Tess napisał(a):Jak tam łapusie u małego?
Kto to wie?... O ile poziomy minerałów (wapń - fosfor) unormowały się na stałe, to powinno być coraz lepiej. Ben przejawia niechęć do spacerów, ale za ogrodzeniem. Po sadzie chodzi bez problemu. Trzeba z nim spacerować, bo musi chodzić. Jak się go pozostawi samemu sobie, to się najwyżej z Astą poszarpie, a potem się kładzie i leży. Nie wiem na ile takie zachowanie wynika z jego spokojnego charakteru, którym jest niewątpliwie obdarzony, a na ile z bolesności łap. Tak na oko, to objawów bólu nie da się zaobserwować. Śmiesznie jest jak mi się go uda przekonać, żeby jednak pospacerować na zewnątrz. W miarę oddalania się od domu, Ben co chwilę siada i trzeba się z nim nagimnastykować, żeby ruszył dalej. Po pewnym czasie uznaję, że może już odeszliśmy za daleko i może go już nogi bolą, więc wracamy. Jak tylko Ben przekonuje się, że idziemy w stronę domu, to zaczyna iść coraz szybciej, szybciej i wreszcie biegnie ciągnąc na smyczy! Po przekroczeniu bramy ogrodzeniowej zaczyna takie młynki kręcić z radości, że już nie wierzę w ten ból łap
![:mrgreen:](./images/smilies/icon_mrgreen.gif)
I jak tu z nim dojść ładu? Jeździmy dalej na zastrzyki z wapnia, bo podobno tego nie da się przedawkować. I dalej czekamy na pojemniki do mrożenia krwi. Mamy nadzieję, że uda się nam "wyrosnąć" z tych problemów.
![:->](./images/smilies/icon_smile2.gif)