Witam,
w końcu nam się udało, czyli jesteśmy po sterylce. Dla wszystkich zainteresowanych opiszę co nieco. Zabieg był wczoraj, oddałam sunię o 11.00, a o 13.00 lekarz zadzwonił, że za godzinę można odebrać psa, bo chce ją jeszcze poobserwować. Przed - na moją prośbę wykonano biochemię i moorfologię, sami zalecają to dopiero u psów po 6 roku życia. A że ja panikara to oczywiście poprosiłam. Po zabiegu Pola samodzielnie opuściła gabinet i weszła do auta. W domu zwymiotowała 2 razy, a potem raczej spała. Po godzinie wyszła przed dom, zrobiła sisiu i małą kupę. Nie piła i nie jadła, choć na picie uzyskaliśmy pozwolenie późnym wieczorem.
Dziś byliśmy na kontroli, dostała kontynuację antybiotyku i zatrzyk przeciwbólowy, plus do domu antybiotyk na jeszcze 3 dni i w razie czego tabletkę przeciwbólową. Samopoczucie zdecydowanie lepsze. Gorączki brak. Niedawno sunia się napiła, trochę zjadła, już nie wymiotuje. Lekarz powiedział, że rana goi się ładnie, ale on nie zaleca kaftana ochronnego, tylko kołnierz, żeby był stały dostęp powietrza do rany. Ponoć nawet jak by się położyła w błocie, to rana jest tak zszyta, że nie ma prawa się nic paprać. Najgorsze, co może być to psi język.
Jeśli się nic nie będzie dzialo, to mamy się pokazać dopiero na zdjęcie szwów. Na koniec ważne, sunię operował dr Kalisz, pomagała mu przemiła Pani dr Ostrowska.
Mam nadzieję, że Pola szybko dojdzie do siebie i nie będzie żadnych negatywnych efektów zabiegu. Dr Kalisz bardzo podkreślał, żeby kontrolować wagę, szczegolnie ważne jest pierwsze pół roku.
To tyle, może moja opowieść przyda się mieszkańcom Łodzi i okolic oraz ich zwierzakom. Na razie z czystym sumieniem mogę polecić Animals na Franciszkańskiej i oby tak zostało