Strona 1 z 1

Szkolenie rozwydrzonego psa

PostNapisane: 2011-02-08, 15:25
przez inprebo
Proszę o radę w kwestii szkolenia mojego entlika.
Max skończył pod koniec stycznia 5 m-cy, waży 15 kg, i coraz trudniej nad nim zapanować.
Od małego był uczony prostych komend, ale podejrzewam, że za mało zostały utrwalone,
W zimie niestety mieliśmy mało czasu żeby ćwiczyć. Moja mama, z którą pies jest prawie cały dzień tylko go rozpieszcza, pies w tym czasie albo śpi , albo biega po podwórku. Wieczorem chodzimy na spacer 1,5 godz.,ale w szelkach, obawiam się, że nie wróci na wołanie.
Skacze niestety na wchodzących do domu. Natomiast jak wracają domownicy skacze jak piłka prawie pod mój nos. Najlepsza zabawa to opieranie się na właścicielu i obgryzanie mu palców. Max w ogóle nie ma w zwyczaju położyć się obok Pana w spokoju, natychmiast zaczyna się szarpanie, podgryzanie i kociokwik. Jak się zmęczy woli sam poleżeć przy drzwiach wejściowych, chyba mu gorąco. Na wołanie przychodzi jak mu się podoba, najczęściej nie.
Poradźcie proszę jak postąpić, już zastanawiałam się nad profesjonalnym szkoleniem.

Re: Szkolenie rozwydrzonego psa

PostNapisane: 2011-02-08, 16:06
przez Olcia
Profesjonalne szkolenie to najlepsze co możesz zrobić dla siebie i swojego psa. nawet jesli nie rozwiąże wszystkich problemów, będziesz miał wiedzę, co robić dalej, nad czym pracować, jakimi metodami, co motywuje psa. Pozwoli Ci go lepiej zrozumieć i wzmocnić z nim relacje.
Zacznij jednak od ustanowienia zasad, jakich wszyscy domownicy będą przestrzegać. Nawet najlepsza szkoła nie pomoże, jeśli zabraknie konsekwencji.

Re: Szkolenie rozwydrzonego psa

PostNapisane: 2011-02-08, 16:18
przez Dora
Czytając ten wątek przypomniało mi się jaki mój pies był nieznośny w tym wieku :lol: mimo że chodziliśmy na szkolenie od 4 m-ca,wychodząc na smyczy Dora zachowywała się jakby była przyczepiona do sprężyny.Za chiny nie mogłam jej ujarzmić :oops: Jak na nią krzyczałam to ona odpowiadała mi szczekaniem.Jak jej się nudziło to potrafiła przyjść i ugryzc mnie w przedramię albo w łydkę.Jeśli chodzi o skakanie przy powitaniu to nauczyłam jej cierpliwości,która polegała na tym że jak wchodziłam do domu to kazałam jej usiąść czekałam tak długo aż trochę ochłonęla,potem smakołyk za dobre zachowanie pies zajmuje sie smakołykiem i zapomina że miał skakać po właścicielu.Teraz pies ma 2 lata.Jak wchodze do domu to siedzi i czeka.W zamian dostanie smakołyk albo głaskanko.

Re: Szkolenie rozwydrzonego psa

PostNapisane: 2011-02-08, 16:19
przez Bernielovers
"Zapomniany język psów" - polecamy tę pozycje! :-)

Re: Szkolenie rozwydrzonego psa

PostNapisane: 2011-02-08, 22:07
przez Busola
Dora napisał(a):Czytając ten wątek przypomniało mi się jaki mój pies był nieznośny w tym wieku :lol: mimo że chodziliśmy na szkolenie od 4 m-ca,wychodząc na smyczy Dora zachowywała się jakby była przyczepiona do sprężyny.Za chiny nie mogłam jej ujarzmić :oops: .

pamiętam ;-) :lol: :-P :oops:

Re: Szkolenie rozwydrzonego psa

PostNapisane: 2011-02-08, 22:22
przez Bobik
Tak - ewidentnie profesjonalne szkolenie właściciela może tu pomóc. Taki żart i nie-żart.

