Cześć Grr, patrząc na zdjęcia mogę stwierdzić, że mam dzieci mniej więcej w podobnym wieku i też mieliśmy (teraz już znacznie mniej) ten kłopot. Muszę stwierdzić, że najtrudniej jest panować nad naszym pasterzem, jeśli chodzi o nasze domowe 'stado'. Obcy biegacze, rowerzyści, skaterzy nie są atrakcją. Wszyscy mielismy podarte nogawki lub kalosze do końca 1 roku psa. Dzieci nie mogly grać w piłkę, bo Guzik zabiegał od tyłu i podcinał kolana. Czasem trącił zębem o łydkę, bolało i jeciała krew...
Zimą mielismy niestety incydent, że Guzik wpadł na syna w ferworze łapania piłki. Skończyło się wstrząsem mózgu i pobytem syna w szpitalu. Nieprzyjemna i stresująca nauka dla nas wszystkich i postanowienie, że nie możemy tego zignorować i konieczna jest intensywna nauka.
Nasza metoda to odwrócenie uwagi- ale raczej go wyciszam-siad, leżeć, czekaj- przedłużam moment nagradzania smaczkiem (zaczynałam kulkami z mięsa wołowego
). Załozeniem było ignorowanie biegających dzieci za piłką. Mój sukces-teraz przez cały weekend majowy - najlepszą zabawą okazały się wyścigi z Guzikiem wokół domku - rozwrzeszczana banda 4 dzieci 5-10 lat. Bez łapania, podcinania, podgryzania- tylko radość dzieciaków i psa, i ja spokojna na leżaku.
Jeszcze mamy do przerobienia opcję, że cała rodzina gra w piłkę/badmingtona. Na razie jedna osoba, zazwyczaj ja, odwracam uwagę lub kontroluję psa.