Jak to było gdy byliśmy szczeniaczkami

Wszystko na temat hodowli Dużych Szwajcarów, a także dyskusje na temat rasy.

Moderator: annasm

Re: Jak to było gdy byliśmy szczeniaczkami

Postprzez kerovyn » 2009-02-24, 11:29

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
kerovyn
 
Ostrzeżeń: 0

Re: Jak to było gdy byliśmy szczeniaczkami

Postprzez kerovyn » 2009-02-24, 11:34

Historyjka a właściwie zdarzenie z wczoraj:
Ester bardzo lubi bawic się z naszą wnuczką Adą (obie dziewczynki na avatarze). Siedziałysmy z Anią (mama Ady) przy komputerach, w kuchni a dziewczynki sie bawiły. W pewnym momencie uslyszałysmy chrobotanie, a za chwilę dwa chrobotania. Wsadziłyśmy głowy pod stół zaciekawione co tez panny wymysliły. A one zgodnie zaległy na podłodze i każda obgryzała jedną nóżkę od taboretu :-)
kerovyn
 
Ostrzeżeń: 0

Re: Jak to było gdy byliśmy szczeniaczkami

Postprzez EwaM » 2009-02-24, 12:23

:mrgreen: :mrgreen: dobre :mrgreen: :mrgreen: prawdziwa integracja dziecka z psem :mrgreen: :mrgreen: żałuję,że Waszych min nie widziałam :mrgreen: :mrgreen:
Avatar użytkownika
EwaM
 
Posty: 2852
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2007-12-13, 15:40
Lokalizacja: okolice Warszawy
psy: Nera-prawie BPP i Bora-prawie bokser:))))

Re: Jak to było gdy byliśmy szczeniaczkami

Postprzez Gosia » 2009-02-24, 12:56

Cudne historie! :mrgreen:
Mnie się przypomniała a propos zatrzaśniętych drzwi nasza historia z wyżej wymienianym Pakusiem.
Otóż wybrałam się z moim mężem do teatru, później romantyczna kolacja ( nie było jeszcze naszych córek na świecie :lol: ), i w domu byliśmy ok.północy.
Mieszkaliśmy wtedy na cudnym poddaszu na wysokości 5 piętra.
Drzwi mięliśmy antywłamaniowe które od wewnątrz po przesunięciu odpowiedniej zasuwki zamykały się na amen i od zew. nawet z klucza nie można było dostać się do środka.
Jak możecie się domyślać nasz Pakuś z radości, że już wracamy zaczął skakać na drzwi i zamknął się od środka na amen. My ogłupili po jednej stronie,po drugiej szczekający z radości pies... co tu robić.
Mąż zszedł na półpiętro wyjrzał na zew. jaka jest odległość od okna na klatce do naszego okna balkonowego i stwierdził, że nie ma rady spróbuje zrobić wielkiego kroka (ma długie nogi przy wzroście 1,90) z okna na klatce na nasz balkon który był uchylony.
Ja struchlałam...
Buty miał eleganckie i gładką jak lustro podeszwę, garniturowe spodnie wcale nie rozciągające się i ja z fobią , że zaraz będę miała lub nie męża w kawałkach. Naprawdę się bałam, ale się mojemu bohaterowi udało.
około godziny 1.00 byliśmy u siebie w domu, a Pako był rozanielony!
Zasuwkę zablokowaliśmy ;-) Potem aż się dziwiłam, że nikt nie wzywał policji bo to wyglądało na autentyczne włamanie!!! :-) Taki był nasz Pako.
Gosia
 
Posty: 76
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2009-02-09, 18:15
Lokalizacja: Warszawa
psy: dspp Brego

Re: Jak to było gdy byliśmy szczeniaczkami

Postprzez lilia3 » 2009-02-24, 14:54

Witam Gosia Twoja opowieść jest podobna do mojej i naszej Negri -Entlebuchcerki.

Pojechaliśmy do kościoła cała rodzinką a Negri została oczywiście w domu.Kiedy wróciliśmy to okazało sie że klucz w drzwiach od środka został a Negri skoczyła i zamkneła jeden zamek a my mieliśmy ze sobą klucz od drugiego zamka.
Oczywiście nie dało sie nic zrobić. Mąż przystawił drabinę, i przez małe okno wszedł na strych a tam czekały go kolejne zamknięte na zamek drzwi. :roll: Trzeba było je wyłamać :!: :!: :!:
Negri oczywiście zadowolona że właściciele wrócili a to nie jej problem że jednych drzwi brak :shock: :shock: :shock:
lilia3
 
Posty: 397
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2008-04-10, 21:26
Lokalizacja: Porażynianka-Opalenica
psy: Entlebucher. Duży Szwajcarski Pies,Appenzeller