Re: Szkolenie rozwydrzonego psa

PostNapisane: 2011-02-09, 00:24
przez Sylwia
Twój psiaczek to jeszcze szczeniak, pewnie roznosi go energia, spacer na smyczy, nawet 1,5 godzinny chyba jej nie rozładuje. Musisz sprawić, aby przyjście do ciebie było dla psiaka atrakcyjniejsze niż cały ten piekny świat, który go tak może fascynować w tym wieku. Jego zachowanie jest bardzo podobne do zachowania Mikusia, ale już teraz robi się spokojniejszy, dorośleje i mądrzeje( skończył 9 m-cy). Aby popracować trochę z psem nie trzeba wcale dużo czasu. My uczymy sie różnych głupot 2-3 razy dziennie po dosłownie 5 min. Kiedy zaczyna obgryzać ręce jak ma napad głupawki wieczorem, każę mu przynieść sznurek, albo piłeczkę czy inną zabawkę( szybko załapał która jak sie nazywa) , jak przyniesie jedno to chwilę się tym bawimy a potem każe mu przynieść coś innego a tamto pierwsze chowam i znowu mówię szukaj, i tak aż się któreś z nas zmęczy. Co prawda na szkoleniu mówili nam, że jak pies zaczepia do zabawy, to należy go zignorować i dopiero jak odejdzie to po chwili zawołać i bawić się, ale nie zawsze tak to wychodzi :) Ze skakaniem na gości jeszcze mamy pewien problem( szczególnie, że waży już ponad 30 kg), ale staramy się ignorować albo odwracać uwagę czymś smacznym.

Re: Szkolenie rozwydrzonego psa

PostNapisane: 2011-02-09, 09:40
przez inprebo
Trochę mnie uspokoiliście. Tak to prawda, Max jest wulkanem energii. mamy jeszcze problem ze zjadaniem różnych zakazanych rzeczy. Zazwyczaj coś znajdzie sobie na podwórku lub ogrodzie i zjada zanim do niego dobiegnę. są to jakeś zamarznięte warzywa lub owoce, które sobie wygrzebuje z ziemi i wiele innych , o których wolę nie mysleć. Parę razy zdarzyły się wymioty. Wczoraj też coś dopadł i cały wieczór chrząkał. dzisiaj będzie obserwacja co z tego wyniknie.

Re: Szkolenie rozwydrzonego psa

PostNapisane: 2011-02-09, 10:41
przez Bobik

Re: Szkolenie rozwydrzonego psa

PostNapisane: 2011-02-09, 13:05
przez Dora
Busola napisał(a):
Dora napisał(a):Czytając ten wątek przypomniało mi się jaki mój pies był nieznośny w tym wieku :lol: mimo że chodziliśmy na szkolenie od 4 m-ca,wychodząc na smyczy Dora zachowywała się jakby była przyczepiona do sprężyny.Za chiny nie mogłam jej ujarzmić :oops: .

pamiętam ;-) :lol: :-P :oops:

Boże :oops: lepiej jak byś nie pamiętała:)
A pamiętasz jak zakończył się nasz egzamin? :lol:

Re: Szkolenie rozwydrzonego psa

PostNapisane: 2011-02-09, 13:48
przez Busola
Dora napisał(a):
Busola napisał(a):
Dora napisał(a):Czytając ten wątek przypomniało mi się jaki mój pies był nieznośny w tym wieku :lol: mimo że chodziliśmy na szkolenie od 4 m-ca,wychodząc na smyczy Dora zachowywała się jakby była przyczepiona do sprężyny.Za chiny nie mogłam jej ujarzmić :oops: .

pamiętam ;-) :lol: :-P :oops:

Boże :oops: lepiej jak byś nie pamiętała:)
A pamiętasz jak zakończył się nasz egzamin? :lol:

pamiętam ;-)
...ale to ogólnie był szalony dzień, wiele psów urywało się z "ćwiczeń", nawet tzw. pewniaki :lol: ku rozpaczy właścicieli, my też miałysmy takiego kompana-latawca :lol: wyobraźcie sobie: egzamin PT a pańcio gania za ONkiem po placu, bo akurat psu nie chciało sie chodzić przy nodze
już nie wspominając o sędzim który za bernami nie przepada :roll:

dobra, już nie zaśmiecam wątku offem :oops:

Re: Szkolenie rozwydrzonego psa

PostNapisane: 2011-02-09, 19:35
przez anizbi
1,5 godziny na rozładowanie dorastającego entlebuchera? Nic z tego.

Teść rzucał Mufie piłeczkę przez cztery godziny bez przerwy, po czym dał za wygraną.

Re: Szkolenie rozwydrzonego psa

PostNapisane: 2011-02-09, 19:39
przez anizbi
inprebo napisał(a):Trochę mnie uspokoiliście. Tak to prawda, Max jest wulkanem energii. mamy jeszcze problem ze zjadaniem różnych zakazanych rzeczy. Zazwyczaj coś znajdzie sobie na podwórku lub ogrodzie i zjada zanim do niego dobiegnę. są to jakeś zamarznięte warzywa lub owoce, które sobie wygrzebuje z ziemi i wiele innych , o których wolę nie mysleć. Parę razy zdarzyły się wymioty. Wczoraj też coś dopadł i cały wieczór chrząkał. dzisiaj będzie obserwacja co z tego wyniknie.


Spróbuj dać mu żwacza przed spacerem. Albo namordnik, tylko duży żeby pies mógł swobodnie ziać.

Re: Szkolenie rozwydrzonego psa

PostNapisane: 2011-02-09, 22:57
przez Olcia
anizbi napisał(a):Teść rzucał Mufie piłeczkę przez cztery godziny bez przerwy, po czym dał za wygraną.
Hmmm, czemu się nie dziwię? :roll:

Re: Szkolenie rozwydrzonego psa

PostNapisane: 2011-02-09, 23:39
przez Sylwia
Inprebo, a co je twój psiak? Suche, mieszane czy inne ? Myśmy trochę opanowali zjadanie kup dając Mikusiowi śmierdzące surowe szkielety i szyje idnycze, dużo owoców, surowe warzywa, chociaż ich to raczej nie zjada a rozgryza na milion kawałków. W domu nauczyłam go wypuszczania zabawek z gęby na komendę "patrz" z jakimś super cudownym smakołykiem, jak żółty ser albo kabanos( musi byc mocny argument :D ). Nie ma oddać mi tej zabawki do ręki, ale wypuścić na podłogę. Na spacery zawsze idę z saszetką ze smakołykami i w większości przypadków wypuszcza śmiecia z pyska jak mówię patrz i zaraz podtykam mu smakołyk. A zjadał wszystko, włącznie z woreczkami foliowymi, chusteczkami, jakimiś obrzydliwymi resztakmi jedzenia itp.

Re: Szkolenie rozwydrzonego psa

PostNapisane: 2011-02-10, 10:36
przez Bobik
Zgadzam się w pełni z tym, że różne "aromatyczne" smakołyki dawane przez właściciela zmniejszają w psie chęć pożerania ich na własną łapę na spacerze. Świetna jest też rada, aby nauczyć psa jakiejś komendy, po której wypuszcza to, co aktualnie ma w pysku (w szkołach PT często uczą "zostaw"). Pomoże to zażegnać krytyczną sytuację, kiedy psiak złapał coś rzeczywiście niebezpiecznego. A poza tym, pies chyba z tego wyrasta, chociaż jako szczeniak bada wszystko węchem i smakiem, a często w końcu zżera.
Nasz Cyr dwulatek jako dziecko był istnym spacerowym smakoszem, a teraz w zasadzie nic z ziemi nie podnosi, poprzestając na obwąchaniu. Faktem jest, że w międzyczasie zmieniliśmy karmę z przemysłowej na surową. Ale nasz drugi pies, szczeniak, też dostaje surowe, a mimo to czasem sarnim bobkiem nie pogardzi. Tylko w sumie jaka z tego szkoda? Nie trzeba się zaraz potem całować :) Ale komendy zostaw jest nauczona ;)
PS. Myśmy mieli złe doświadczenia z indyczymi szyjami. Są relatywnie tanie i łatwo dostępne, ale psy często wymiotowały odłamkami kości. Tylko to może być indywidualna sprawa, więc nie przesądzam. (Psy kości zawsze dostają surowe.)

Re: Szkolenie rozwydrzonego psa

PostNapisane: 2011-02-10, 12:42
przez inprebo
Max jest na suchej karmie Arion Puppy. ( Mam pytanie przy okazji - kiedy zmienić na karmę dorosłą ?)
Z tzw. smrodków dostaje wędzone uszy, szyje i inne obrzydlistwa, ale raczej w formie nagrody i do zabawy.
Wczoraj dopadłam go z baterią paluszkiem w dziobie, zamknął i nie chciał otworzyć. Warzywa dostaje do chrupania, co dziwne zwykła kością z zupy nie jest zbytnio zainteresowany - popodrzuca trochę i zostawi.

