Czy/Gdy metody pozytywnego szkolenia zawodzą

Jeśli masz problem ze swoim podopiecznym spróbuj poradzić się bardziej doświadczonych forumowiczów:)

Moderator: MartaD

Czy/Gdy metody pozytywnego szkolenia zawodzą

Postprzez 2kreski » 2015-06-02, 17:27

mod: wydzielone z wątku viewtopic.php?f=11&t=56

A czy my przypadkiem sie wczoraj nie widzielismy na szkoleniu? ;>

Coco tez za smaczki posluszna jest zawsze, a bez... bywa roznie.
Co myslisz o tej metodzie na " waruj bez smaczka", ktora wczoraj byla na Coco cwiczona?
Avatar użytkownika
2kreski
 
Posty: 696
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2014-10-01, 10:59
psy: DSPP Coco, DSPP Kvant

Re: Appenzeller sennenhund

Postprzez lotkaman » 2015-06-09, 19:57

Hej :)
powiem tak, na szczęście z Baxą już ćwiczyliśmy wcześniej leżenie, więc raczej kładzie się sama, nie trzeba jej przymuszać sznurem :)
generalnie, jeśli chodzi o kurs, to mam porównanie z przedszkolem w szkole, w której uczono tylko i wyłącznie pozytywnymi metodami. Niestety, to nie dla Baxy... albo inaczej, musiała by to być praca na pełen etat, aby ją okiełznać :))
załamkę miałem, jak na pierwszych zajęciach Baxa dostała kolczatkę... wtedy mi się mocno lampka kontrolna zapaliła, ale na szczęście kolczatka była na 20-30min, i już nigdy do niej nie wróciliśmy. Tak samo to jej skakanie i spychanie kolanem... początkowo myślę sobie no psa mi kopie... ale to zaaczyna działać , Baxa duużo mniej skacze, a i kolanem wiem jak operować żeby jej nic nie robić :)

póki co, ja efekty widzę znaczące, choć to pewnie bardziej zasługa systematyczności, niż sposobu szkolenia.
Do zobaczenia jutro :)
lotkaman
 
Posty: 16
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2014-10-23, 18:09

Gdy metody pozytywnego szkolenia zawodzą

Postprzez 2kreski » 2015-06-10, 09:00

Podzielam twoja opinie :)
My tez do przedszkola chodzilismy gdzie indziej i tez bylam zalamana brakiem postepow.
Odpychanie kolanem, faktycznie milo nie wyglada...ale jezeli dziala. Psy w stadzie tez pewnie sobie radza podobnie...
Obawiam sie, ze mozemy dostac za to po glowie ;) ale rowniez zgodze sie z toba w tej kwestii, ze tylko i wylacznie pozytywne metody chyba nie sa dla wszystkich psow.

Do zobaczenia :)
Avatar użytkownika
2kreski
 
Posty: 696
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2014-10-01, 10:59
psy: DSPP Coco, DSPP Kvant

Gdy metody pozytywnego szkolenia zawodzą

Postprzez baksak » 2015-06-10, 09:56

No to po głowie ;) : pozytywne metody są dla wszystkich psów <tak>
Tylko część "szkoleniowców" nie doczytała, że nie polegają na bezmyślnym pasieniu smaczkami - stąd przeważnie brak postępów i rozczarowania. Tak jak i przy wszystkim: trudniej i dłużej zwykle znaczy solidniej. Możliwe że prędzej "nauczysz" czegoś psa stosując korekty. Pytanie czego jeszcze go przy tej okazji nauczysz. I czy na pewno chcesz mieć "przyjaciela" którego tak traktujesz. Bo jak dla mnie wątpliwe czy nadal można to nazywać przyjaźnią.
Żeby nie było - rozumiem frustrację spowodowaną brakiem postępów. Ale myślę sobie, że na niegrzeczne dzieci nikt (chyba?) nie stosuje obroży elektrycznej, zacisku czy bardzo delikatnego kopnięcia. Raczej szuka pomocy u kolejnego fachowca, co najwyżej wkładając więcej wysiłku w jego wybór ;)
A że Apki, Entle i Duże nie należą do najłatwiejszych psów to swoją drogą :mrgreen:

