A u Megi kantarek sprawdził się świetnie. Ona ma ogromną tendencję do ciągnięcia. Kiedyś chodziła także na łańcuszku, który wyrobił w niej okropny nawyk- mimo, że idąc w nim nie ciągnęła przez cały czas, to momentami miała takie "zrywy" który ścinały mnie z nóg. Dałam spokój z łańcuszkiem, Megi uspokoiła się nieco. Potem mając do czynienia z różnymi psami doszłam do wniosku, że łańcuszek wprowadza w niektóre psy zdenerwowanie. Niespodzierwane zrywy, skoki, brak skupienia. Wszystko zależy od temperamentu psa i nie polecałabym łańcuszka każdemu...
Natomiast kantarek u Megi okazał się super, choć z początku też z nim walczyła. Teraz zakładamy go tylko jak spodziewam się spotykać na spacerze dużo psów albo kiedy jest niewybiegana. No i zawsze wtedy, kiedy idzie z nami jeszcze Sonia, ponieważ trzymając w 1 ręce 3 psy, w tym szarpiącą zrywami Megi, Sonia też odczuwa skutki ;) A jest bardzo wrażliwa na szarpanie. Sonia chodzi na smyczy wiszącej w literkę U albo bez smyczy, naprężenie powoduje u niej stres.