Strona 1 z 3

Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2011-01-03, 17:15
przez Konio
Mój gagatek łapie wszystko i jest bardzo grzeczna ale mam problem jak ją oduczyć zbyt radosnego powitania domowników podczas wejścia do mieszkania :-) .Radość jest tak ogromna że czasem mam problem drzwi otworzyć.
Wszystko typu : siad , waruj , zostań , podaj łapę , przybij piątkę i nawet jak za bardzo szaleje " wyluzuj " działa super. Czeka spokojnie przed wejściem do domu zanim jej nie zaproszę , czeka w pozycji siedzącej przed kuchnią jak daje jej posiłek i na komendę proszę dopiero podbiega do miski a wielki żarłok z niej.
Ale jak ją nauczyć aby nie była taka wylewna zanim do mieszkania się nie dostanę nie mam pojęcia.
Może macie jakieś pomysły lub doświadczenie z autopsji.
A , młoda ma za tydzień 5mc.Chciałbym ją tego oduczyć zanim masy nabierze bo wtedy to już do domu w ogóle nie wejdę :mrgreen:

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2011-01-03, 18:07
przez Szilkowa
Ja proponuję wejść w dopiero w tedy gdy się uspokoi ;-) Z początku pewnie zajmie to trochę czasu ale jeżeli wyczujemy moment w tedy gdy się uspokaja to będzie wiedziała że musi zaczekać z przywitaniem do wejścia później np. stopniowo że ma zaczekać aż zdejmie się kurtkę, buty itd ;-)

No ale przecież w bernusiach to kochamy :mrgreen: :mrgreen:

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2011-01-03, 18:30
przez jbeata
U nas też tak było z Polą, ale wyczytałam gdzieś że trzeba zignorować jej szalone przywitanie i przywitać się krótko jak się trochę uspokoi. I tak robimy i jest krótko i spokojniej bez fruwających zakupów z siatek i prawie przewróconej Pańci :lol:

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2011-01-03, 18:44
przez Majszczur
Ja najpierw nauczyłam, że nie wchodzi do sypialni. To był taki mój azyl ;-)
Gdy Granda szalała podczas powitania (a potrafiła skoczyć czterema nogami na drzwi niemal mnie nimi przytrzaskując :roll: ) mijałam ją totalnie ignorując (czasem musiałam ją dosłownie staranować swoim ciałem :roll: ) i bez słowa wchodziłam do sypialni. Drzwi otwarte. Sucz mnie widzi, ale wejść nie może (bo wczesniej nauczona, że nie wchodzi). Chciała jajo znieść :lol: . A ja zabierałam się za cokolwiek stojąc tyłem do niej (np. udawałam, że układam coś w szafie). Jak kątem oka zauważyłam, że już jest spokojna (np kładzie się pod drzwiami do sypialni) to powoli wychodziłam i spokojnie bez zbędnych odgłosów (broń boże wysokich nakręconych tonów) witałam się z nią. Ja do niej podchodziłam, a nie ona do mnie.
Potem nauczyłam, że równolegle do otwierania drzwi dostawała komendę na miejsce, siad zostań. Jak skakała na drzwi czy na mnie to zamykałam i stałam za drzwiammi tak długo póki się nie uspokoiła. Czasem dośc długo. Upierdliwe ale skuteczne. Musiałam to wypracować, bo czasem wracałam ze śpiacym Kacperkiem na rękach i nie dałabym rady odeprzeć tej masy miłości przy powitaniu.
Teraz jeszcze czasem sie zapomina, ale generalnie nie jest to takim problemem jak było 3-4 miesiące temu. Granda ma 9,5 miesiąca.

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2011-01-03, 19:04
przez Konio
Dzięki za podpowiedzi , oj chyba troszeczkę pod drzwiami postoję " ujadając na miejsce " :mrgreen: .