Re: Jak to było gdy byliśmy szczeniaczkami

Postprzez kerovyn » 2009-02-24, 15:51

ach te psy... ;-) świat bez nich naprawde wiele by stracił. Fajne te Wasze historie :-D
A propos integracji psa i dziecka... Ada jest niejadkiem za to duzo pije (od rana do popołudniowej drzemki ok, 2 l. soczków, mleka itd). Któregos razu próbowalam podkarmic ja naleśnikami z pysznym serkiem. Pierwszy kawałek jakos przełknęła, drugi przez kilka minut rósł jej w buzi, po czym wylądował na małej łapce i szybko w pysku Eśki. Znam Adę na tyle, że odpusciłam sobie dalsze próby. Żeby ją czyms zająć pokroiłam kilka nalesników na kawałki, wrzuciłam do psiej miski i pozwoliłam malej nakarmić Ester - bo to jedno z jej ulubieńszych zajęć. Adunia siadła i zaczeła Esi podawać do pyska jedzonko, a ja zajęłam sie zmywaniem. Długo nie trwało jak Eska zaczęła zniecierpliwiona poszczekiwać - odwróciłam głowę zeby sprawdzic co sie dzieje i okazało się, że Ada z wielkim apetytem zajada nalesnikowe kawałki z psiej michy. Oczywiście "solidarnie" dzieliła się z Esią odgryzając z każdego kawałka tylko pół a resztę dawała psu. ...
Podjadła calkiem sporo ale pies wciąż sie slinił, więc sprytne dziecko cichaczem zaczęło podkradać nasze porcje obiadowe. Odsunęłam talerz na bezpieczna odległość i powiedziałam:
-Adunia, to sa dziadka naleśniki i nie wolno ich dawać Esi.

Po chwili usłyszałam jak mala mówi do psa:
-]Cieś sika? Nie wono. To dziadzia siki...
kerovyn
 
Ostrzeżeń: 0

Re: Jak to było gdy byliśmy szczeniaczkami

Postprzez asia78 » 2009-02-24, 16:12

Świetne są Wasze historie.
Ja mam podobną historię z Amandą.
Niedziela rano czyli czas na psie przedszkole, wpakowałam Amandę do auta i wyjechałam za bramę.
Wysiadłam z samochodu żeby ją zamknąć i dokończyć odśnieżanie auta. Niestety nie udało mi sie już wsiąść spowrotem. Amandzie bardzo podobało się moje machanie miotełką i obskoczyła wszystkie okna i wcisnęła wszystkie grzybki. Prawie godzinę spędziła w zatrzaśniętym aucie z włączonym silnikiem.
Co ciekawe, próbowała otworzyć zębami te grzybki, ale się nie udało.

Niestety moje dzici dostarczają mi równie wstrząsających historii, przy nich Amanda to aniołek :mrgreen:
np: powódź w nowowybudowanym domu po lekturze Pawła i Gawła
Avatar użytkownika
asia78
 
Posty: 1746
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2007-10-25, 00:37
Lokalizacja: Warszawa
psy: Appenzellerka Amanda

Re: Jak to było gdy byliśmy szczeniaczkami

Postprzez BASTARD » 2009-02-24, 17:09

ehh te nasze kochane potwory... co one jeszcze nie wymyślą
A'propo samochodowych historyjek, to kiedyś wybralam sie z moją nieżyjącą już sunią w typie jamnika na pocztę.
Jechałyśmy maluchem (tez już nieżyjącym :-P ) ja wiadomo za kółkiem ona na tylnim siedzeniu. No więc dojechałyśmy, zostawiłam uchylone okienko coby panience za ciepło nie było, zamknełam drzwi i poszlam na poczte. Nawet nie było dużo ludzi ale swoje trzeba było odstać, mniej więcej po 5 minutach oczekiwania w kolejce dobiegł mnie z ulicy dłuuuugi nie przerwany dzwięk klaksona, myśle sobie co za wariat trąbi i trąbi. Dwie minuty mijają a ten dalej trąbi, kątem oka widze przez okienko ludzie sie zbierają na chodniku, no i mniej wiecej w okolicy mojego samochodu, Wyleciałam jak z procy, patrze a tu moja dziewczynka na siedzeniu kierowcy dwoma lapkami oparta o klason :-D wokół pełno ludzi pokazuje palcami a ona jak mnie ujrzała az zaczeła przebierać łapkami na tym klaksonie. Ludzie mi gratulowali że mnie pies wyszkolił, nauczył pańcie przychodzić na zawołanie ;-) Tydzień później zepsuł mi sie klakson i już nie było problemu
Avatar użytkownika
BASTARD
 
Posty: 601
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2009-02-09, 13:44
Lokalizacja: Mikołów
psy: DSPP Baster

Re: Jak to było gdy byliśmy szczeniaczkami

Postprzez kerovyn » 2009-02-25, 13:12

Spróbuję zilustrować karmienie Ester (i Ady)
Ten dla ciebieObrazek
kerovyn
 
Ostrzeżeń: 0

Re: Jak to było gdy byliśmy szczeniaczkami

Postprzez asia78 » 2009-02-25, 14:39

Super!
Amanda by pożarła wszystko z miski w 3 sekundy. :-P
Avatar użytkownika
asia78
 
Posty: 1746
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2007-10-25, 00:37
Lokalizacja: Warszawa
psy: Appenzellerka Amanda