PS
Dzikie psowate nie tworzą "stad", a rodziny. I raczej nie odpychają się kolanami ani nie grzyzą ;>
Avatar użytkownika
baksak
 
Posty: 2750
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2011-03-28, 13:21
Lokalizacja: Warszawa
psy: Expert [*] i Gerda (Majowy Skarbiec)

Re: Appenzeller sennenhund

Postprzez 2kreski » 2015-06-10, 12:41

Baksak, jak od poczatku wiadomo, ja znawca psiego tematu nie jestem.
Niestety nie jestem tez ekspertem od szkolenia psow.
Szkole wybralam robiac tradycyjne rozpoznanie czi pytajac innych ludzi z psami gdzie szkoli.
Coco nie miala nigdy w zyciu kolczatki na sobie. Jednak 8 miesiecy "rownaj" na smacznie nie przyniosla WCALE efektu, za to szarpniecie smycza, po zawolaniu "rownaj" gdy nie zrowna, spowodowalo, ze mam wrazenie, iz pies dopiero zalapal o co mi chodzi .
To samo z " waruj".Pieknie robila zawsze gdy mialam w reku smaczek. Gdy nie - pies gluchl. Trenerka przydeptywala jej smycz mowiac "waruj" az w koncu sie polozyla. Ja juz nie musiam wogle tego robic i pies sie kladzie na haslo.

Z resza lotkaman moze potwierdzic, ze Coco zepsula nawet trenerce pokaz tej " sztuczki" gdy ta chiciala pokazac jak nadepnac na smycz gdy pjes sie nie polozy na komende. Niestety Coco zawarowala od razu ;)

Jezeli odwujemy sie do dzieci, bo tu znacznie bardziej czuje sie ekspertem ;), to nigdy nie bije moich dzieci i nie uwazam ze klaps to jakakolwiek metoda wychowawcza ale zdazylo mi sie np zaprowadzic rozhisteryzowanego dwulatka do pokoju za reke- w pewnym sensie mozna powiedziec, ze na sile.

O, Coco tez np inaczej nie szlo nauczyc, zeby nie wpadala pierwsza do domu, tratujac mi dzieciaki w drzwiach, jak poprzez zagradzanie jej drzwi soba i wrazie koniecznosci, cofnieciu za obroze do tylu.

Uwazam tez, ze odkad intensywnie cwiczymy, Coco zrozumiala swoje miejsce w.stadzie ale tez nasza przyjazn, jezeli mozna tak powiedziec , jest znacznie silniejsza.
Nie wiem jak to opisac ale jest we mnie wpatrzona i nawet teraz wybrala siedzenie ze mna na sloncu ( w Gdansku jest cieo ;)), niz odejscie.kawalek dalej w cien ogrodka.
Avatar użytkownika
2kreski
 
Posty: 696
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2014-10-01, 10:59
psy: DSPP Coco, DSPP Kvant

Re: Appenzeller sennenhund

Postprzez baksak » 2015-06-10, 16:46

Przykro mi, że wybrałaś takie metody tresury.

Żałuję, że nie udało ci się trafić na porządnych szkoleniowców, którzy potrafią pokazać jak metodami pozytywnymi osiągnąć bez większych kłopotów to samo, bez zadawania psu bólu.

Myślę, że to wielka porażka tego Forum, że będąc jego stałym użytkownikiem zdecydowałaś się na zastosowanie takich a nie innych metod. I że najwyraźniej nikt tu nigdzie nie zdołał przedstawić wystarczających argumentów za tym, że pies jest istotą odczuwającą emocje, o całkiem złożonej psychice, która potrafi tworzyć z człowiekiem silne więzi, która potrafi się uczyć w sposób daleko wykraczający poza proste stosowanie kar i nagród i - najzwyczajniej w świecie - nie godzi się wybierać pewnych metod tylko dlatego, że bywają skuteczne.

Odwołując się do przykładu z dziećmi i przenosząc go na psi grunt. Metody pozytywne to właśnie wynoszenie rozhisteryzowanego dziecka. Szkolenie metodami awersyjnymi to - nie miej złudzeń - nie dawanie klapsa. To przywalenie metalową rurką po łbie.