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2011-01-03, 19:31
przez EwaM
Ja też "imam się "różnych sztuczek,żeby w miarę spokojnie i w jednym kawałku wejść do domu :mrgreen: Czasem udaję,że zupełnie nie znam swoich panienek :lol: otwieram furtkę i wchodzę ignorując je zupełnie,patrząc w zupełnie inną stronę ,co wywołuje ich zdziwienie,które wykorzystuję na dojście do domu :mrgreen: Często zaopatruję się w smaczki,które demonstruję jak przepustkę przy wejściu,a ponieważ mam łasuchy,więc chętnie zaczynają wykonywać moje polecenia typu: "siad","podaj łapę"itp.nagradzam smaczkami i bezpiecznie docieram do domu :mrgreen: :mrgreen: Mniej więcej tak samo wchodzę ,gdy sunie są w domu,a nie na podwórku-ignoruję i przedzieram się do swego pokoju,gdzie przeczekuję szaleństwo,ewentualnie podlizuję się i częstuję smaczkami w nagrodę "za grzeczność" :mrgreen:

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2011-01-03, 21:12
przez Konio
Szilkowa napisał(a):Ja proponuję wejść w dopiero w tedy gdy się uspokoi ;-) Z początku pewnie zajmie to trochę czasu ale jeżeli wyczujemy moment w tedy gdy się uspokaja to będzie wiedziała że musi zaczekać z przywitaniem do wejścia później np. stopniowo że ma zaczekać aż zdejmie się kurtkę, buty itd ;-)

No ale przecież w bernusiach to kochamy :mrgreen: :mrgreen:

Pewnie że kochamy , tylko jak wchodząc do domu żona ma mandarynki w reklamówce to po chwili można
na podłodze w bilarda grać :mrgreen: :mrgreen: .

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2011-01-04, 07:28
przez Cefreud
ciesz się że nie masz psa ponizej kolan,który przęjął ten nader berneński sposób witania.Orzeł murowany,jak pokostnik zjadliwiec z impetem 4 nibynóżek skoczy Ci na wyprostowane kolano, a duży w czasie radosnego piruetu walnie Cię ogonem :-)
U nas mimo 5 lat ignorowania po wejściu do domu rytuał piskoskoków się zdaża.Są tygodnie gdzie wchodze do domu i jest spoko a są takie dni,gdy leżę a łażą po mnie psy

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2011-01-07, 10:39
przez HaniaHa
Też Dagera staramy się ignorować, i ja i Mąż radzimy sobie z energicznymi powitaniami, tylko gorzej jak niektórzy Goście przychodzą i mimo że ich za każdym razem instruujesz, że mają być cicho, nie zwracać uwagi na psa, odwrócić się jak zaczepia to i tak wydaja rożne dźwięki i machają rekami! Czasami łatwiej psa wyszkolić niż człowieka!!! :lol:

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2011-03-09, 23:35
przez biedronka505
Dokładnie :-) mieliśmy ten sam problem Z Bellą. Bardzo energicznie nas witała za każdym razem, raz skończyło się to wielką szramą na plecach :-? więc zaczęliśmy stosowac różne metody, jednak w naszym przypadku najlepiej sprawdziła się metoda ignorowania psa. Z początku bardzo starała się zwrócic naszą uwagę lecz po paru razach jest już spokojniejsza. Co prawda troszkę się serce łamie nie mogąc przytulic psinki na powitanie, ale co zrobic :-)

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2011-03-10, 11:19
przez 4mala
U nas zamiennie działają właściwie dwa sposoby:

1. ignorowanie i jak skacze to odwracanie się tyłem (widok pleców hamuje moich chłopaków szczególnie Vectora, choć bywa czasem trudno z Koksem CKCS, wymiarowo do kolan ale święcie przekonany, że jest berneńczykiem)

2. sposób "na kurę" wchodzą rzucam garść smaczków na podłogę przed siebie by zrobiły mi miejsce, działa szczególnie na Kokosa

3. a to jak mam dużo czasu, czyli jak szaleje wychodzę za drzwi i po chwili wchodzę jak się nakręca wychodzę - kiedyś sąsiad spytał się mnie czy coś się dzieje w domu bo spędziłam na klatce 20 min, otwierając drzwi i zamykając ale uspokoiło to Vectora (bo wtedy był tylko on) na parę dobrych miesięcy