Re: Szkolenie rozwydrzonego psa

PostNapisane: 2011-02-10, 14:40
przez Sylwia
Bobik, rzeczywiście muszę się z tobą zgodzić, szyje indycze moga być be, u nas czasem wywoływały zaparcie lub ....powiedzmy bolesne wypróżnienia. Ale super są też skrzydeka kurze.
Inprebo, tak jak pisał Bobik, kości powinny byc surowe, gotowane inaczej sie trawią i mogą być niebezpieczne. Wędzone smakołyki sa fajne, ale w zepsutym surowym mięsie są bakterie gnilne, których podobno taki młody psiak potrzebuje do budowy własnej flory bakteryjnej.
My przejdziemy na dorosłą karmę jak Miki skończy rok, ale to i tak nie ma w jego przypadku znaczenia, bo głównie je naturalne jedzonko, surowe i gotowane. tak nam poradzili na szkoleniu i tego sie trzymam. Przekonało mnie, że kiedyś psiaki jadły tylko naturalne jedzenie i to wcale nie jakieś wielce wartościowe i pełne witamin, a żyły dużo dłużej niż teraz.
Mam wrażenie, że nasze psiaki to bliźniaki, jak babcię kocham :D Kiedyś jak byłam w pracy Miki dorwał się do pilota TV, oczywiście baterie zniknęły, a ja miałam schiza, że trzeba go będzie operować. Na szczęście poturlały sie w różne strony i w końcu je znalazłam. Kiedy indziej dorwał się do Poxipolu, takiego dwufazowego. Jedną z tubek przegryzł na pół i ta górna część z zakrętką zniknęła, przekopałam całą chałupę dostając spazmów z przerażenia bo Miki ział na kilometr amoniakiem. Ale znalazłam to g.... w końcu zakopane w mojej pościeli. A wszystko to robił z nudów, teraz przed pracą ide go zmęczyć porządnie , najlepiej jak pogania z psami, i wtedy jest spokojny jak mnie nie ma :D

Szkolenie entla

PostNapisane: 2011-06-04, 18:47
przez inprebo
Powracam po poradę. Krótki opis sytuacyjny:
Maks pod koniec sierpnia skończy rok. Zna podstawowe komendy, jednak jest problem z wracaniem do Pana. Następna sprawa to ganianie za samochodami, rowerami i skuterami. Mieszkam na wsi przy mało ruchliwej ulicy, ale samochody się zdarzają. Maks ma manię latania wzdłuż ogrodzenia jak tylko pojawi się jakiś pojazd. Kilka razy na spacerze wyplątał się nawet z szelek, i chciał gnać za autem. Rwie się za kazdym tak, że ciężko go utrzymać. Niestety w mojej okolicy brak jest szkół szkolących psy, musiałabym z moim jeździć ponad 100 km w jedną stronę co nie wchodzi w grę, bo Maks po 10 minutach odstawia cyrk w aucie. Jeszcze pytanie czy Wasze entle też " pyskują" kiedy coś jest nie po ich myśli- np. zabranie z pyska nowego buta pańci. Wtedy jest skakanie, szczekanie, popychanie. Mam nadzieję, ze z tego wyrośnie. Poradzcie co robić.

Re: Szkolenie rozwydrzonego psa

PostNapisane: 2011-06-06, 20:33
przez Anna Przybylak
Może po krotce jak ja sobie poradziłam z moim Apolem .Chciałam powiedzieć że jedyną szkodę co zrobił to na dzień dobry przegryzł kabel od internetu i to by było na tyle .
-miał towarzystwo drugiego psa (myślę że to było to zamiast broić i niszczyć w dom zaczepiał stateczną sukę)
-co dziennie był wybiegany ( na piłeczką ) a w trakcie zabawy przerywnik w formie szkolenia
- chodził na obroży (szelki ma tylko zakładane do pracy )
-moja córka uskuteczniała i do tej pory uskutecznia różne sztuczki ,tańce i jedno wielkie szaleństwo
-i tak do tej pory .A bieganie za rożnymi pojazdami to jest już wasz rola oswojenie go że coś takiego może się przemieszczać i wcale nie trzeba tego gonić .Muście przede wszystkim do tego odpowiednio dobrać obrożę by pies był bezpieczny i nie miał możliwości uwolnić się z niej. Powodzenia i konsekwencji w szkoleniu waszego pupila naprawdę warto <okok> .Pozdrawiam