Re: Jak to było gdy byliśmy szczeniaczkami

Postprzez kerovyn » 2009-02-25, 15:11

wieczorem zamieszczę resztę fotek, z dalszego ciągu tej wspólnej kolacji. A Ester dość cierpliwie czeka na swoje kawałki. Czasami chodzi też za swoją miską bo Ada lubi ja karmic co chwilę w innej części domu. Robi to tylko wtedy gdy ja tego nie widzę, bo nie pozwalam na przeszkadzanie psu w jedzeniu. Pewnie u wszystkich tak jest, że pies jest o wiele grzeczniejszy i lepiej wychowany niz dziecko. Ja na ogół muszę pilnowac by Ada nie zrobiła krzywdy Eśce, bo jak to dziecko czasem ciągnie za sierść, próbuje wejść z butami na głowę itd...
kerovyn
 
Ostrzeżeń: 0

Re: Jak to było gdy byliśmy szczeniaczkami

Postprzez EwaM » 2009-02-25, 15:30

:mrgreen: ale koleżanki :!: :mrgreen:
Avatar użytkownika
EwaM
 
Posty: 2852
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2007-12-13, 15:40
Lokalizacja: okolice Warszawy
psy: Nera-prawie BPP i Bora-prawie bokser:))))

Re: Jak to było gdy byliśmy szczeniaczkami

Postprzez asia78 » 2009-02-25, 16:32

Moja córka bawi się z Amandą w Berka.......gryzionego. :roll:
Nie mogę jej tego wybić z głowy.
Avatar użytkownika
asia78
 
Posty: 1746
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2007-10-25, 00:37
Lokalizacja: Warszawa
psy: Appenzellerka Amanda

Re: Jak to było gdy byliśmy szczeniaczkami

Postprzez kerovyn » 2009-02-25, 16:52

My (mąż i ja) uważamy, ze Ada ma ADHD do kwadratu :-),a nasz parter nie jest do niej przystosowany, więc co chwila musimy zabierac jej piloty, komórki, lub inne cięzkie przedmioty, którymi mogłaby puknąc w akwarium, lub innej szkody narobić i niestety dość często słyszy: "zostaw, nie wolno"; a ze ona chce wszystko, to na porzadku dziennym sa fochy i próby odreagowania na Esi. Najczęściej interweniujemy w porę, ale jak zdaży sie jej uderzyc psa to następuje wtedy "najgorsza kara" czyli "na dzis koniec zabawy z Eśką" . Płacz wtedy jest tak rozpaczliwy, że kiedys w końcu sąsiedzi zadzwonia na policje z donosem, ze maltretujemy dziecko :mrgreen: . Ada w takich momentach próbuje ratowac sytuację i rzuca sie na kolana przed Esią, obejmuje ja za szyje i całując po pysku woła: "Pasiam (przepraszam) Esia, pasiam!"
kerovyn
 
Ostrzeżeń: 0

Re: Jak to było gdy byliśmy szczeniaczkami

Postprzez EwaM » 2009-02-25, 16:56

To wesoło macie ;-) :mrgreen:
Avatar użytkownika
EwaM
 
Posty: 2852
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2007-12-13, 15:40
Lokalizacja: okolice Warszawy
psy: Nera-prawie BPP i Bora-prawie bokser:))))

Re: Jak to było gdy byliśmy szczeniaczkami

Postprzez kerovyn » 2009-02-25, 16:58

A Ester miała taki okres, że usiłowała nas sprowokować do zabawy .... szczypaniem zębami w tyłek :mrgreen: . Każdy wtedy chodził z rękami przy czterech literach bo Eśka skradała się cicho jak duch i co raz słychac było głośne: Auuuaaa..... :lol: :lol:
Na szczęście szybko jej przeszło (po miesiącu...)
kerovyn
 
Ostrzeżeń: 0

Re: Jak to było gdy byliśmy szczeniaczkami

Postprzez kerovyn » 2009-02-25, 22:21

Karmienie psa:
-Ten dla ciebie
Obrazek
kerovyn
 
Ostrzeżeń: 0

Re: Jak to było gdy byliśmy szczeniaczkami

Postprzez kerovyn » 2009-02-25, 22:36

Qrcze blade, chcialam wstawić kilka fotek i "żaba" mi sie udławiła. Pierwsza fotke łyka a na drugiej sie zacina
kerovyn
 
Ostrzeżeń: 0

Re: Jak to było gdy byliśmy szczeniaczkami

Postprzez kerovyn » 2009-02-25, 23:01

-ten dla mnieObrazek
kerovyn
 
Ostrzeżeń: 0

Re: Jak to było gdy byliśmy szczeniaczkami

Postprzez asia78 » 2009-02-26, 10:30

fajny widok
podejrzewam, że Ester nawet nie zauważa tych kuksańców
u nas proporcje masowe są bardziej wyrównane
Avatar użytkownika
asia78
 
Posty: 1746
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2007-10-25, 00:37
Lokalizacja: Warszawa
psy: Appenzellerka Amanda

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Duży Szwajcarski Pies Pasterski

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości