Strona 7 z 8

PostNapisane: 2008-02-13, 23:35
przez inbloom
myślę, że w okolicach sierpnia dziewczyny (Agata i Kasia) zrobią wyjazdowe szkolenie takie jak w zeszłym roku w Zabajce :mrgreen: byliśmy, widzieliśmy, przeżyliśmy i baaaardzo polecamy :mrgreen:

PostNapisane: 2008-02-13, 23:50
przez maat
Roma napisał(a):Ja mieszkam na takim zadupiu,że w obrębie 80 km o żadnym szkoleniu nie ma mowy.Dlatego myślę o jakimś wyjadzdowym może jakaś agroturystyka ze szkoleniem?
Jeżeli ktoś może mi polecić będę zobowiązana.DJ ma becnie 12 tygodni a wyjazd planuję na czerwiec lub wrzesień kiedy będzie przed lub po wakacjach.Dla informacji mieszkam w woj.kujawsko pomorskim w równych odległościach po 100 km od Bydgoszczy i od Gdańska w miescowości Nowe.do Torunia też mam 100 km

Nowe-moje ulubione miasto wakacyjne. Cudnie tam macie! Przez 15 lat jeździłam nad Radodzierz.
Z obozami szkoleniowymi poza wakacjami to będzie trudno. Ja nie znam. Ale planuje się obóz bernrński z Agatą od Dźetki i jeszcze mogę polecić pracowite wakacje z psem koło Suwałk.( ALPI)

PostNapisane: 2008-02-14, 09:28
przez Anna Rozalska
My byłyśmy z dziewczynami w Zabajce na obozie Obiedence. Warunkiem uczestnictwa było
przeszkolenie pa w zakresie PT. Z tego co wiem można było przyjechać bez szkolenia.
Stacjonarnego szkolenia nie polecam. Psy traktowane są jak przedmiot. Pozamykane w kojcach .Nieraz można po takim szkoleniu nie poznać swojego psa. Może w Waszych rejonach jest jakis szkoleniowiec, który szkoli psa indywidualnie.

PostNapisane: 2008-02-14, 13:31
przez Klaudia1
Nawet nie ma mowy żebym go komuś oddawała doskonale wszystko rozumiem... Teraz wypada sobie wziąć urlop w pracy mamie i jeździć do Rzeszowa bo nigdzie indziej bliżej nie ma nic...

PostNapisane: 2008-02-14, 22:40
przez Dag
Natalia i Galwin napisał(a):Fajnie jakby któryś z modów zrobił z tego nowy topic.


Natalia był już taki odrębny temat http://www.szwajcary.com/viewtopic.php?t=347
Dzięki niemu przekonałam się, że jednak mój terminator to nie taki wyjątek. Niestety. Chociaż dla mnie odrobinę pocieszające :-/

PostNapisane: 2008-02-14, 22:59
przez Natalia i Galwin
A powiedz mi Dagmara - kiedy obudziła się ta "agresja" u Axela :?:

PostNapisane: 2008-02-14, 23:04
przez Dag
Pierwsza awantura - wtedy jeszcze myślałam, że poszło o patyczek - była w wieku 12 m-cy. Mniej więcej w wieku 12/13 miesięcy, wcześniej był absolutny spokój.

PostNapisane: 2008-02-15, 08:47
przez Aga_Kamisinska
Ja też uwazam że oddanie psa na szkolenie nie jest dobrym pomysłem.
My chodziliśmy do psiego przedszkola zrezygnowałam z powodu treserki.
Szukałam kogoś innego i znalazłam fajną babkę niestety obecnie nie ma czasu gdyż ma huskie i zaprzęg a teraz jest sezon więc zawody.Musimy poczekać do marca.
I właśnie ona powiedziała że szkolenie psa to tak naprawdę jes nauka dla właściciela jak postępować z psem bo każdy dobry treser młodego psa nauczy wszystkiego w tydzień i pies chodzi jak zegarek.
No i osobiście widziałam jak oducza onka gryzienia poprostu go sama ugryzła i podobno zadziałało :shock: , a właściciel miał z tym duży problem.

PostNapisane: 2008-02-15, 12:15
przez maat
Aga_Kamisinska napisał(a):No i osobiście widziałam jak oducza onka gryzienia poprostu go sama ugryzła i podobno zadziałało :shock: , a właściciel miał z tym duży problem.

:roll: Można i tak. Ja też miałabym duży problem z ugryzieniem ONka.

PostNapisane: 2008-02-15, 13:31
przez Alicja i Spartki
Wiecie a ja tak sie zastanawiam dlaczego mówimy ...ide na szkolenie żeby psa nauczyć....przecież to nie prawda bo jak człowiek bardziej wgłebi sie w temat...
to przeciez nasze psiaki tak na prawde wszystko potrafią, bez szkolenia juz jako malutkie szczeniaki robią siad, waruj przynoszą tkzw aport wystarczy rzucić miedzy maluszki piłeczkę i pędzą po nią. Myślę ze w tym wszystkim chodzi o to żeby pieski wykonywały te komendy na nasze polecenie czyli uczyły sie posłuszeństwa i prawidłowych relacji z człowiekiem i jego otoczeniem. Mysle ze robimy to po to aby ułatwić im i sobie wzajemne funkcjonowanie żeby zabezpieczyc je przed przykrymi niespodziankami a co najważniejsze moim zdaniem nawiązać miedzy sobą wzajemną uczuciową więź.Myślę ze kto chodził z pieskiem do szkoły to wie o co mi chodzi :-) .przez taką prace bardzo zbliżamy sie do siebie.
Jejciu dla mnie dziwne są niektóre metody ;-) :mam wrażenie że mają mało wspólnego z psychologią.

PostNapisane: 2008-02-15, 13:38
przez anula
Wczoraj u byłysmy u groomera i przemiła pani zapytała czy oddałam psa na szkolenie żeby wiedział co robić na ringu. Ja na to, że skąd, sma z nią ćwiczę, czy będzie dobrze to nie mam bladego pojęcia. Przyznam się, że nie wpadłabym na coś takiego, żeby szkolić samego psa, a co z właścicielem. No, ale w zasadzie wystawiać może handler.

PostNapisane: 2008-02-15, 16:10
przez Klaudia1
Właśnie pani Alicja jak zawsze ma racje! Chodzi o to aby ułatwić nam funkcjonowanie i uniknąć przykrych niespodzianek typu: tfu tfu odpukać! piesek pobiegnie za kotkiem wleci na ulice i ... a tak jak pracowaliśmy z nim nad posłuszeństwem to może wrócić :mrgreen: chociaż to jest w psiej naturze...

PostNapisane: 2008-03-16, 15:31
przez Anuta
Obiema rękami jestem ZA szkoleniem. Uczy się nie tylko pies, ale przede wszystim przewodnik (pan/pani) psa. Pod fachowym okiem trenera. To on podpowiada jaki trik zastosować, by utrwalić oczekiwany typ zachowania. A potem, po szkoleniu nie wolno zapominać o utrwalaniu sukcesywnym tego czego się wspolnie nauczyliśmy.
Ja szczególnie dbam o te komendy, na których mi zależy przede wszystkim.No i konsekwencja do końca życia. To czego nie wolno NIGDY nie wolno, a to co mi się podoba, nagradzane jest ZAWSZE.

Re: walka ze złymi nawykami

PostNapisane: 2010-01-26, 12:40
przez Cefreud
wyciągam dla Maćka :mrgreen:
Co byś wiedział jaką mam "cfaną bestię" :mrgreen:
A tak na marginesie-problem chyba nadal leży we mnie ;-)

Re: walka ze złymi nawykami

PostNapisane: 2010-01-27, 20:14
przez brams
no witaj. przeczytałem Twój 1 post i opis bandyty sprzed 2 lat - i widzę, że niewiele się zmieniło od tamtej chwili...
no i tak mi się wydaje (99%) że faktycznie Ty jesteś kłopotem psa. - jak się od Ciebie uwolnić na spacerze ;-)

Dobra - mrozy zelżały, ale zaczął sypać śnieg - więc mój przyjazd do Ciebie chyba odłożymy jak kolej będzie normalnie jeździła - dobrze? Pies psem, ale moja Przyjaciółka się ucieszy, że mnie zobaczy pierwszy po 2 latach..
maciej

Re: walka ze złymi nawykami

PostNapisane: 2010-01-27, 23:12
przez Cefreud
głównym problemem psa jest brak konsekwencji u własciciela :mrgreen:
Chociaż nie-konsekwentnie pozwalam sobie wchodzić na głowę :mrgreen:

Re: walka ze złymi nawykami

PostNapisane: 2010-01-28, 02:34
przez Hekate
Cefreud napisał(a):głównym problemem psa jest brak konsekwencji u własciciela :mrgreen:
Chociaż nie-konsekwentnie pozwalam sobie wchodzić na głowę :mrgreen:

pocieszę cię, nie ty jedna :lol:

Re: walka ze złymi nawykami

PostNapisane: 2010-01-28, 22:49
przez brams
ale kurcze, dlaczego...?
przecież jak się ustali pewne zasady życia z psem, to naprawdę jest łatwiej, a po miesiącu, ta regularność komend, nakazów i zakazów i egzekwowanie wykonania (głownie od Rodziny) wchodzi w krew, i jest normalną codziennością...
tak jak czytam o niekonsekwencji na forum, to zaczynam rozumieć, dlaczego ludzie znający mnie i agatę, mówią, że u nas jest zamordyzm. no ale inaczej, przy trzech samcach (2 dość charakternych) - inaczej po prosu nie można - inaczej cały czas by się gryzły i raniły. a tak - może miłości między nimi nie ma - ale jest bezpiecznie....
jak dobudzę agatę - to zamieszczę zdjęcie
maciej

Re: walka ze złymi nawykami

PostNapisane: 2010-01-28, 23:25
przez Hekate
brams napisał(a):ale kurcze, dlaczego...?

może dlatego ze sami względem siebie jesteśmy niekonsekwętni ;-)

Re: walka ze złymi nawykami

PostNapisane: 2010-01-30, 12:59
przez brams
wiecie, u nas w domu staramy się rozmawiać nie używając komend. Zamiast usłyszeć od Agaty - "idź wyrzuć śmieci" - ona mówi - "śmietnik pełen - śmierdzi". I wtedy ja, nie odrywając się od czytania książki mówię "zaraz" ;-)
Jak widzicie, można nie wykonać komendy - i pies nie dostaje przykładu "z góry" że, można komendy nie wykonać...
konsekwencja wobec domowników - wobec siebie, jest według mnie podstawą tego, żeby pies wiedział jaki jest układ w domu, że rodzice się szanują, dzieci słuchają bezwzględnie rodziców, a on - pies - ma słuchać wszystkich
reszta to pikuś. Pan Pikuś.
Co prawda, u nas w domu, hierarchia wygląda tak, że ja gram pierwsze skrzypce - jestem najbardziej konsekwentny, później mój czarny Brams - on kieruje ruchem w domu, komu, gdzie wolno pójść itp, póżniej wyżeł Dagon - próbuje zawsze wszystkich zrobić w konia - i bardzo często mu się to udaje, później Agata - ona jest od kochania przytulania i dawania posiłków, no i szwajcar Deacon - ma zawsze przechlapane jak to najmłodszy...