Mam 4-miesięczną entliczkę. Byłyśmy dwa razy w psim przedszkolu. Za pierwszym razem było niemal idealnie - Negra znała już komendy, których inne szczonki się dopiero uczyły, chętnie je wykonywała. Problemem było polecenie "zostań", ale i je opanowałyśmy w domu po zajęciach na tyle, abym mogła odejść na kilka kroków.
Drugiego dnia pies był na czczo (zgodnie z poleceniem trenera) i dużo bardziej rozkojarzony. Mogłam sobie wołać i cmokać w nieskończoność, a i tak wszystko było ważniejsze niż ja. Nie pomogło zachęcanie zabawkami ani różnymi smaczkami podstawianymi przed nos. Przez całą godzinę udało nam się zaledwie kilka razy zrobić siad i waruj. Negra cały czas obwąchiwała ziemię i szarpała się do innych psów (a zabawy są dozwolone tylko za zgodę instruktora). Ręce mi opadały. W dodatku w połowie zajęć zwymiotowała.
Znajoma powiedziała mi, żebym "nakręcała psa na siebie". Tylko jak się do tego zabrać?
Negra docenia smaki i zabawę ze mną, ale zabawa z psami jest dla niej większa nagrodą. Nie chodzi mi też o takie skupienie osiągane za pomocą klikera, że pies wgapia się we mnie jak w obraz. Chcę, żeby po usłyszeniu swojego imienia potrafiła poświęcić mi chwilę. Dodam też, że w warunkach domowych i na dworze, kiedy nie ma psów, wszystko działa bez zarzutu.
Jakieś rady?