Z całą, nieustającą sympatią do Ciebie, po przeczytaniu tego co napisałaś u mnie smutek i trwoga.
Avatar użytkownika
baksak
 
Posty: 2750
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2011-03-28, 13:21
Lokalizacja: Warszawa
psy: Expert [*] i Gerda (Majowy Skarbiec)

Re: Appenzeller sennenhund

Postprzez 2kreski » 2015-06-10, 17:13

Dobrze, to jeszcze raz. Ja nie upieram sie, ze to najlepsza metoda. Ja tylko twierdze, ze inne nie dzialały :(, a nie moge sobie pozwolic np. na wywracanie dzieciakow w dzikim pedzie do drzwi.
Jezeli ktos tu zna inne metody, niz zagradzanie wejscia soba i cofanie psa, ja bardzo chetnie je wyprobuje.
Chociaz uczciwie powiem, ze nie wydaje mi sie to traumatycznym przezyciem dla psa.

Btw, czy mozna prosic moda o przeniesienie ostatnich postow do jakiegos watku szkoleniowego? <prosi>

Drugie primo ;), mam wrazenie, czysto intuicyjne, ze Coco sie krzywda nie dzieje. Samo szkolenie bardzo lubi- tego jestem pewna.
Baksak, ja naprawde jestem wrazliwa na tego psa i mysle, ze po tych paru miesiacach razem, dosc dobrze wyczuwam i reaguje na jej potrzeby. Ostatnie czego bym chciala, to to zeby w jakis sposob ucierpiala. Nie zadaje jej tez bolu. Chodzi w zwyklej obrozy i nigdy nie miala innej, a jezeli musze, szarpnac smycza do rownaj, to tez z wyczuciem.
Moze faktycznie szkoda, ze nie trafilam na jakiegos innego dobrego specjaliste, ale w Gdansku szalonego wyboru psich szkol nie ma.

Dziekuje za twojego posta, bo zmusil mnie do ponownego zastanowienia sie nad tematem.

Jezeli macie lepsze rozwiazania, to wszystkie uwagi przyjme z pokora.
Avatar użytkownika
2kreski
 
Posty: 696
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2014-10-01, 10:59
psy: DSPP Coco, DSPP Kvant

Re: Gdy metody pozytywnego szkolenia zawodzą

Postprzez Milla » 2015-06-10, 18:21

mod.: wydzieliłam i przeniosłam

No to jeszcze ja dołożę swoje trzy grosze.

Jedynie raz miałam okazję "popracować" z normalnym psem - normalnym w znaczeniu, że od szczenięcia był ze swoją rodziną i nie miał traumatycznych przejść, u mnie wylądował tylko w ramach wakacyjnego wypoczynku ;-) <buzki> Było zaskakujaco prosto ;-)

Za plecami mam kilka przeczytanych książek i kilka warsztatów, a wciąz zdarzają sie sytuacje gdy mam pustkę w głowie. W takim momencie tym co mi przyświeca jest "nie kieruj się emocjami". Nigdy.
Moje zmęczenie pracą, mój zły humor z powodu czegokolwiek, czy też frustracja z powodu braku postępów w pracy z psem, muszą zniknąć dokładnie w momencie gdy pies mnie widzi, a najlepiej chwilę wcześniej.

Psy z którymi mam doczynienia zazwyczaj próbują albo w panice uciec, albo sprawdzić czy jak mi pokażą cały garnitur zębów to ucieknę z krzykiem.
W takich przypadkach metody by Cesar Milan nie działają, albo ich efekty uboczne są bardziej wyraźne i pojawiają się szybciej.
Oczywiście, każdy pies jest inny, ale ich psychika (o ile nie mają chorób neurologicznych, guzów mózgu itp.) działa na tej samej zasadzie. Pokaż mi o co Ci chodzi i dlaczego powinienem to zrobić.
To pokaż ma wydźwięk bardzo bezpośredni - pamiętam historyjkę o Borsuku który przeskakiwał przez przeszkody by Expert wiedział jak to zrobić, w przypadku moich futer takich metod stosować nie muszę :mrgreen: , ale jest wyłapywanie momentu gdy pies się kładzie -(równocześnie) pada komenda 'połóż się', po czym nagroda, po setnym powtórzeniu pies nie liczy na nagrodę, ot, po prostu robi, bo komenda kojarzy mu się z tym działaniem. Da się, choć wymaga to na pewno więcej wysiłku niż mechaniczne ułożenie psa - u mnie odpada - Bonita jako pies po przejściach mechaniczne układanie potem odchorowywuje np. niepełnym skrętem żołądka.

