siać terror wśród przechodniów Taki duet jaki tworzą z Magdą jest zdolny do wszystkiego A Magdę to chyba najbardziej podziwiam za to (z jej innymi magicznymi zdolnościami już się oswoiłem ), że udało się jej nie rozpuścić Bonity. Mnie by się nie udało - nie ma mowy
Spoiler:
Twoje łóżko? To było twoje łóżko. Kiedyś. Teraz proszę się ułożyć na podłodze obok i zrobić smutną minę. Może ci Bonita da kocyk. Na chwilkę
"Zastanawiam się kiedy Bonita zacznie siać terror wśród przechodniów "
myślę, że niedługo w domu już zaczyna. Zwana jest rozbójnikiem albo czarnym zbójem rozpęd dziewczynka ma duży, rozmach też. Jak trzeba poszczekać przy płocie, to będzie pierwsza chociaż musi wylecieć z głębi domu i przepchać się przez pozostałe futra. A ona się dopiero rozkręca