Ja wykastrowałam Odzia w lipcu zeszłego roku.
Obyło się bez żadnych komplikacji ,wszystko sie szybko zagoiło. Teraz Odysk nie wzdycha do okolicznych panienek nie mowiąc o Biance (wlasnie ma cieczkę i jest to mu zupelnie obojętne)a mam pewność ze nie zachoruje na raka jąder czy prostaty.
Myśle że to nie jest okaleczanie a raczej uwolnienie od działań hormonow na psa , który dopiero wtedy żle sie czuje (chce a nie moze).
Chrakter jego wogóle się nie zmienił dlej jest jak duze dziecko, wiecznie gotowy do zabawy i bynajmniej "nie skapcaniał"