Z kolei przypadek dominującego samca berna (waga bliska mojej, a był wychudzony), który wiecznie sprawdzał co mu wolno a co nie. Siłą, kopniakami i kolczatką mogłam jedynie sprowokować sprawdzanie jakości zgryzu.
Trwało krótko, pies błyskawicznie (niecały tydzień) zalapał o co chodzi w chodzeniu przy nodze, ponieważ wychodził np. tylko na krótkiej smyczy -> chodzienie tuż koło mnie, tylko na długiej -> hulaj dusza, piekła nie ma. (na poczatku jak niespodobał mu sie mój sąsiad, za dźwignię robił pień drzewa, bo nie byłam w stanie psa utrzymać)

Dla mnie - przytrzymanie psa, przesunięcie - jak najbardziej jest ok -> pokazujesz psu czego od niego wymagasz w danej sytuacji.
Ale niestety - kopniaki, dowolnie lekkie, czy "we właściwe miejsca" - są złym pomysłem, a jeśli pada to z ust szkoleniowca, to znaczy że za bardzo sie naoglądał w telewizji Zaklinacza Psów.

Poza szkoleniowcami - poczytaj ksiazki o tym jak działa pies.
Avatar użytkownika
Milla
Moderator
 
Posty: 1383
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2009-10-24, 12:21
Lokalizacja: Podkowa Leśna
psy: Maja[*], Bonita oraz klan A&B&D

Re: Czy/Gdy metody pozytywnego szkolenia zawodzą

Postprzez baksak » 2015-06-10, 19:49

Kurczę Magda to jest chyba najlepsze podsumowanie metod pozytywnych: Pokaż mi o co Ci chodzi i dlaczego powinienem to zrobić.
Metodę awersyjną w tej konwencji można opisać jako: Bolało? No to zrobię ci tak jeszcze raz, jak nie będziesz wypełniać poleceń.

Widzisz 2kreski, ja powtórzę jeszcze raz, że rozumiem, że przy braku efektów skierowałaś swoje kroki tam gdzie efekty były. I absolutnie nie chodzi mi o to, żeby ci wytykać, że stosujesz metody, które są nie-halo (o czym jeszcze słowo). Ale chciałbym, żebyś się im przyjrzała i oceniła czy chcesz tak postępować z psem i miała świadomość tego co robisz, a czego na pierwszy rzut oka nie widać.

Ja się upieram, że awersja to barbarzyńska metoda.

Do rozważenia jest taka rzecz: piszesz, że nie zadajesz Coco bólu. Metody awersyjne polegają na zadawaniu bólu/sprawianiu dyskomfortu. Dlatego działają. Jak sądzisz czemu taka zmiana zachowania u psa? [to jest kluczowe pytanie - co zadziałało - Coco nagle postanowiła sprawiać ci przyjemność swoim zachowaniem? <mysli> ]

Ludzie na szkoleniach przyzwalają na stosowanie takich metod, bo ból/dyskomfort jest na takim poziomie, że psy zwykle nie piszczą, nie skomlą, nie uciekają (choć i to się zdarza). Ale patrząc z boku na takiego psa widać najpierw zaskoczenie, potem uległość, czasem rezygnację.
Spoiler:


Lekkie szarpnięcie smyczą? Wybacz ten drastyczny przykład, ale pewno wiesz że podczas wieszania rdzeń kręgowy człowieka przerywa się pod naciskiem masy spadającego ciała. Siła z którą możesz szarpnąć psa prawdopodobnie go nie zabije, bo do przerwania rdzenia jest niewystarczająca. Ale czy to na pewno dobra droga?
Mnie kiedyś AniaRe z Alto powiedziała, że psa można szarpnąć tak, jakby się szarpnęło za ramię przyjaciela, żeby mu powiedzieć: "uważaj, wejdziesz w błoto". I nie mocniej.

