Bardzo energiczny Szwajcar.
 Napisane: 2015-11-23, 00:22
Napisane: 2015-11-23, 00:22Witam serdecznie,
przywitanie już za mną (mam nadzieję, że wątki zostaną  opublikowane we właściwej kolejności
 (mam nadzieję, że wątki zostaną  opublikowane we właściwej kolejności   ) Pora na by się poradzić.
 ) Pora na by się poradzić.
Hati to wulkan energii, ma 10 miesięcy więc to jeszcze szczeniak. To naturalne, że ma lekkie ADHD. Wszystko jest ok do momentu gdy na horyzoncie pojawia się inny pies.
Tu pojawia się problem. Hati podczas zabawy potrafi zmęczyć niejednego psiaka w podobnym wieku. Na smyczy zaczyna mocno ciągnąć w kierunku innego psa, często szczeka. Na zajęciach z tresury przez dobre pół godziny jest podekscytowany, podczas gdy inne psy w tym szczeniaki już dawno stają się spokojne. Nie ma przy tym znaczenia czy kontakt z innymi psami ma codziennie czy raz w tygodniu. Bywało, że mógł swobodnie bez smyczy bawić się z rówieśnikami kilka dni pod rząd przez ponad godzinę. Nigdy nie ma dosyć.
Myślę, że był prawidłowo socjalizowany, chodziliśmy do psiego przedszkola, na długie spacery, teraz czasem zajrzymy na naukę posłuszeństwa. Bawimy się i ćwiczymy codziennie łącznie przez ok. 3h. Rano spacer ok. pół godziny,wieczorem min. 1,5h, w ciągu dnia krótki spacer popołudniu i stały dostęp do dużego podwórka i ogrodu (ale woli być w domu z żoną i córką). Nie wiele rzeczy jest w stanie go ruszyć, nie boi się nawet blisko przejeżdżającego pełną prędkością pociągu towarowego (2m od torów na peronie), autobusów, wystrzałów itp. Nie ekscytuje się z byle powodu, zwykle zostawia na komendę znalezione jedzenie. Super pies...
Napiszcie proszę jak w takiej sytuacji zachowują się Wasze Szwajcary w podobnym wieku. Nie chodzi mi tu o porady jak odwrócić jego uwagę od innego psa, jak ćwiczyć opanowanie. Robimy to ale rezultaty przychodzą bardzo powoli.
Jestem tylko ciekaw czy Hati jest wyjątkiem, czy ta rasa tak po prostu ma.
			przywitanie już za mną
 (mam nadzieję, że wątki zostaną  opublikowane we właściwej kolejności
 (mam nadzieję, że wątki zostaną  opublikowane we właściwej kolejności   ) Pora na by się poradzić.
 ) Pora na by się poradzić.Hati to wulkan energii, ma 10 miesięcy więc to jeszcze szczeniak. To naturalne, że ma lekkie ADHD. Wszystko jest ok do momentu gdy na horyzoncie pojawia się inny pies.
Tu pojawia się problem. Hati podczas zabawy potrafi zmęczyć niejednego psiaka w podobnym wieku. Na smyczy zaczyna mocno ciągnąć w kierunku innego psa, często szczeka. Na zajęciach z tresury przez dobre pół godziny jest podekscytowany, podczas gdy inne psy w tym szczeniaki już dawno stają się spokojne. Nie ma przy tym znaczenia czy kontakt z innymi psami ma codziennie czy raz w tygodniu. Bywało, że mógł swobodnie bez smyczy bawić się z rówieśnikami kilka dni pod rząd przez ponad godzinę. Nigdy nie ma dosyć.
Myślę, że był prawidłowo socjalizowany, chodziliśmy do psiego przedszkola, na długie spacery, teraz czasem zajrzymy na naukę posłuszeństwa. Bawimy się i ćwiczymy codziennie łącznie przez ok. 3h. Rano spacer ok. pół godziny,wieczorem min. 1,5h, w ciągu dnia krótki spacer popołudniu i stały dostęp do dużego podwórka i ogrodu (ale woli być w domu z żoną i córką). Nie wiele rzeczy jest w stanie go ruszyć, nie boi się nawet blisko przejeżdżającego pełną prędkością pociągu towarowego (2m od torów na peronie), autobusów, wystrzałów itp. Nie ekscytuje się z byle powodu, zwykle zostawia na komendę znalezione jedzenie. Super pies...
