Wzięliśmy Ester jak miała 3,5 mies - trochę tak "z biegu" bo niespodziewanie odeszła nam sunia, a ja źle radziłam sobie z pustka w domu i w sercu. Rasę wybraliśmy świadomie i pojechaliśmy do najbliższej nam hodowli (Czandoria) obejrzeć pieski i zdecydować ostatecznie. Na miejscu okazało się, że akurat jest sunia. Mąż wdał się w rozmowę  a ja natychmiast  przylepiłam się do maluszka, który okazał się wzajemnie przylepny 

. Mąż rozmawiał i rozmawiał i rozmawiał... a my z Eśka coraz bardziej przyklejałyśmy się do siebie aż w końcu wsiadłyśmy do auta razem, gdyż okazało się, ze mój przezorny mąż "akurat miał" przy sobie odpowiednia kwotę  
 
   
  
 . Od pierwszej chwili było tak, jakbyśmy już od dawna były razem. Trochę zrobiliśmy głupstwo, bo za dwa dni zabraliśmy ja w podróż (mieliśmy od dawna zaplanowaną wizytę u rodziny i nie dało rady tego przełożyć). Generalnie było nieźle tyle że Esia była zdezorientowana co do tego gdzie mieszka, gdzie śpi a gdzie toaleta i 1,5 tygodnia załatwiała się w domu. w sumie to śmiesznie wyglądało: maluch wraca do domu ze spacerku i pierwsze co to szybko do domu, na korytarz i siuuuuuuuusiu...... 
 
   
   
   
  
  ufff! jaka ulga.... 

. Ale za to jaka była radość z pierwszej kupki na ogrodzie 
 
   
   
   
  
 , mąż (bo to przy nim się załatwiła) przyszedł do domu dumny jak paw  
 
  
  Pierwsze kilka nocy spałam z Esią na dywanie (obie miałyśmy swoje materacyki   

 ) potem Esia doszła do wniosku, że po co spać na podłodze, skoro pół wielkiego łóżka jest puste i poszła spać z panem na kanapie, a pani na dywanie 
 
   
   
   
   
  