Jeszcze jedno: tak naprawdę to nie stosowaliście innych metod - bo z twojego opisu wnioskuję, że wynika, że wiele rzeczy robiliście niepoprawnie. Trudno mówić o stosowaniu jakiejś metody jeśli coś robi się niezgodnie z jej założeniami. A jeszcze trudniej, żeby przynosiła skutki.

I tak na koniec ku przestrodze: masz małe dzieci, a stosując awersję uczysz psa, że wygrywa silniejszy. Czy twoje dzieci też są silniejsze od psa? To tak a propos "miejsca w stadzie".
Avatar użytkownika
baksak
 
Posty: 2750
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2011-03-28, 13:21
Lokalizacja: Warszawa
psy: Expert [*] i Gerda (Majowy Skarbiec)

Re: Czy/Gdy metody pozytywnego szkolenia zawodzą

Postprzez 2kreski » 2015-06-10, 20:33

To ja dla jasnosci jeszcze bardziej naswietle sytuacje.
Po kolei:
Coco chodziala do psiego przedszkola tu:
http://www.canissapiens.pl/
Miala tez z trenerka indywidualne lekcje- Pani przychodzila do nas do domu.
Ja uczciwie z nia cwiczylam.
Spoiler:

Efekt taki, ze piez wykonywal komendy w zaleznosci od tego czy mu sie chcialo, lub gdy widzial albo liczyl na nagrode.

Z reka na sercu- nie wiem co robilam nie tak, bo tez zakladam, ze cos napewno.

Bardzo zaluje- baksak i Milla, ze mieszkacie tak daleko, bo widzac nas (mnie i Coco) na spacerze napewno moglibyscie cos doradzic ale tez przekonac sie, ze miedzy nami jest wiez i to wydaje mi sie bardzo silna jak na tak mlodego psa, ktory przyszedl do nas " niedotykalski". Jest zmiana o 180 stopni i to doslownie.

Millu, stosowalam rowniez metode, ze jak pies przykladowo lezy,,to mowie mu waruj i chwale. A cwiczenia z nagroda, byly nie 100 a 1000 razy napewno. Pies DOSKONALE wiedzial o co chodzi ale wykonywal,jak mu sie chcialo.

Co jest teraz jego motywacja? Nie wiem ale mysle ze napewno nie strach przed bolem , bo bede sie upierac, ze jestem na tyle delikatna, ze go nie zadaje, ani przed dyskonfortem- ten pewnie wystepowal. Mysle, ze ona szarpniecie smycza i ulozenie rekami wiaze z moim niezadowoleniem z niewykonania komendy. Bo Coco, moim zdaniem chce pracowac i powiem nieskromnie, chce pracowac dla mnie.
Nie mam pojecia, moze wczesnie stosujac jedynie komendy slowne i nagrody, cos bylo nie tak w intonacji glosu, ze moim niezadowoleniem sie nie przejmowala zbytnio. Nie wiem. Zgaduje tylko.

Teraz chodzimy tutaj ;

http://www.hauward.pl/

Szkola naprawde, wydawaloby sie powazna, wlascicielka prowadzi niezwykle popularna audycje o psach w Radio Gdansk. Trenerka ( Alicja Makowiec)jest min. behawiorystka i wiceprzewodniczaca Oddzialowej Komisji Szkolenia Psow (zkwp). Ma imponujaca wiedze o psach.

Juz sama nie wiem, co o,tym myslec...
Avatar użytkownika
2kreski
 
Posty: 696
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2014-10-01, 10:59
psy: DSPP Coco, DSPP Kvant

Re: Czy/Gdy metody pozytywnego szkolenia zawodzą

Postprzez Milla » 2015-06-10, 20:56

Że tak powiem, ekhem -> viewtopic.php?f=125&t=2774
To co napisała Natalia 6 lat temu, de facto wciąż jest ćwiczone.