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2011-05-09, 12:16
przez Grazyna
Witam !
Widze że nie tylko ja mam taki problem z nadmiernym witaniem czworonożnego przyjaciela :)moja suczka ma już 15 miesięcy i czasem mi jzu rece opadaja bo bardzo wszsytkich wita miala jzu taki okres ze wydawało się ze juz przestaje ale znow sie nie dawno zaczeło <uoee> poradzcie moze jak uniknać skakania na powitanie juz probowalam odwracania sie w druga strone jak wyczuje ze chce skoczyc to skacze mi na plecy my to jeszcze jakos znosimy najgorzej jest przychodza goście :( maz twierdzi ze to powod tego ze nauczylismy ja prosic choc nie sadze zeby tak było >Musze sie po chwalic czymś czym bylismy bardzo zaskoczeni kiedy w sobote odwiedzili nas nasi przyjaciele psinka sama poszla na swoje legowisko bez wczesniejszych komend (trzeba zaznaczyc ze sukcesywnie kiedy tylko ktos przychodzi wskazujemy jej miesce na ktorym ma przebywac (jej legowisko) oczywiscie po ostatnim super zachowaniu bylismy zachwyceni i nie omieszkalismy jej pochwalic i wynagrodzic smaczkiem .Moze ktos zna skuteczna metode wyeliminowania takiego szalenczego witania to prosze po rade.Pozdrawiam

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2012-02-10, 13:29
przez Kuchareczek
Nasze psy sa trzymane w kojcu. Kiedy go otwieramy, to rzucaja sie na nas, na wszystkich i na siebie nawzajem. Przepuchaja sie i szamocza. Odwracanie nic nie daje - skacza na plecy, ignorowanie tez - po prostu kontunuuja entuzjastyczna gre. Znacie jakies sztuczki w takim przypadku?

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2012-02-10, 13:36
przez Barbel
Nie mam zielonego pojęcia na temat psów kojcowych. Ja mam tylko powitanko przydrzwiowe polegające na wciskaniu sie w kolana/przytulaniu. Widocznie relatywnie ciasny metraż stymuluje potrzebę wyładowania emocji po otwarciu kojca. Jeszcze we dwójke bardziej sie nawzajem nakrecają. Ja bym otworzyła i - sobie poszła do domu (na 5 min) nie zwracając uwagi na wzajemne potyczki i stado galopujących słoni. Zero reakcji ruchowej typu machniecie reka, przyspieszenie marszu - wszytko w jednym dosyc spokojnym tempie. Zero reakcji w mimice - twarz pokerzysty.

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2012-02-10, 13:45
przez Kuchareczek
Dzieki, mysle, ze to moze zadzialac! Sprobuje juz jutro!

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2012-02-10, 17:12
przez Anuta
O zgrozo, Berny trzymacie w kojcu? Nic dziwnego, że po wypuszczeniu szaleją - z radości, że wreszcie są wolne. Berneńczyki to psy, które potrzebują kontaktu, współpracy z człowiekiem. Musicie zapewnić im dostateczna ilość ruchu codziennie, spacerów, kontaktu z ludźmi. W przeciwnym razie "oszaleją" - spaczy im się psychika. A to przecież duże, masywne psy i moga stać sie groźne, niebezpieczne.

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2012-02-10, 18:12
przez BlackSpark
Barbel napisał(a): Widocznie relatywnie ciasny metraż stymuluje potrzebę wyładowania emocji po otwarciu kojca. Jeszcze we dwójkę bardziej sie nawzajem nakręcają. Ja bym otworzyła i - sobie poszła do domu (na 5 min) nie zwracając uwagi na wzajemne potyczki i stado galopujących słoni.


No to nie jest chyba do końca tak, że ciasny metraż. Moje sucze są na dworze cały czas z mocnych, nie do przebicia przeze mnie powodów... No i mają do dyspozycji baardzo dużo miejsca, nie są zamykane w kojcu, czasami na noc, ale to przez uciekinierkę Lune (obie bo ciężko im bez siebie wytrzymać). Dochodzenie do ogrodzenia, a już szczególnie do furtki to jest ogromny szał Diny... nie pomaga nic... a gdy sie wejdzie to w zasadzie jest sie taranowanym, na szczęście skakanie jest już mniejsze, ale uderzanie z impetem całym ciałem w nogi jest dość uciążliwe. Nie pomaga odwracanie się, a ignorowanie jej kończy się nie uspokojeniem, a obszczekaniem i dalszym wciskaniem sie do głaskania.
Czasem pomaga odwrócenie uwagi zabawką, jedzeniem, albo złożenie rąk i udawanie słupa soli, wtedy po dłuższym czasie szczekania i tańczenia wokoło mnie, siada przede mną, co nie oznacza wcale końca, bo każdy mój kolejny ruch wywołuje znów to samo i tak w koło... Więc gdy otwieram furtkę to ostatnio mówię komendę 'biegaj' lub 'szukaj' wtedy psy zamiast mnie taranować, biegną gdzieś, wyszaleją się chwile, a potem wracają.

Jednak jak wcześniej zostało wspomniane - Lepiej wytresować psa niż ludzi.... Ja jeszcze sie staram, inni mają to gdzieś, nawet śmieciarze kurde prowokują Dine do skakania po płocie, bo ją chcą pogłaskać :[

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2012-02-10, 23:18
przez Staszka
4mala napisał(a):(...) wymiarowo do kolan ale święcie przekonany, że jest berneńczykiem (...)


Umarłam. <rotfl> <rotfl> <rotfl>

U nas - ignorowanie, odwracanie się plecami. Ale praca zajęła kilka miesięcy, upierdliwe. ;)

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2012-02-11, 00:08
przez Aga-2
Berneńczyki to nie są psy kojcowe. Deficyt kontaktu z człowiekiem oraz brak konsekwencji w wychowaniu prowadzi do nieprawidłowych zachowań.

[quote]Ja jeszcze sie staram, inni mają to gdzieś, nawet śmieciarze kurde prowokują Dine do skakania po płocie, bo ją chcą pogłaskać [quote]
Chcesz przez to powiedzieć, że śmieciarze mają wpływ na zachowanie psa w stosunku do Was? Bardzo dziwne...

Jeśli nikt się psem nie zajmuje, albo robi to sporadycznie, to trudno oczekiwać, żeby pies był dobrze wychowany.
Bardzo to smutne.

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2012-02-11, 12:53
przez BlackSpark
Chcesz przez to powiedzieć, że śmieciarze mają wpływ na zachowanie psa w stosunku do Was? Bardzo dziwne...

A gdzie to pani wyczytała? :-/
Chce przez to powiedzieć, że inni zgadzają się na to żeby pies skakał i szalał, zamiast sie uspokoić :-/

Dina prawdopodobnie od małego szczyla była w kojcu, bo jak miała pół roku to była zamknięta w małym kojcu sama! Była okropnie zdziczała i nie do opanowania przez pewien czas, nie miała kontaktu z ludźmi w dzieciństwie, nawet nie miała imienia. Czy to nie ma wpływu na to jaki pies sie staje????? Zabraliśmy ją z własnej woli, pomimo, że widzieliśmy jak sie zachowuje, chodziłam z nią na szkolenia, jest mądrym, szybko uczącym sie komend psem. NIESTETY NIE MOŻE być z nami w domu :-/ Wyszło to po fakcie jak do nas trafiła. Moi rodzice nie mają czasu przebywać z nią na dworze, ja sie staram jak moge. Jak Dina sie wyszaleje to jest kochana, poza szaleńczym przywitaniem jest wszystko ok. Jest z nami dopiero ROK, więc czy nie mam prawa napisać w jakim jest teraz stanie, a pracować nad nią dalej ?? :-/ Tylko jak ja ucze psa nie skacz, a wszyscy inni jej na to pozwalają nawet jak wspomniałam śmieciarze, to to troche psa dezorientuje, czy znowu pisze coś nie tak ???? :-?
Bardzo chciałabym móc z nią być przez cały dzień i w nocy w domu, ale nie będę narażać młodszego brata i wysłuchiwać wrzasków ojca :-/ Pies ma towarzystwo na dworze i wielki plac do biegania, dwie ocieplone duże budy, jedzenie, zabawki i kontakt ze mną zawsze gdy tylko moge.