Napiszcie proszę jak w takiej sytuacji zachowują się Wasze Szwajcary w podobnym wieku. Nie chodzi mi tu o porady jak odwrócić jego uwagę od innego psa, jak ćwiczyć opanowanie. Robimy to ale rezultaty przychodzą bardzo powoli.
Jestem tylko ciekaw czy Hati jest wyjątkiem, czy ta rasa tak po prostu ma.

 
  

 Czasem gdy już przegnie chwytam za rączkę od szelek i prowadzę go siłą przy nodze (wkurza się wtedy strasznie). Założenie tego wszystkiego jest takie by pokazać mu, że idziemy w stronę wybiegu gdy jest spokojny i nie ciągnie ale to prawie nie możliwe gdy jest w takim szale. Dodatkowo coraz mocniej się nakręca i denerwuje na mnie. Gdy jesteśmy już przy furtce trochę się uspokaja. Chyba dlatego, że nie ma już gdzie ciągnąć a doskonale wie, że tylko tą drogą dostanie się do środka. Siada na komendę siad, otwieram furtkę, Hati czeka aż wejdę pierwszy (tak jest nauczony), i wchodzi. Gdy jesteśmy w przedsionku siada przy drugiej furtce, odpinam smycz, otwieram furtkę, wydaję komendę czekaj (w sytuacji z drzwiami lub furtką bez tej komendy pójdzie za mną), przechodzę do środka wybiegu czekam chwilę i zwalniam go komendą - pędzi wtedy do psów na zabawę.
 Czasem gdy już przegnie chwytam za rączkę od szelek i prowadzę go siłą przy nodze (wkurza się wtedy strasznie). Założenie tego wszystkiego jest takie by pokazać mu, że idziemy w stronę wybiegu gdy jest spokojny i nie ciągnie ale to prawie nie możliwe gdy jest w takim szale. Dodatkowo coraz mocniej się nakręca i denerwuje na mnie. Gdy jesteśmy już przy furtce trochę się uspokaja. Chyba dlatego, że nie ma już gdzie ciągnąć a doskonale wie, że tylko tą drogą dostanie się do środka. Siada na komendę siad, otwieram furtkę, Hati czeka aż wejdę pierwszy (tak jest nauczony), i wchodzi. Gdy jesteśmy w przedsionku siada przy drugiej furtce, odpinam smycz, otwieram furtkę, wydaję komendę czekaj (w sytuacji z drzwiami lub furtką bez tej komendy pójdzie za mną), przechodzę do środka wybiegu czekam chwilę i zwalniam go komendą - pędzi wtedy do psów na zabawę. ![:] :]](./images/smilies/icon_45.gif) jesteśmy z Maniem na tym samym poziomie (mój ma 15 miesięcy na karku i pstro w głowie
 jesteśmy z Maniem na tym samym poziomie (mój ma 15 miesięcy na karku i pstro w głowie   ),  mnie też czasami zdarza się tracić głowę w takich sytuacjach... Ale wiem, że ostatecznie to ode mnie zależy jak będzie wyglądała nasza współpraca i relacja w przyszłości, więc mimo wszystko daję z siebie maksimum I cieszę się jak głupia gdy widzę choćby małe efekty
),  mnie też czasami zdarza się tracić głowę w takich sytuacjach... Ale wiem, że ostatecznie to ode mnie zależy jak będzie wyglądała nasza współpraca i relacja w przyszłości, więc mimo wszystko daję z siebie maksimum I cieszę się jak głupia gdy widzę choćby małe efekty   w końcu nikt nie obiecywał że będzie łatwo...
 w końcu nikt nie obiecywał że będzie łatwo...