A co do szkoleniowców których wypuszcza ZK, nie lubię i chyba nie jestem odosobniona. (dyskusja między kajkąw a Anią i Hanią viewtopic.php?f=125&t=40530 - tam w ogóle jest więcej ciekawostek mniej lub bardziej aktualnych)
Avatar użytkownika
Milla
Moderator
 
Posty: 1383
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2009-10-24, 12:21
Lokalizacja: Podkowa Leśna
psy: Maja[*], Bonita oraz klan A&B&D

Re: Czy/Gdy metody pozytywnego szkolenia zawodzą

Postprzez 2kreski » 2015-06-10, 21:04

Ok. Dzieki za linki. Mam do poduszki ;)

A jednak nie mam.
Pierwszy byl bardzo krotki, a drugi link niestety nie dziala :(
Avatar użytkownika
2kreski
 
Posty: 696
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2014-10-01, 10:59
psy: DSPP Coco, DSPP Kvant

Re: Czy/Gdy metody pozytywnego szkolenia zawodzą

Postprzez baksak » 2015-06-10, 21:21

2kreski napisał(a): (...) Mysle, ze ona szarpniecie smycza i ulozenie rekami wiaze z moim niezadowoleniem z niewykonania komendy. (...)

A wcześniej jak nie wykonywała komendy to byłaś zadowolona? ;> Bo tylko to by mogło tłumaczyć różnicę ;)

Co do rekomendacji ZKwP, to w związku do całkiem niedawna żeby dostać certyfikat trzeba było koniecznie stosować metody awersyjne uważane przez związek za jedynie słuszne.

Myślę, że trenerka z pierwszej szkoły nie potrafiła z jakiś powodów wyszkolić Ciebie. Bo w gruncie rzeczy na tym polega kurs: trener ma uczyć ciebie jak pracować z psem, a nie psa.

Jedno mogę powtórzyć: przeczytaj Bradshawa. 30 zł w empiku, dwa wieczory ;)
Avatar użytkownika
baksak
 
Posty: 2750
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2011-03-28, 13:21
Lokalizacja: Warszawa
psy: Expert [*] i Gerda (Majowy Skarbiec)

Re: Czy/Gdy metody pozytywnego szkolenia zawodzą

Postprzez 2kreski » 2015-06-10, 21:38

Baksak jasne, ze zadowolona nie bylam, ale wyobraz sobie sytuacje; 40 kg zywe srebro, zauwaza psa po drugiej stronie ulicy. O rownaj, delikatnie mowiac, moglismy zapomniec. Moje niezadowolenie mogla wyczuc jedynie przez glosne " stoj" albo " rownaj". A ze ja jakos chyba specjalnie groznie wydrzec sie nie umiem, to miala to gdzies. Szarpniecie smycza obawiam sie jest dla niej bardziej jasne :(
Zreszta, w opisywanej sytuacji, ktora miala miejsce wielokrotnie, nie moglam dac sie wciagnac pod samochod, wiec zapieralam sie nogami, psu ko czyla sie smycz i i tak, nastepowqlo szarpniecie.
What's the difference?
I nie zebym sie upierala przy swoim. Staram sie tylko zrozumiec.

A ksiazke napewno kupie, ba nawet przeczytam ;)
Avatar użytkownika
2kreski
 
Posty: 696
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2014-10-01, 10:59
psy: DSPP Coco, DSPP Kvant

Re: Czy/Gdy metody pozytywnego szkolenia zawodzą

Postprzez maja991 » 2015-06-10, 21:47

Kurcze, tak czytam i szkoda, że mieszkacie daleko od Warszawy, z ręką na sercu poleciłabym Ci szkółkę do której my z Zeusem chodziliśmy. :-)
Bo czytając Twoje "zmagania" wiem, że mogłabyś się dowiedzieć wielu rzeczy/sposobów m.in. n, które ja wyniosłam z naszej szkółki, zarówno z zajęć z psem jak i wykładów, i które stosujemy do dziś.
Spoiler:

Bo mimo, że czytałam mnóstwo książek nt. wychowania psa(może niewłaściwe), to dopiero tam dowiedziałam się czym się kieruje pies, że dla niego nagroda, to nie tylko jedzenie (to też zabawa z pańcią, zabawa z innymi psami). A jeśli coś nie wychodzi to trzeba się cofnąć, a nie wymagać od psa, że się domyśli co robi źle.
I pocieszę Cię, że mimo, że Zeusowi w szkółce świetnie wszystko wychodziło - pierwszy w grupie łapał o co chodzi, to miałam chwile załamki że na normalnych spacerach już tak super nie jest. Im bardziej ja się irytowałam, że pies nie słucha, to on bardziej nie słuchał <bezradny>
Ciągle daleko nam do perfekcji, ale tak jak Milla napisała, nie można kierować się emocjami.
A małymi kroczkami można wypracować wiele.
Nie wiem, czy na forum jesteśmy w stanie przekazać Ci całą wiedzę/doświadczenie pracy z własnymi psami, bo można napisać, że sposobem, na skaczącego psa jest wydanie mu komendy, która uniemożliwi skakanie, np. siad.
Ale trzeba zacząć od początku, czyli jak nauczyć psa siad, nie tylko wtedy gdy jest smaczek w ręce, itd.
I święte słowa: <brawo>
baksak napisał(a):Bo w gruncie rzeczy na tym polega kurs: trener ma uczyć ciebie jak pracować z psem, a nie psa.

My się tego przede wszystkim nauczyliśmy na kursie :-D
maja991
 
Posty: 68
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2015-02-13, 16:26
psy: Zeus

Re: Czy/Gdy metody pozytywnego szkolenia zawodzą

Postprzez 2kreski » 2015-06-10, 21:56

A mieszkalam kiedys przez rok w stolycy - bylo sie nie wyprowadzac ;)

A moze ktos zna fachowca z prawdziwego zdarzenia w Gdańsku?

Coco na mnie nie skacze. W zaleznosci od stopnia ekscytacji, albo kazalam jej siadac, albo tylko ja ignorowalam. W efekciej teraz,juz doskonale wie, ze najpierw wchodze, stawiam przyslowiowe siaty, rozbieram sie , a potem jest czas na przywitanie sie z psem.

Znacznie gorzej sprawa ma sie ze znanymi i lubianymi goscmi :(
Niekiedy mamy straty w postaci brudnych spodni goscia albo dziury w swetrze :oops:
W efekcie czasami musze ja przytrzymywac za obroze, az emocje troche opadna.
Macie jakies rady na to?
I dlaczego ona wie jak sie zachowac gdy ja wracam do domu, a kompletnie tego nie powiela przy gosciach?
Avatar użytkownika
2kreski
 
Posty: 696
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2014-10-01, 10:59
psy: DSPP Coco, DSPP Kvant

Re: Czy/Gdy metody pozytywnego szkolenia zawodzą

Postprzez Anuta » 2015-06-10, 21:58

A ja polecam do poduszki (ale na więcej niż jedną noc) dwie pozycje:
- Alexandra Horowitz. Oczami psa
- Pamela Dennison. Pozytywne szkolenie psów dla żółtodziobów czyli wszystko, co powinieneś wiedzieć o ...

Pozytywne powinno być też twoje nastawienie. Pies doskonale odczytuje nastrój, a szczególnie zniecierpliwienie, złość, strach i zdenerwowanie. Wtedy trzeba np policzyć do 10 lub radośnie zakończyć szkolenie (koniecznie sukcesem/tym co już umiecie) :-D
Avatar użytkownika
Anuta
 
Posty: 1370
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-29, 15:45
Lokalizacja: Warszawa
psy: Astra(*), Nora(*) i Indi(*), Jumper, KeyRa

Re: Czy/Gdy metody pozytywnego szkolenia zawodzą

Postprzez 2kreski » 2015-06-10, 22:08

Dziekuje za polecenie ksiazek :)

Co do nastawienia, to mysle ze nie mam z tym problemu. Coco tez raczej nie wyprowadza mnie z rownowagi. Zeby zakonczyc sukcem tez pamietam z rad trenerki, ktora zaprosilismy zaraz po przywiezieniu Coco i tez sie do tego stosuje.
Aczkolwiek wiem, ze pewnie robie cos nie tak...
Avatar użytkownika
2kreski
 
Posty: 696
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2014-10-01, 10:59
psy: DSPP Coco, DSPP Kvant

Re: Czy/Gdy metody pozytywnego szkolenia zawodzą

Postprzez Barbel » 2015-06-11, 07:55

Avatar użytkownika
Barbel
Moderator
 
Posty: 5195
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-24, 17:31
Lokalizacja: Śląsk
psy: Barnaba (*),

Re: Czy/Gdy metody pozytywnego szkolenia zawodzą

Postprzez baksak » 2015-06-11, 10:34

2kreski napisał(a):40 kg zywe srebro, zauwaza psa po drugiej stronie ulicy. O rownaj, delikatnie mowiac, moglismy zapomniec. Moje niezadowolenie mogla wyczuc jedynie przez glosne " stoj" albo " rownaj". A ze ja jakos chyba specjalnie groznie wydrzec sie nie umiem, to miala to gdzies. Szarpniecie smycza obawiam sie jest dla niej bardziej jasne :(
(...) What's the difference? (...)

To może ten przykład, żeby pokazać sposób myślenia o sprawie.
Jeśli masz psa problemowego, to sorry ale póki nie ogarniesz problemu jesteś czujna jak indianin na łowach. Psa po drugiej stronie dostrzegasz pierwsza! Oceniasz sytuację i decydujesz: twój pies będzie chciał pociągnąć czy nie. Jeśli będzie - wybierasz z dostępnych rozwiązań: zmykasz w inną stronę, kotwiczysz o drzewo/latarnię, odwracasz uwagę psa dając polecenia które wykona na 100%.
A swobodne przechodzenie obok innych psów ćwiczysz cały czas wybierając z początku takie które są daleko i są mało atrakcyjne.
Mechanizm jest taki: myślisz za psa, obserwujesz i przewidujesz. I nie dajesz za trudnych zadań. To widać było za trudne i nie wyćwiczone.

Różnica jest taka, że szarpnięcie przez psa amortyzuje twoja (oby nie wyrwana ze stawu) ręka. Twoje szarpnięcie amortyzuje psia krtań i kręgosłup. Do tego różnica w podejściu. Ktoś chce skoczyć z okna i skacze versus ty go z tego okna wypychasz.

2kreski napisał(a):Znacznie gorzej sprawa ma sie ze znanymi i lubianymi goscmi :(
Niekiedy mamy straty w postaci brudnych spodni goscia albo dziury w swetrze :oops:
W efekcie czasami musze ja przytrzymywac za obroze, az emocje troche opadna.
Macie jakies rady na to?
I dlaczego ona wie jak sie zachowac gdy ja wracam do domu, a kompletnie tego nie powiela przy gosciach?

Ty pojawiasz się regularnie, goście rzadziej, więc ekscytacja większa.
Ćwiczenie jest proste: najpierw trzeba się zdecydować jak pies ma gości witać, uwzględniając jego żywiołowość i nie oczekując niemożliwego. Np. pies ma siedzieć grzeczni póki goście nie będą gotowi do powitań, a później np. nie wolno skakać i kąsać.
Spoiler:

Później potrzebny jest gość gotowy do współpracy, ubrany jak na grzyby i mający czas (i to jest najtrudniejsza część). Gość wchodzi, a pies ma siedzieć na tyłku aż do komendy. Jeśli tylko pies wstaje gość natychmiast wychodzi (ale nie stoi tuż pod drzwiami - ważne żeby na początku nauki odszedł choć kawałek - inaczej psu będzie się ciężko wyciszyć z nagrodą dyszącą tuż za drzwiami). Wraca gdy pies się ogarnie - zwykle parę minut. I znowu to samo. Ten czas siedzenia na początku musi być krótki ale zauważalny. Po tym dajemy komendę, jakąś tam: witaj czy coś i pies może się witać z gościem. Gdy tylko pies przegina gość znika. I procedura zaczyna się od początku. Pies szybko się zorientuje co powoduje znikanie nagrody (gościa). To się nie skończy na jednorazowej wizycie. Dobrze by było mieć paru gości pozorantów. Na początku najlepiej sprawdzają się postawni i ciężcy. Acha, I nie można do czasu zakończenia nauki robić żadnych wyjątków. A jeśli to konieczne to najlepiej żeby ktoś się poświęcił i na czas wizyty zabrał psa na spacer. W przeciwnym razie psu robi się w głowie zamieszanie i nauka jest dłuższa i trudniejsza.

To jest zresztą dokładnie to samo, co zrobiłaś ucząc ją jak witać ciebie ;)
Avatar użytkownika
baksak
 
Posty: 2750
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2011-03-28, 13:21
Lokalizacja: Warszawa
psy: Expert [*] i Gerda (Majowy Skarbiec)

Następna strona

Powrót do Problemy wychowawcze

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość