Radosny, skaczący bern...

Jeśli masz problem ze swoim podopiecznym spróbuj poradzić się bardziej doświadczonych forumowiczów:)

Moderator: MartaD

Radosny, skaczący bern...

Postprzez Maggie » 2006-10-25, 21:15

Atos jest kochany, muchy by nie skrzywdził, ale... to ja o tym wiem. Nasi goście, widząc kudłatego olbrzyma szykującego się do skoku, raczej mają ochotę wycofać się za drzwi. Trudno im nawet wytłumaczyć, że on się "tylko" wita.
Jeśli mieliście podobne problemy, to napiszcie, jak oduczyć psiaka skakania na ramiona gościa.
Atos "coś tam" już umie, ale nie jest posłuszny na tyle, aby rzeczywiście w każdej sytuacji przyszedł do nogi czy usiadł i się nie ruszał. Próbowałam odciągać jego uwagę od wchodzących do domu osób przez przywoływanie do innego pomieszczenia, wydawanie komend i nagradzanie. To działa, po kilkuminutowej sesji pies już tylko chce zobaczyć i powąchać gościa, nie okazuje radości i ciekawości w sposób nadmiernie wylewny. Ale też nie zawsze taka metoda jest możliwa do realizacji - jeśli np. jestem w domu sama (z małym dzieckiem), to nie mogę zostawić obcej osoby w holu, a sama lecieć do kuchni szkolić pieska...
Podpowiedzcie jakąś inną metodę.
Maggie
 
Posty: 87
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-26, 21:48
Lokalizacja: Łódź

Postprzez Gość » 2006-10-25, 22:18

nasz Bosmek też nas tak witał ;-) teraz jesteśmy na etapie "oduczania" takiego zachowania. ogólnie kiedy wracaliśmy do domu i skakał to totalnie go ignorowaliśmy, wg mnie chodzi o to, że to Ty masz się przywitać psikiem na swój sposób a nie on z Tobą :-| dopiero kiedy się uspokajał to my się z nim witaliśmy. teraz już jest bardzo fajnie bo nie ma praktycznie tego problemu, bardzo żadko zdarza się, że mały się "zapomina". co prawda Ty nie piszesz o tym, że Atos wita w taki sposób Was a jedynie waszych gości. u nas ten problem też istnieje ale ja widzę, że znowu to nie Bosman "wini" a goście :roll: każdy kto wchodzi od razu bierze go w objęcia i tym samym daje mu znak, że tak wolno. sami są sobie winni i widocznie to lubią ;-) tylko to dotyczy stałych bywalców. natomiast z osobami, które pojawiają się raz na jakiś czas nie ma takich sytuacji bo Bosman nie jest z nimi zżyty i traktuje ich po prostu jako gości.
jednak teraz, kiedy już wie, że z nami się tak nie wita, wystarczy tylko powiedzieć "nie wolno" albo "nie skacz" i już wie o co chodzi ;-) także widać poskutkowało :mrgreen:
pewie niewiele pomogłam, ale to tyle jeśli o moje doświadczenia chodzi :roll:
Gość
 
Ostrzeżeń: 0

Postprzez Gość » 2006-10-25, 22:21

ten gość to znowu ja :roll:
tym razem to jednak moja wina :oops:
Gość
 
Ostrzeżeń: 0

Postprzez inbloom » 2006-10-25, 22:22

ale tym razem to już nie moja :evil:
Avatar użytkownika
inbloom
 
Posty: 3210
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-10-11, 21:59
psy: Bosman(*) Chaber (*) Felu

Postprzez Barbel » 2006-10-25, 22:33

Kiedyś, na którymś forum była o tym mowa (pisanie :mrgreen: ). Generalnie należy mieć zaprzyjaźnionego gościa, kt. w momencie przyjścia do Was zignoruje psa (będzie udawał, że go nie widzi), albo po prostu wyjdzie :-P . W tym momencie odbieramy zwierzakowi to na czym mu zależało najbardziej czyli uwagę interesującej osoby. Takich prób kilka przez parę dni pod rząd - można wykorzystać sąsiada :roll: , koleżankę, kolegę rodzinę - niewłaściwe skreśl.
Gdy przychodzą goście nie-psiarze lub tacy co aż za chętnie się witają z psem i niszczą nam całotygodniową robotę, na dźwięk dzwonka (lepiej przed) zamykamy zwierza w innym pokoju i pozwalamy się przywitać wtedy gdy już będziemy mieli na to ochotę.
Bardzo "łopatologicznie" tłumaczy i pokazuje to Z.Mrzewińska w "Z kluczem do psa"
Avatar użytkownika
Barbel
Moderator
 
Posty: 5195
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-24, 17:31
Lokalizacja: Śląsk
psy: Barnaba (*),

Postprzez Kasia » 2006-10-26, 00:58

ja moich gości/znajomych/rodzinę nauczyłam jesli dotykacie - liczcie się z zabawą z psem, obślinieniem i innymi atrakcjami związanymi z pląsajacym 60 kg bernem...jesli nie wyciągają łapek do pieska - piesek wącha i idzie dalej do swych zajęć co ostatnio oznacza upodobanianie się do dzika w przeoraniu działki :evil:
Kasia
 
Ostrzeżeń: 0

Postprzez Cefreud » 2006-10-26, 09:27

wiem,że to zabrzmi brutalnie ale krokiem w oduczaniu Freuda niszczenia mieszkania było nie witanie się z psem-do około 20 min po wejściu.To nauczyło go,że ani z goscmi ani z nami pies nie wita się pierwszy.Merda ogonem i czeka na jakis sygnał od nas.Wczesniej radosnie witał nas i niektórych gosci.Zazwyczaj najbardziej cierpiała na tym nasza córka,którą w czasie swych baranich skoków tratował.
Avatar użytkownika
Cefreud
 
Posty: 10797
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-24, 21:36
psy: CeFreud (*),Wall-e i Kubuś-sz koty,Pimki(*)

Postprzez Maggie » 2006-10-26, 12:40

My (domownicy) dajemy sobie radę, właśnie na zasadzie ignorancji. Wchodzę, mówię "cześć pies" i robię swoje. Ewentualnie jeszcze dosyć groźnym głosem "nie skacz, nie wolno". Jak przychodzą goście - psiarze to jest dokładnie tak, jak mówi Kasia.
Problem mamy z tymi przeintelektualizowanymi homo sapiens, którzy psa ewentualnie w klatce mogliby obejrzeć...
Ja nie wiem, czy Atos jest taki głupi (chyba jednak nie...), czy taki ufny, ale skacze radośnie na tych, co to psa do klatki.
Będziemy próbować metody "z sąsiadką", zobaczymy.

Słuchajcie, ja wiem, że nie każdy musi lubić psy. Ale panikować tylko dlatego, że "coś" ma cztery łapy i ogon?!
Szukam opiekunki dla naszej Najmłodszej. Wczoraj przyszła pani, całkiem miła na oko. Na widok Atosa "Boże, jaki wielki!". Wchodzi do pokoju "Och, to i KOTA państwo macie?!", a po chwili "och, to tu jest TROJE DZIECI?!!" Było jeszcze "Ale pies tu nie wchodzi, prawda?" i ironiczne "Acha, nie ugryzie mnie, najwyżej mnie przewróci!"
No i co ja jej miałam powiedzieć? Że Najmłodsza śniadanie je, dzieląc się z kotem "pół na pół"? Że Atos najbardziej lubi wylegiwać się pod stołem w kuchni? Szkoda gadać...
Maggie
 
Posty: 87
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-26, 21:48
Lokalizacja: Łódź

Postprzez Kasia » 2006-10-26, 13:21

mogłaś dodać - następna trójka jest u dziadków - mieszkamy tu na zmiany.Aha! u dziadków też jest jeszcze drugi taki tylko jeszcze troszkę wyższy ale pani się nie boi prawda? a lubi pani zwierzątka prawda? bo u nas jest taki zwyczaj, ze opiekunka idzie ze zwierzakami dwa razy dziennie na spacer....poradzi sobie pani?
Jezuuu normalnie bym nie wytrzymała :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Kasia
 
Ostrzeżeń: 0

Postprzez Cefreud » 2006-10-26, 13:28

jak szukałam opiekunki do Matyldy też miałam taki problem.Jedna pani powiedziała,że psychicznie nie wytrzyma 8 godzin z rottweielerem.Powiedziałam,że intelektualnie tez nie i skończyłam rozmowę
Avatar użytkownika
Cefreud
 
Posty: 10797
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-24, 21:36
psy: CeFreud (*),Wall-e i Kubuś-sz koty,Pimki(*)

Postprzez Maggie » 2006-10-26, 13:51

Noooooo... Wpływ rottweilera na psychikę opiekunek dziecięcych - może by jakąś rozprawkę na ten temat :roll:
Maggie
 
Posty: 87
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-26, 21:48
Lokalizacja: Łódź

Postprzez Aga-2 » 2006-10-26, 16:38

Nie śmiejcie się z ludzi, którzy boją się rottweilerów. Od jakiegoś czasu panuje w mediach nagonka na te psy i ludzie, słuchając tego po prostu zaczynają się bać. Mówię o ludziach, którym przedtem nie przeszłoby przez myśl, aby bać się psa - niezależnie od jego rasy. Przede wszystkim, jak teraz na berny, tak z dziesięć lat temu panowała moda na rottweilery i inne psy obronne. Ludzie nagminnie je kupowali i często dochodziło do tego, że psy te trafiały w ręce, w które absolutnie nie powinny się były dostać. W każdym razie było wiele przypadków pogryzień lub nawet zagryzień przez psy i wielkim odsetku tych przypadków chodziło niestety o rottweilery. Sama mam rottweilery od 12 lat i dawniej nie miałam absolutnie żadnych zahamowań odnośnie tej rasy. Obecna moja rottweilerka jest bardzo dobrze wychowana (według mnie), ale w porównaniu np. do Asty, berna, jej zachowanie jest skrajnie inne. Ma teraz 9 lat i zdarza jej się przejawiać pewne formy agresji w stosunku do niektórych naszych gości. Nie zdarzyło się wprawdzie żeby kogoś ugryzła, ale ewidentnie stara się niektórych nastraszyć. Robi to nawet w naszej obecności, więc już od jakiegoś czasu trudno mi za nią ręczyć. Piszę - od jakiegoś czasu - bo dawniej, jak była młodsza, nie zachowywała się tak. Według mnie rottweilery są psami jednego pana i są nastawione na obronę terenu, rodziny itd. Dlatego teoretycznie nie należy się dziwić, że nie na każdą osobę reagują radośnie. Mnie osobiście wydaje się, że źle reagują przede wszystkim na ludzi, którzy się boją, ale jak się tu nie bać, skoro dookoła nas mówią, piszą i pokazują rottweilery napadające na ludzi, dzieci, nawet na właścicieli! W ten sposób kółko się zamyka. Mamy do czynienia ze złą sławą tej rasy i pewnie nie uda się jej zmienić jeszcze przez jakiś czas.
Aga-2
Moderator
 
Posty: 6352
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-26, 10:37
Lokalizacja: Kraków/okolica

Postprzez Aga-2 » 2006-10-26, 16:50

No, dobrze, ale wracając do berneńczyków i ich sposobu witania się: ponieważ właściciele matki naszej Asty, podali fakt wyskakiwania na ludzi, jako właściwie jedyną jej wadę, której nie udało im się opanować, to my postanowiliśmy od początku nie pozwalać Aście na siebie wyskakiwać. Jakoś nam się udało. Pies wprawdzie na przywitanie skacze jak oszalały - widok jak na rodeo, ale obok nas, a nie na nas. Do gości zawsze zachowywała pewien dystans, więc w ogóle nigdy nie było z tym problemu. Najśmieszniejsze jednak jest, że nasza stara rottweilerka, o której tak się poprzednio rozpisałam, nabiera pewnych cech berneńskich i też zaczyna podskakiwać. No, to już jest widok komiczny. Zwłaszcza, że zawsze witała nas bardzo radośnie, ale powściągliwie. Zwykle kończyło się na machaniu pozostałością po ogonie i oczekiwaniu na pieszczoty z naszej strony. Teraz mamy półtoraroczną bernenkę i dziewięcioletnią rottweilerkę podskakujące pociesznie!
Aga-2
Moderator
 
Posty: 6352
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-26, 10:37
Lokalizacja: Kraków/okolica

Postprzez Maggie » 2006-10-26, 17:18

Nie, nie śmieję się z ludzi, którzy boją się psów. Dobra: ja się boję pająków, ktoś się boi onka albo rotka. Ale sytuacje czasami mnie przerastają. Jeśli ktoś robi wielkie oczy "jak można mieć trójkę dzieci i jeszcze zwierzęta!" - no, to nie wiem, czy śmiać się, czy płakać. Swoją drogą ciekawe, co tę panią bardziej przeraziło: dzieci czy futrzaki...
Maggie
 
Posty: 87
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-26, 21:48
Lokalizacja: Łódź

Postprzez Maggie » 2006-10-26, 17:23

Nie wiem, czy jasno się wyraziłam. Chodzi mi o to, że gdyby mi ktoś powiedział: nie mogę pracować w państwa domu, bo boję sie psów (kotów, rybek itd.) - to bym zrozumiała. Ale ironiczne podteksty, zdziwienie "jak można" albo hasło "psychicznie nie wytrzymam z psem" - tego nie potrafię pojąć.
Maggie
 
Posty: 87
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-26, 21:48
Lokalizacja: Łódź

Postprzez Kasia » 2006-10-26, 17:28

Maggie to jesteśmy w tej samej grupie...ja tez jakos nie kapuję....
Kasia
 
Ostrzeżeń: 0

Postprzez Cefreud » 2006-10-26, 19:18

widzisz nie problem w baniu się psa, ale jak dzwonisz na 100 ogłoszenie i na hasło,że w domu jest pies i dziecko słyszysz podteksty o nieodpowiedzialności swej to Ci się słabo robi.poza tym dla mnie ktoś,kto tak reaguje na zwierzęta nie wydaje się odpowiednim wychowawcą dla mojego dziecka.Dla mnie ktos kto lubi i szanuje zwierzeta nie może byc złym człowiekiem.A jak słyszysz od ludzi,że powinnas pozbyc się bestii bo masz dziecko....
To jest odpowiedzialnoś-wywalic 7 letniego rotka z powodu dziecka? Super!Poza tym moj rotwailer był mniej agresywny niż moj bern.Fakt był tez mniej wylewny :-) i do berna ciągle się przyzwyczajamy ;-)
Avatar użytkownika
Cefreud
 
Posty: 10797
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-24, 21:36
psy: CeFreud (*),Wall-e i Kubuś-sz koty,Pimki(*)

Postprzez Natalia i Galwin » 2006-10-26, 22:13

Swoich dzieci nie mam, ale według mnie dziecko powinno się wychowywać ze zwierzakami, bo wtedy uczą się odpowiedzialności... Przynajmniej moi rodzice tak zawsze mówili ;-)
Avatar użytkownika
Natalia i Galwin
 
Posty: 4226
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-27, 22:27
psy: Galwin (*)

Postprzez Roxanka » 2006-10-26, 23:00

I to prawda. Mój syn będąc w 4 klasie podstawówki, kiedy nasz mały psiak był chory powiedział kolegom, którzy przyszli wyciągnąć go na podwórko, że nie może wyjść, bo musi się opiekować chorym pieskiem. Rozczuliło mnie to wtedy bardzo. Teraz myślę że wyrósł na porządnego człowieka, a los zwierzaków nie jest mu obojętny.
Avatar użytkownika
Roxanka
 
Posty: 2938
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-10-01, 23:25
Lokalizacja: Warszawa
psy: TUNDRA Maltabar [']

Postprzez Maggie » 2006-10-26, 23:49

No właśnie - odpowiedzialność. Ja to rozumiem tak, że mam być odpowiedzialna za to, na co się decyduję. Dlatego m.in. uczę Atosa, że ma nie skakać, bo primo: nie każdy to toleruje, secundo: rozdepcze mi Małe. UCZĘ go, a nie wywalam z domu.

Karolina, a znalazłaś tę opiekunkę w końcu?
Maggie
 
Posty: 87
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-26, 21:48
Lokalizacja: Łódź

Następna strona

Powrót do Problemy wychowawcze

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 9 gości